poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Technicznie i duchowo

W komentarzu pod poprzednią notką Ida prosiła, żebym napisała jeszcze o przygotowaniach do ślubu - zarówno tych "zewnętrznych", jak i "wewnętrznych". No więc sprawy mają się u nas następująco :)

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to w piątek skończyliśmy roznoszenie zaproszeń. W KOŃCU... Powiem Wam, że nie przypuszczałam, że to będzie aż tak wyczerpujące. Prawie 3 tygodnie mieliśmy całkowicie wyjęte z życia. Praktycznie codziennie odwiedzaliśmy jeden lub dwa domy, żeby ze wszystkim się wyrobić jak najszybciej. Tylko 6 sztuk wysłaliśmy pocztą (zagramanicę), a resztę wręczaliśmy osobiście. W zasadzie wszędzie schemat wizyty wyglądał tak samo :) Dzień dobry, czego się napijecie? Może coś mocniejszego - nie, dziękujemy, mamy jeszcze kogoś do odwiedzenia, więc  nie wypada itp. :) Później standardowy zestaw pytań - jak tam przygotowania, czy wszystko już macie, czy się już denerwujecie itd. Po którejś z kolei wizycie zarówno pytania, jak i odpowiedzi znaliśmy już na pamięć i opowiadaliśmy automatycznie, całkowicie wyłączając mózg od jakiegokolwiek myślenia :) Ale przetrwaliśmy i mamy to już z głowy. Póki co potwierdzili prawie wszyscy, tylko kilka osób ma dać odpowiedź później :) Także jesteśmy w szoku, pozytywnym rzecz jasna, bo spędzimy nasz dzień w gronie osób, z którymi chcemy go spędzić i mamy nadzieję, że nikogo nie zabraknie :) super :) Teraz będziemy mieć krótką przerwę do końca maja na złapanie oddechu i zaczynamy załatwiać formalności i dogrywać szczegóły. Zacznie się już taki gorący okres i zapewne na nadmiar czasu nie będziemy narzekać. Już teraz mamy go jak na lekarstwo, dlatego wizja długiego weekendu napawa nas ogromnym optymizmem, bo będziemy mogli porządnie odpocząć. No, ale mimo że było męcząco i jesteśmy umordowani jakby cos nas 10 razy przeżuło i wypluło, to jednak fajnie było odwiedzić tych wszystkich ludzi, bo z większością nie mamy okazji zbyt często się spotykać. A tak przynajmniej była okazja :) Tak więc to zaliczam na duży plus :) A teraz odliczam czas do przymiarki, która już w połowie czerwca :) I coraz bardziej nie mogę się jej doczekać, choć dotąd czekałam dość spokojnie. I coraz bardziej zaczyna docierać do nas, ze to NASZ ślub, bo do tej pory oboje czuliśmy się jakbyśmy szli do kogoś na wesele, a nie na swoje własne :)

No właśnie, skoro mowa o spokoju, to wypadałoby napisać teraz o tej bardziej "duchowej stronie". Powiem tak... Póki co podchodzimy do wszystkiego na całkowitym luzie. Nie stresujemy się, nie denerwujemy, nie zamartwiamy się na zapas czy wszystko się uda, bo to bez sensu i nic nam to nie da, a wprowadzi tylko niepotrzebne nerwy. A po co nam to? Nawet jeśli coś pójdzie nie do końca po naszej myśli, to i tak będzie najpiękniejszy jak dotąd dzień w naszym życiu i już! :) Inna opcja nie wchodzi w grę :) Nie oznacza to jednak, że nie myślę o tym jak to będzie jak już nadejdzie na magiczna data. Coraz częściej śni mi się sam ślub lub wesele, ale nie pod znakiem tego, ze coś tam się nie udało czy coś, po prostu sam przebieg, jakbym oglądała film z czyjejś uroczystości. Często myślę też o tym jak przeżyjemy 2 momenty tego dnia - błogosławieństwo (gdzie nasze mamy będą ryczeć i obawiam się, że tato też, choć jednak wolałabym, żeby dopadła ich głupawka i żeby zaczęli się śmiać, bo i tak bywa :) i byłoby nam łatwiej to przeżyć i się nie rozmazać przed wyjściem do kościoła :P) oraz podziękowania dla rodziców (tutaj to już na bank wszyscy będą ryczeć). Znalazłam mnóstwo różnych pięknych tekstów (uzbierało się kilka stron w Wordzie), które teraz trzeba skleić i jedną sensowną całość. Tak... a później trzeba to będzie przeczytać rodzicom. I obawiam się, że będę miała kluchę w gardle. B. broni się rękami i nogami przed czytaniem, bo mówi, że nie da rady, ale trudno - ja sama męczyć się nie będę. Jak mamy wyć to wszyscy, a co! ;) Ja sama przy szukaniu tych tekstów w internecie miałam tak ściśnięte wnętrzności i mokre oczy, że masakra, a co dopiero będzie się działo jak trzeba będzie wystąpić? Aż boję się myśleć. Ale cóż... tyle ludzi już to przeżyło, że i my jakoś przeżyjemy. Jeśli ktoś zna jakiś dobry sposób, to czekam na sugestie :) Oboje naprawdę coraz bardziej cieszymy się na ten ślub. Wiele osób może powiedzieć "co tam taki ślub, przecież to tylko papierek". Hmm... dla nas ten "papierek" i sakrament przyjęty w kościele ma duże znaczenie. Nie prawne, ale właśnie takie bardziej duchowe. Będziemy związani ze sobą przed Bogiem i będziemy pielęgnować  to nasze małżeństwo we wszystkich dobrych i złych chwilach. Na pewno nie raz będzie nam ciężko, ale cała sztuka polega na tym, żeby przetrwać każdą burzę po każdej burzy wychodzi w końcu słońce :)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Odpowiedzi na pytania

Z racji tego, że pytań uzbierało się całe mnóstwo (prawie osiągnęliśmy zamierzony cel :D ), dzisiejszy post będzie dość długi, więc z góry dziękuję za cierpliwość :) Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś pytania odpowiem w komentarzu, a póki co oto moje odpowiedzi:

Pytania zadane przez Kobietę z drugiej strony lustra

1) Najdziwniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałaś to?
Różowa rozciągnięta gumka do włosów, którą podarowała mi moja chrześnica, sciagając ją z własnych włosków :) I nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że był to prezent prosto z małego serduszka :)

2-3) Twój wymarzony zawód? Pracujesz w nim? :)
Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć własny salon sukni ślubnych, ewentualnie zajmować się organizacją tego typu imprez. Póki co pozostaje to jedynie w kwestii marzeń, ale who knows... może kiedyś :)

4) Twoja najukochańsza bajka z dzieciństwa to?
Zdecydowanie "Kopciuszek". Na kasecie VHS miałam nagraną oryginalną wersję DIsney'a z 1950 roku, którą oglądałam praktycznie codziennie. Po jakimś czasie taśma była już tak zjechana, że ekran cały czas "skakał", ale ja mimo to ciągle namiętnie ją oglądałam :)

5) Gdzie byś pojechała w podróż swoich marzeń?
Tajlandia, Seszele, Malediwy... zdecydowanie stawiam na egzotykę :) Zrobiłabym sobie taką długą podróż po różnych pięknych wyspach, które zawsze chciałam zobaczyć.

6) Jakiej wady w swoim przyszłym mężu najbardziej nie znosisz a mimo to go kochasz?
Spóźnialstwa polegającego na tym, że przed każdym wyjściem zaczyna się szykować w ostatniej chwili, przez co ZAWSZE muszę na niego czekać i co chwilę go popędzać.

7) Jaki największy numer wywinęłaś swoim rodzicom?
Ja generalnie należałam do grzecznych dzieci (naprawdę!), ale jedno utkwiło mi w pamięci. Były wakacje, miałam może 8-9 lat, przed obiadem tato kazał mi iść jeszcze wyrzucić śmieci. A że po drodze do śmietnika spotkałam koleżankę, wyprawa ta przeciągnęła się do kilku godzin. Rodzice szukali mnie po calym osiedlu i myśleli, że coś mi się stało, aż w końcu wróciłam sama. O dziwo uniknęłam kary i skończyło się tylko na długim wykładzie.

8) Skąd bierzesz siłę żeby wygrzebać się z doła?
Z tego, że B. jest zawsze przy mnie i wspiera mnie choćby nie wiem co się działo. Czasem, gdy mam doła myślę sobie, że ludzie mają dużo gorsze problemy.

9) co najciekawszego Ci się śniło?
Ciężko mi teraz przypomnieć sobie konkretny sen, ale  najbardziej podobaja mi się te, które mało mają wspólnego z logiką :P

10) co Cię najbardziej wzrusza?
Oj wiele jest takich rzeczy i sytuacji. Bo ja generalnie jestem dość miękka w środku :)

Pytania zadane przez KiKi

11)Książka, która najbardziej Cię urzekła, to?
"Alchemik" Paulo Coelho - mam pół zeszytu wypisanych cytatów z tej książki :)

12) Ulubiona potrawa to?
Pierogi, chińszczyzna z owocami morza, pizza i spaghetti.

13) Najpiękniejszy dzień Twojego życia to?
Jak na razie to moja pierwsza randka z B. i nasze zaręczyny, ale za niecałe 4 miesiące ten ranking pewnie się zmieni ;)

Pytania zadane przez Idę

14) Twoja obecna praca
Pracuję w potężnym koncernie w dziale kontaktu sprzedaży i kontaktu z klientami z calego świata.

15) Twoja wymarzona praca
Tak jak już wspomniałam wcześniej chciałabym mieć własny biznes w postaci salonu sukni ślubnych lub firmę zajmującą się organizacją ślubów.

16) Czy planujecie z B. swój kąt?
Tak, nasz kąt już się buduje :) na razie mamy parter ;)

17) Twój stosunek do teściów?
Mój teść zmarł kilka lat temu na zawał i bardzo tego żałuję. Był naprawdę wspaniałym człowiekiem i wszystkim bardzo go brakuje. Za to teściową chętnie wsadziłabym w jakąś rakietę i wysłała do innej galaktyki :P

Pytanie zadane przez ariettę

18) Jak poznałaś B. i czy była to miłość od pierwszego wejrzenia?
B. poznałam dawno temu w szkole, a o tym jak to się stało, że jesteśmy razem pisałam TUTAJ

Pytanie zadane przez Reckless

19) co byś zrobiła, jakbyś zareagowała, gdybyś mając 17-18 lat, zaszła w nieplanowaną ciążę? ;P
No no... widzę pytanie z kategorii "co by było, gdyby..." No cóż... Na pewno byłby to szok i dla mnie i dla moich rodziców. Ale jestem pewna, że bez względu na wszystko urodziłabym to dziecko i starałabym się wychować je na porządnego człowieka :)

Pytania zadane przez A Little Princess

20) Największe marzenie, które chciałabyś by się spełniło?
Chciałabym, żeby wszyscy w naszej rodzinie zawsze byli zdrowi i żeby nigdy im niczego w życiu nie brakowało.

21) Najbardziej żałujesz w życiu..?
Tego, że nie było mi dane spędzić więcej czasu z moimi dziadkami.

22) Chciałabyś się cofnąć w czasie o kilka lat i naprawić swoje błędy, zmienić decyzje?
Nie chciałabym :) Jestem zadowolona z tego jak potoczyło się moje życie, a gdybym podjęła w nim inne decyzje mogłoby ułożyć się zupełnie inaczej.

23) Ulubiona pora roku?
Wiosna i lato :)

24) Minimalizm czy przepych?
Zdecydowanie prostota i minimalizm (oczywiście bez przesady, bo trzeba znać umiar w każdej dziedzinie :) )

25) Jak wyobrażasz sobie siebie za lat 5?
Za 5 lat chciałabym mieszkać już w naszym własnym domu, mieć jednego malucha i spodziewać się drugiego, albo mieć już dwójkę :) Chciałabym, żebyśmy mieli własną firmę (niekoniecznie taką, o której wspominałam wcześniej, bo mamy też kilka innych pomysłów) i pracowali na własny rachunek.

Pytania zadane przez Kolczastą

26 - 27. Ile z B. jesteście razem? i ile trwa Wasze narzeczeństwo?
Lada dzień stuknie nam 5 lat :) A nasze narzeczeństwo trwa już prawie 2 lata :)

28. Jakie kwiay lubisz?
Róże i konwalie :)

29. Dlaczego piszesz bloga?
Zaczęło się przez zupełny przypadek. Z Onetu trafiłam na blog Bombelkowo, którego autorką była Muffinka (jej blog już niestety nie istnieje) i tak bardzo spodobały mi się jej wpisy (a był to mój pierwszy kontakt z jakimkolwiek blogiem), że postanowiłam spróbować. Początkowo szło dość ciężko, ale poznałam wiele wspaniałych osób i teraz blogowy świat jest dla mnie bardzo ważną częścią prywatności. Taki kąt, który jest tylko mój i w który nikt z moich realnych znajomych nie ma wstępu :)

30. Lubisz koty?
Lubię, szczególnie te malutkie :)

Pytanie zadane przez S.

31. Wolisz dawać prezenty, czy dostawać?
Zdecydowanie dawać :) Reakcje osób, które je dostają sprawiają mi niesamowitą radochę i cieszy mnie samo wybieranie czy kupowanie prezentu, jeśli tylko mogę sprawić komuś przyjemność :)

Pytania zadane przez Uśmiechnięte myśli

32. Jak chciałabyś mieć na imię?
Kiedyś miałam wiele pomysłów na moje imię, chciałam nazywać się między innymi Paulina albo Agnieszka, ale teraz najbardziej podoba mi się moje własne imię i dobrze się z nim czuję, bo wiem, że doskonale do mnie pasuje :)

33. Co chciałabyś w swoim życiu zmienić?
W tej chwili nic :)

34. Byłaś kiedyś równie szczęśliwa, jak z B.?
Mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że nie. Dopiero przy B. poczułam co to znaczy żyć naprawdę :)

35. Jakby widzisz swoje życie za 20lat?
Za 20 lat chciałabym mieć dwoje mądrych dorastających dzieci, mieszkać w naszym domu, pracować na własny rachunek i być równie szczęśliwa u boku mojego B. jak w tej chwili. A może nawet jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwe :)

Pytanie zadane przez klaudię

36. Z czego byłoby Ci najtrudniej zrezygnować, gdybyś musiała, z książek, z filmów, czy z muzyki?
Pewnie po trochę z każdej z tych rzeczy, ale najbardziej chyba jednak z książek :)

Pytania zadane przez mademoiselle

37.ile lat jesteście razem
Lada dzień będzie 5 lat :)

38. Co najbardziej cenisz w swojego faceta
Jego dobre serce. To, że jest nie tylko moim narzeczonym i przyszłym mężem, ale przede wszystkim najlepszym przyjacielem. Tylko jemu mogę powiedzieć wszystko co mnie trapi i wiem, że zawsze mnie wysłucha i pomoże jeśli tylko będzie w stanie :)

39. Ulubiony kolor
Niebieski

40. ulubione danie
Odpowiedziałam już w pytaniu numer 12 :)

41. jak spędzasz wolny czas
Różnie - czasem aktywnie (rower, spacer, przechadzki po górach), a czasem leniwie (czytać książkę, oglądać film lub po prostu nic nie robiąc)

środa, 18 kwietnia 2012

4 miesiące i 50 pytań do...

4 miesiące ... TYLKO tyle zostało do naszego wielkiego dnia. Niby wydaje się to dużo, ale dla mnie to już bardzo mało. Dopiero co pisałam, że jeszcze pół roku :)
Bilans spraw na 4 miesiące przed ślubem wygląda bardzo pozytywnie. Praktycznie wszystko mamy już załatwione, świadkowie potwierdzeni i dumni z roli, która przypadła im w udziale, roznosimy teraz zaproszenia, później czeka nas przeprawa przez papierologię (całkiem sporą swoją drogą) i ustalenie wszystkich szczegółów - menu, szczegóły z fotografem, z zespołem, musimy wybrać tort, kwiaty, dokupić kilka drobiazgów, dopracować dekoracje itp. Niby mało, ale jeszcze trochę tego jest.
Zostało 17 tygodni i 3 dni :)))

Widziałam ostatnio na blogu Miki zabawę "50 pytań do...". Spodobała mi się, a dodatkowo zostałam nominowana do niej przez Reckless, więc tym bardziej wezmę w niej udział :)

Zasady są następujące:
 1. Wklej logo tagu.
2. Napisz, kto Cię otagował.
Znalazłam tą zabawę u Miki, ale nominowała mnie do niej Reckless (blog Lekkomyślne marzenia) :)

3. Otaguj dowolną ilość blogerek, o których chce się czegoś dowiedzieć.
W takim razie do zabawy zapraszam Al, Idę, Klaudię, Mademoiselle, Nabi, Kobietę po drugiej stronie lustra, Maciejkę i wszystkie osoby mające ochotę się przyłączyć :) 

4. W komentarzu pod notką odpowiedz na 50 zadanych Ci pytań od czytelników. 
Podejrzewam, że 50 pytań się nie uzbiera, ale postaram się odpowiedzieć na każde, które się pojawi. Czekam na pytania do końca tygodnia, a w przyszłym tygodniu napiszę osobną notkę z odpowiedziami :)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Z powrotem na włościach

Wróciłam :) Długo mnie nie było, ale już jestem :) Nadrobiłam zaległości na Waszych blogach, nie komentowałam, ale przeczytałam wszystko i jestem już na bieżąco :)

Postaram się w skrócie napisać co się u nas działo, bo nie za bardzo mam czas na pisanie.

Najpierw Święta...
Jak zawsze minęły w zawrotnym tempie. W piątek tradycyjnie byliśmy z B. na wieczornej drodze krzyżowej, wróciliśmy do domu około 1 w nocy, ale jak co roku byłam pod ogromnym wrażeniem. Idzie się u nas po ulicach miasta, w tłumie ludzi, ministranci niosą z przodu mnóstwo pochodni i brzozowy krzyż. Jest nie tylko nastrojowo, ale przede wszystkim refleksyjnie. W sobotę z samego rana pobiegłam do kościoła z koszyczkiem, a później razem z B. kończyliśmy przygotowywania do świąt. W tym roku śniadanie wielkanocne było u nas, dlatego wszystko musiałam mieć dopięte na ostatni guzik :) Pyszny żurek, pieczona biała kiełbaska i inne smakołyki wyjątkowo mi się w tym roku udały. A może to dlatego, że u siebie własnoręcznie przygotowane potrawy smakują całkiem inaczej :) Naprawdę jestem z siebie dumna :) Przyszli do nas moi rodzice, teściowa i Młoda i naprawdę mogę powiedzieć, że było fajnie. Po południu planowaliśmy wybrać się na spacer, ale pogoda skutecznie popsuła nam szyki. Zamiast tego pojechaliśmy do mojej chrześnicy, ale szybko wróciliśmy do domu, żeby się sobą nacieszyć. Miło było usiąść wieczorem z lampką wina w ręce i po prostu być razem. Porozmawialiśmy na wiele tematów, które od dawna gdzieś tam czaiły się z tyłu głowy i oboje jesteśmy z tego bardzo zadowoleni :) Poniedziałek Wielkanocny przywitaliśmy tradycyjnie - bitwą na wodę. To znaczy to ja oberwałam, bo B. w tym roku się wycwanił. Wstał przede mną, nalał wody do wanny, a później porwał mnie z łóżka i włożył prosto do wody :) Oczywiście odwdzięczyłam się i pociągnęłam go za sobą, żeby nie było :P Po południu odwiedziliśmy moich rodziców, później teściową i przy okazji wręczyliśmy kilka zaproszeń gościom, którzy akurat u nich byli :) I tym sposobem maraton z zaproszeniami uważam za otwarty :)

Kilka kolejnych dni minęło nam na przygotowaniach do wyjazdu na wesele. Ponieważ urlop mieliśmy do końca tygodnia, mogliśmy na spokojnie załatwić kilka spraw, które na nas czekały przed wyjazdem. Ponieważ wesele było wyjątkowo w piątek, a poprawiny w sobotę (z racji na dostępność sali), z domu wyjechaliśmy już w piątek. Na obiad dotarliśmy już na miejsce :) Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że było to jedno z najlepszych wesel na jakich w życiu byłam. Naprawdę, dawno tak się nie wybawiłam. Było mnóstwo pysznego jedzenia, zespół spisał się na medal, wytańczyliśmy się za wszystkie czasy, mieliśmy naprawdę zgrane towarzystwo przy stole - było po prostu SUPER!!! :) Państwo Młodzi do wszystkiego podeszli na spokojnie, obeszło się bez nerwów i stresu i wszystko wypadło pięknie :) A przed poprawinami wręczyliśmy nasze zaproszenia kilku kolejnym osobom. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z kolejnej szykującej się imprezy i WSZYSCY  zadeklarowali, że przyjadą. Cieszymy się, bo naprawdę ich lubimy i bardzo chcemy, aby nasz dzień stał się też ich udziałem :) Poprawiny w naszym wykonaniu były prawie bezalkoholowe i w niedzielę około południa wyjechaliśmy już do domu. Na miejscu byliśmy już przed 17.

W tym tygodniu maratonu ciąg dalszy, a od środy do naszego wielkiego dnia zostaną tylko 4 miesiące :)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Ponieważ święta zbliżają się już wielkimi krokami, mamy coraz więcej roboty z nimi związanej. Ponieważ przez najbliższe dni nie za bardzo będę miała czas na pisanie (zaglądać do Was na chwilkę będę), a i po świętach mnie tu nie będzie bo mamy kilka spraw do załatwienia przed wyjazdem, chciałabym już dziś złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia.


Kiedy Wielka Noc nastanie życzę Wam na Zmartwychwstanie dużo szczęścia i radości, które niechaj zawsze gości w dobrym sercu, w jasnej duszy i niechaj wszystkie żale zagłuszy.

Kfiatushek i B. :)