czwartek, 27 czerwca 2013

Pogodowo i nie tylko

Czy w tym kraju nie może być pośredniej pogody? Czy od razu musimy wpadać ze skrajności w skrajność? Tydzień temu żar lał się z nieba, 38 stopni w cieniu i żaden prysznic nie pomagał. No ok, pomagał na chwilę. Moje dziecko też było ewidentnie uradowane prysznicem, bo kopało za każdym razem jak polewałam sobie brzuch :) Mały pływak mi rośnie ;) Z kolei teraz, w zasadzie od poniedziałku temperatura nie przekraczała 15 stopni, lało i wiało tak, że chciało człowiekowi łepetynę urwać. Masakra. Dlaczego nie może być 24-25 stopni, słoneczko i lekki wiaterek?  Podobno od dziś ma się poprawić, oby, jak na razie nie pada, nie wieje... zobaczymy co z tego wyjdzie :)
A co u nas? Właśnie przyszliśmy z zakupów, po drodze odebrałam swoje wyniki badań (wszystko w normie, jupiii!) i jutro ruszamy do Pana Doktora :) Już nie mogę się doczekać, żeby znowu zobaczyć Synusia.
W sobotę idziemy na ślub znajomych. Idziemy tylko do kościoła, bo Młodzi robią tylko małe przyjęcie dla najbliższej rodziny, a znajomych zaprosili na samą uroczystość. Przypomnimy sobie jak to było na naszym ślubie :) Jejuuu... aż trudno uwierzyć, że za kilka tygodni będziemy świętować 1. rocznicę ślubu. Wydaje się, że to było tak niedawno, a tu minął już prawie rok. Przyszły rok zapowiada nam się za to pod znakiem wesel. Póki co mamy 3 (na razie ustne) zaproszenia na wesele - 2 w rodzinie, 1 znajomych. Zobaczymy czy ze wszystkich skorzystamy, wszystko będzie zależeć od tego co z Małym. Na razie Dziadkowie deklarują się, że oni go biorą, a my mamy iść się bawić :) Jeśli będzie taka możliwość, to pewnie, że tak zrobimy :)
Nasze gniazdko rośnie w siłę, a my powoli zaczynamy rozglądać się za detalami, czyli nadchodzi najprzyjemniejszy i jednocześnie najtrudniejszy etap, kiedy trzeba tak wszystko dograć, żeby miało ręce i nogi i żeby wszystko do siebie pasowało. Ale cóż, damy radę.
No i powoli trzeba rozglądać się za wyprawką dla Synka. Zrobiłam sobie listę rzeczy, które musimy kupić i za kilka tygodni musimy zacząć wielkie zakupy. Na razie myślę intensywnie jak przemeblować sypialnię, żeby sensownie ustawić łóżeczko, bo początkowo Synek będzie spał z nami w pokoju. Co prawda mógłby mieć swój pokój, bo mamy na tyle miejsca, ale będzie praktyczniej przy nocnym wstawaniu, no i będę go miała na oku. A własny pokój dostanie jak się przeprowadzimy :)

A teraz mała niespodzianka :) Tak prezentujemy się w połowie 6 miesiąca ciąży :) (25 tc)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Znowu online

Jestem w końcu. Nasz dostawca internetu miał jakąś awarię i przez kilka ostatnich dni byliśmy całkowicie odcięci od świata. Na szczęście wszystko działa już tak jak powinno i mogę do Was wrócić. W zasadzie gdyby net działał to i tak nie mogłabym tutaj wchodzić, bo mieliśmy mnóstwo spraw do załatwienia i nawet nie byłoby czasu na internet.
Tak jak pewnie i Was, w ubiegłym tygodniu prześladowały nas straszne upały. Przez 4 dni byliśmy uwiązani w domu ze względu na temperaturę 38 stopni w cieniu. Masakra. Żar lał się z nieba, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Prysznice kilka razy dziennie niewiele dawały, jeść się nie chciało (no ok, truskawki jadłam w ilościach hurtowych :P). Synuś też  wyraźnie nie był zadowolony z takiej pogody, bo nawet ruszał się strasznie niemrawo, co oczywiście mnie przyprawiało o najgorsze myśli. No ale teraz temperatura jest już super, można spokojnie ochłonąć, a Malutki nadrabia ruchowe zaległości i cuda w brzuchu wyprawia :) Najfajniej jest jak wypycha mi brzuch pleckami (albo pupą, jeszcze nie rozróżniam, choć sądząc po powierzchni "wypchania" bardziej przypomina mi to plecki) :) W piątek jedziemy na wizytę do Pana Doktora i zobaczymy co tam u Niego słychać :)
Od następnej środy zaczynamy szkołę rodzenia. Zajęcia będą po 2 godziny dziennie w każdy poniedziałek i środę. Super, ja już nie mogę się doczekać. Muszę znaleźć jakiś zeszyt na notatki. A w ogóle to postanowiłam pisać pamiętnik dla Synka. Ale nie internetowy, tylko taki prawdziwy - gruby, papierowy, pisany piórem. Będzie miał kiedyś fajną pamiątkę :) Sama chciałabym mieć coś takiego :) Idę zaraz na zakupy, to przy okazji kupię odpowiedni zeszyt i naboje do pióra i zaczynamy :)
Tymczasem uciekam w miasto, a później czeka na mnie wieeelka fura prasowania, która uzbierała się przez tydzień upałów. Trzeba w końcu się za nią zabrać zanim kogoś przysypie :P
Miłego dnia :)

wtorek, 18 czerwca 2013

Nasza domowa codzienność

Życie na L4 upływa nam leniwie :) Wstajemy przed 9 (trzeba korzystać póki się da :P), później śniadanko, spacerkiem na zakupy (dziś akurat siedzę w czterech ścianach, bo żar się leje z nieba i boję się wychodzić), później trochę odpoczywamy albo ogarniamy to co trzeba w domu, następnie trzeba się powoli brać za obiad i czekać aż Mężu wróci z pracy, wieczorem albo kolejny dłuuuugi spacer, albo załatwianie spraw związanych z naszym gniazdkiem, co oznacza jeżdżenie, szukanie, bieganie i sprawdzanie, ale naprawdę to lubię, więc nie narzekam :) Za 2 tygodnie zaczynam zajęcia w szkole rodzenia, więc mój grafik ulegnie modyfikacji, ale to fajnie, bo lubię  jak coś się dzieje, gdzieś trzeba podskoczyć itp. :) No i przy okazji nauczę się czegoś pożytecznego :)
Jak tak teraz siedzę sobie w pokoju przy otwartym balkonie, mam okazję posłuchać spotkania osiedlowej loży ławkowej :) Bez względu na pogodę na ławkach można spotkać stałe grono obrabiaczy tyłków :) Co jakiś czas zmieniają tylko ławki i przenoszą się pod inną klatkę, a czasem wynoszą. Jak pada deszcz to też siedzą, tyle że pod parasolami (serio!). Skład non stop ten sam, jedna pani (około 60tki) wczoraj siedziała caluteńki dzień, chyba nawet w domu nie była :) Teksty różne lecą jak trafi się jakaś perełka to na pewno
Wam opiszę :)
W pracy podobno młyn. Rozmawiałam wczoraj z koleżanką i mają kupę roboty. Z jednej strony szkoda mi ich, bo sama wiem jak to jest. Jak jedna z koleżanek poszła jakiś czas temu na macierzyński, nie wiedzieliśmy w co ręce włożyć każdego ranka, a wychodząc do domu człowiek nie wiedział jak się nazywa, także wiem co oni tam teraz mają. A z drugiej strony to podobno szefowa już mnie doceniła i widzi, że się nie wyrabiają. Fajnie, tym lepiej będzie wrócić do pracy za 1,5 roku :) Ale póki co cieszę się domową rzeczywistością i dobrze mi z tym :)

czwartek, 13 czerwca 2013

Baby update vol. 5

Wróciliśmy niedawno od Pana Doktora :) Mężu niestety nie dał rady wyrwać się z pracy i tym razem nie mógł nam towarzyszyć, ale powiedział, że następnym razem idzie obowiązkowo, bo poprzednim razem BARDZO mu się podobało :) Synuś ma się bardzo dobrze, pięknie sobie rośnie, waży już pół kilograma :) W czasie badania kręcił się jak nie wiem i nie pozwalał się zmierzyć, dlatego Pan Doktor musiał się nieźle natrudzić, żeby zrobić wszystkie niezbędne pomiary :) W każdym razie udało się, wszystko jest na swoim miejscu, Maluszek rozwija się tak, jak powinien, a serduszko zasuwa mu jak mała lokomotywa :) Czuję Go już bardzo dobitnie, czasami tak się rozpycha, że aż cały brzuch się rusza :) Cudne uczucie :)
A ja cieszę się pierwszym dniem wolnego. W drodze powrotnej od Pana Doktora podrzuciłam L4 do pracy, a teraz odpoczywam w domku :) Niedługo zabiorę się za robienie obiadku i będziemy czekać na Męża :)
W pracy obowiązki przekazane, nowa osoba się wdraża, na razie pracuje powiedzmy na 50%, ale jest bardzo kumata i myślę, że szybko wszystko ogarnie. Kwestia nabrania wprawy :) A ja tymczasem uczę się nowej rzeczywistości jako pełnoprawna domowa żona i przyszła Mama. I w dodatku mi za to płacą :P

środa, 12 czerwca 2013

Ostatni dzień w pracy

Dziwnie mi... po 6 latach pracy w Firmie przekazuję swoje obowiązki. Dziś jestem ostatni dzień w pracy, jutro wizyta u Pana Doktora i dłuuuuugie L4... Z jednej strony się cieszę, bo naprawdę mam już dość, ciężko jest wysiedzieć 8 godzin przy biurku i mój kręgosłup zdecydowanie odmawia posłuszeństwa, dlatego się cieszę, że będąc w domu będę mogła spędzać czas w różnych pozycjach. Zwłaszcza, że pogoda zrobiła się w końcu piękna i mam zamiar z niej korzystać podczas spacerków, póki mogę. Z drugiej strony dziwnie mi, bo po tych kilku latach dziwnie będzie "siedzieć" w domu, choć już teraz wiem, że na nudę narzekać na pewno nie będę :) Nie mówię, że jestem niezadowolona czy coś, bo jestem, w końcu perspektywa tak długiego wolnego od pracy zawodowej to nie byle co. Jakaś nostalgia mnie dopadła, bo oto powoli bardziej namacalnie rozpoczyna się kolejny etap mojego życia. Pełniejszy :) A szefowa obiecała, że moje stanowisko i moje biurko będą na mnie czekać i usłyszałam kilka innych ciepłych słów, dzięki którym poczułam się naprawdę doceniona. To baaaardzo miłe :) W każdym razie będą tam na mnie czekać z otwartymi ramionami. Super :)
Dobra, koniec przerwy na jogurcik, czas brać się dalej za robotę i przekazywać sprawy dalej. Jutro napiszę - już z domu :)

piątek, 7 czerwca 2013

Krótko

Jaaaaa.... ale jasność za oknem... normalnie pierwszy raz od ponad 3 tygodni widzę słońce za oknem. Szok! Moje oczy nie wiedzą co się dzieje. Matko, jak mi tego brakowało...!!! Parę promyków słońca, a daje tyle radości :)
Długi weekend minął już chyba tradycyjnie pod znakiem deszczu. Część wolnego się przenudziliśmy w domu, część przejeździliśmy w pilnych sprawach "gniazdkowych", więc w sumie plan został zrealizowany. Teraz w pracy mam młyn przed swoim wolnym, muszę podopinać mnóstwo spraw, przekazać obowiązki, przeszkolić osoby, które będą mnie zastępować, więc jak wychodzę do domu to padam na twarz, ale na szczęście już niedługo. Miałam napisać, "żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce", ale po tym jak zobaczyłam słońce od razu poprawił mi się humor i nastawienie do wszystkiego. Naprawdę :) Dobrze, niech się pogoda poprawia, bo przecież "na wolnym" nie będę się kisić w domu, spacerki jak najbardziej wskazane :)
Weekend, który zaraz zaczynamy szykuje się nam dość pracowicie, bo chcemy jak najwięcej spraw załatwić póki jestem na chodzie, bo nie wiadomo jak się będę później czuła. Póki co u nas wszystko ok, dobrze się czujemy, choć kręgosłup coraz częściej daje o sobie znać, a brzuszek z każdym tygodniem jest coraz większy. Podobno ładnie wyglądam, co mnie bardzo cieszy :P A za tydzień (w sumie niecały już, bo w czwartek) mamy USG połówkowe i znów zobaczymy naszego Syneczka, który jest coraz bardziej aktywny tam w środku :) A ja to uwielbiam i cieszę się z każdego kopniaka i z każdego ruchu, który mi funduje mój Malutki Wiercipiętka :)
Dziś znów krótko, ale obiecuję, że w najbliższych dniach nadrobię zaległości. Na razie czasu brak na wszystko, więc daję znać, że jesteśmy i mamy się dobrze :)