piątek, 27 listopada 2009

pokolenie lat '80 i '90... :)

Ja wiem, że ten temat już nie raz był poruszany na wielu blogach, ale nie omgę się powstrzymać, żeby o tym nie napisać... :)
Jakiś czas temu w Mieście na prośbę rodziców zmieniono organizację ruchu przy jednej ze szkół. Ok, rozumiem wszystkie argumenty, ostatnimi czasy ruch zrobił się tam całkiem spory i rodzice bali się, żeby żadne dziecko nie wpadło pod samochód. Jednak nie jestem do końca przekonana czy to cokolwiek zmieni. Codziennie jeździłam tamtędy do pracy i nie raz miałam doskonałą okazję przekonać się, jak ten "ruch" wygląda w rzeczywistości.... 2/3 wszystkich przejeżdżających tamtędy samochodów było prowadzonych przez rodziców zawożących dzieci do tejże szkoły. Zatrzymywali się na środku ulicy, żeby wysadzić swoje pociechy, skutecznie blokując przy tym ruch. Nie trudno sobie wyobrazić, że przy kilku takich "wysadzających" na raz w godzinach porannych korek robił się błyskawicznie. Nie wiem czy cała ta zmiana organizacji ruchu pomogła, ale patrząc na tych rodziców podejrzewam, że niewiele.
Pewnego dnia, jak co rano próbując przedrzeć się do pracy obok wspomnianej szkoły (nawiasem mówiąc sama do niej kiedyś chodziłam), patrzyłam na dzieci wysiadające z aut i zaczęłam się zastanawiać jak to było dawniej, kiedy to my chodziliśmy do szkoły? Nikt nikogo nie woził, jeśli juz to sporadycznie, a samodzielna droga do szkoły w towarzystwie koleżanek i kolegów to była nie lada frajda :) Niedawno trafiłam w necie na zdjecie dzieci idących z plecakami, podpisane "Podstawówka - czasy kiedy 300m szło się nawet 2 godziny". Oj tak, to prawda, do domu wracało się jak najdłuższą okrężną drogą, zahaczając po drodze o wszystkie możliwe sklepy, huśtawki itp :) :) Teraz dzieci pędzą do domu, żeby przy komputerach podładować baterie, które rozładowały im się w ciągu dnia w szkole. I tak się zastanawiam, czy dzisiejsze dzieci będą mieć kiedyś takie wspomnienia jak my? Kiedyś popołudniami osiedlowe podwórka pękały w szwach do "aż się ściemni", każda rzecz mogła być wykorzystwana do dobrej zabawy. A teraz? Pustki... Ostatnio znajoma opowiadała mi o swoim dialogu z synem:
- Poszedłbyś na podwórko odpowiada
- A muszę?
- Tak musisz
- A na ile? Pół godziny?
- No dobra, idź chociaż na pół godziny.
Oczywiście punktualnie pół godziny później mały zamedlował się pod drzwiami, bo przecież komputer czeka :P
Mogłabym jeszcze wiele napisać na ten temat, ale zrobię troszkę inaczej. Na pewno większość z Was dostała kiedyś mail z prezentacją "Tacy byliśmy"... To co w niej jest mówi samo za siebie....
http://www.youtube.com/watch?v=YIBM_NFn6Q4
Nie mam pojęcia, kto jest jej autorem i kto wpadł na pomysł zrobienia takiej prezentacji, ale jak dla mnie jest jest po prostu genialny :) za każdym razem, kiedy ją oglądam mam ciarki na plecach, bo to cała prawda o nas. Wiem, że czasy się zmieniają, a dzisiejsze dzieci mają inne rozrywki, ale mimo wszystko szkoda, że nie będą mieć takich wspomnień jak my...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz