poniedziałek, 27 czerwca 2011

Zapomniana historia

Długi weekend minął nam jak z bicza strzelił i znów trzeba było powrócić do rzeczywistości. 4 dni wolnego spędziliśmy dość zwyczajnie - w czwartek dłuuuga 3 godzinna procesja z okazji Bożego Ciała, po południu słodkie lenistwo, w piątek załatwiliśmy kilka zaległych spraw, na które wcześniej nie mieliśmy czasu, wieczorem wyskoczyliśmy do aquaparku, w sobotę małe zakupki, a w niedzielę słodkie lenistwo. Ot taki zwykły weekend całkiem zwykłej pary :) Ale nam się podobało :)

W niedzielę po obiedzie B. zajął się jakimś filmem czy czymś takim, a ja postanowiłam poszukać kilku zdjęć w moim starym komputerze, które od dłuższego czasu chodzą mi po głowie. Poszukiwania póki co nic nie dały, podejrzewam, że zdjęcia bezpowrotnie przepadły podczas ostatniego formata, ale przypomniało mi się, że powinnam je jeszcze mieć zapisane na mojej dawnej poczcie, której używałam wieki temu. Problem w tym, że nie pamiętam hasła :P ale coś wymyślę.  Nie wiem jeszcze jak, ale przypomnę je sobie, bo gra jest warta świeczki :)
No ale ja nie o tym chciałam przecież pisać...
Kiedy przeczesywałam zawartość dysków mojego komputera w poszukiwaniu mojej "zaginionej Atlantydy", w pewnym momencie natknęłam się na plik, który skutecznie przykuł moją uwagę. Plik Word zatytułowany słowami, które dziwnie zaczęły dobijać się do wrót mojej pamięci. Tylko nie mogłam skojarzyć czego one mogą ode mnie chcieć. Ponieważ jestem zwierzątkiem z natury ciekawskim, szczególnie podczas prowadzenia różnego rodzaju poszukiwań, nie byłabym sobą, gdybym do tego zagadkowego pliku nie zajrzała. Moim oczom ukazał się tekst, który w ciągu sekundy odświeżył moją pamięć i wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy. Był to tekst, który powstał bardzo dawno temu. Miałam wtedy wielu internetowych znajomych (zresztą nie tylko internetowych, ale w sieci jakoś łatwiej było się odszukać) - tak jak teraz Was , łączyła nas pewna wspólna pasja, a ten tekst jest właśnie jej wynikiem. Pamiętam, że istniała pewna polska strona internetowa na ten temat (jedna z bardzo wielu) na której między innymi były publikowane opowiadania stworzone przez nas - czytelników i "pasjonatów". I ten plik, który znalazłam jest właśnie moim opowiadaniem, które pisałam na tą stronę :) Powstał w 2003 roku, a ja miałam wtedy nieco ponad 17 lat :) Ma 12 stron, które przeczytałam jednym tchem. Jest to coś w rodzaju historii o przyjaźni, która nie wiadomo kiedy przerodziła się w miłość początkowo bardzo nieszczęśliwą. Kompletnie nie pamiętałam, co tam napisałam, więc czytałam zdanie po zdaniu z coraz większą ciekawością i ciągle zastanawiałam się co też napisałam dalej. Nie chcę sama sobie słodzić (choć czasami trzeba :P ), ale kurcze... podobało mi się. Naprawdę udał mi się ten tekst. Moim zdaniem jest ciekawy (jak na radosną "twórczość" 17-latki), momentami wywołujący uśmiech na twarzy... a co najlepsze... nie jest skończony... :) I mam wielką ochotę dopisać dalszy ciąg. Kto wie, może kiedyś Wam go pokażę :)

piątek, 10 czerwca 2011

W oczekiwaniu na wakacje

 Ponieważ pojawiły się pytania o mój wspomniany urlop, już wyjaśniam co i jak :)

Zostało nam do niego jeszcze TYLKO 7 tygodni. W pierwszej połowie sierpnia przez calutkie 17 dni będziemy się obijać i wypoczywać po całym bardzo pracowitym roku. Zasłużyliśmy sobie na to :) Jak co roku jedziemy nad nasze polskie morze, bo jest dla nas jedyne w swoim rodzaju i po prostu kochamy spędzać tam wakacje. Nie ciągnie nas do żadnego Egiptu, Tunezji czy innych tego typu krajów. Pewnie kiedyś wyskoczymy na kilka dni zobaczyć jak tam jest, ale nie mamy na to specjalnego "parcia". Dalekie wojaże zostawiamy sobie na przyszły rok na naszą podróż poślubną :) A dokąd konkretnie to okaże się pewnie w ostatniej chwili :)

A teraz będziemy się rozkoszować naszym kochanym Bałtykiem! :) I dobrze nam z tym! Nawet BARDZO DOBRZE!!! :)))