wtorek, 14 stycznia 2014

Trzy :)

Pamiętam, że kiedy Synek się urodził i wróciliśmy do domu, moja mama powiedziała mi "Byle do trzech miesięcy, później to już luz..." :) I właśnie te trzy miesiące skończyliśmy... Naprawdę nie mam pojęcia jakim cudem już tyle czasu minęło, ale kalendarz nie kłamie - Mały Miś skończył 3 miesiące i dziś zaczyna czwarty :) A jaki jest? Cudowny. Waży już 6,5 kg, ubranka w rozmiarze 68 cm są na Niego już na styk, więc podejrzewam, że długo już tego rozmiaru nie ponosimy :) Rośnie nam Maluch jak na drożdżach, naprawdę :) Kiedy tak na Niego patrzę podczas karmienia czy w czasie zabawy nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno był taki maleńki, a teraz już jest takim dużym chlopczykiem, który potrafi zawalczyć o swoje :) za nami pierwsze szczepienie, które Mały zmiósł bardzo dzielnie, my trochę gorzej, szczególnie sam moment wkłucia. Tak Mężu, jak i ja mieliśmy łzy w oczach i oboje mieliśmy ochotę płakać razem z Małym. Może następnym razem będzie łatwiej, a to już za tydzień. Synek rozwija się super, jest coraz bardziej komunikatywny, pięknie się śmieje i coraz bardziej interesują go zabawki, ma już nawet swoją ulubioną :) Ogólnie jest naprawdę kochany i bardzo spokojny i każdy kto nas odwiedza jest zdziwiony tym, jaki On jest grzeczny. Po mamusi... :P Przed nami kolejny poziom wtajemniczenia, bo wkraczamy w dość przerażająco brzmiący etap ząbkowania... jakieś 2 tygodnie temu do buzi zawędrowały rączki, a teraz pchają do niej wszystko co popadnie i szorują po dziąsełkach, więc coś już Go tam swędzi. No i ślini się coraz bardziej. Trzymajcie kciuki, żebyśmy łagodnie to przeszli...
Święta i Sylwester 2013 były wyjątkowe, bo nasze pierwsze we troje :) Mieliśmy mnóstwo gości, bo wiele osób nie miało jeszcze okazji poznać Małego, więc korzystając z okazji wpadali do nas na chwilę. W Sylwestra urządziliśym sobie piżama party :P dzielnie dotrwaliśmy do północy, a tuż po 1 padliśmy jak betki, takie z nas zwierzęta imprezowe :) 5 stycznia ochrzciliśmy Juniora, więc świętowanie trwało u nas dość długo, bo można powiedzieć, że jak zaczęliśmy w Wigilię, tak skończyliśmy na chrzcinach :) Ale dobrze, że to już za Nami, bo tak intensywny czas przy małym dziecku jest strasznie męczący. Teściowa jak zwykle na swoim poziomie, zero zainteresowania wnukiem. Pod choinkę kupiła mu paczkę pampersów "bo co takiemu dziecku można kupić..." bez komentarza to zostawię... Z kolei moi rodzice szaleją coraz bardziej na punkcie wnuka i to święta prawda, że dziadkowie bardziej kochają wnuki niż własne dzieci. Mój tato na przykład nigdy nie przepadał za wygłupami i jest raczej poważnym typem, a przy wnuku zmienia się o 180 stopni i świruje, żeby tylko Go rozśmieszyć. W ogóle, gdyby ktoś z boku popatrzył na zachowanie moich rodziców przy Juniorze, pomyślałby, że są zdrowo szurnięci :) Ale to dobrze, tak trzymać :)
Przepraszam, że piszę tak rzadko, chciałabym o wiele częściej, ale Synuś jest bardzo absorbujący, bo generalnie bardzo mało śpi (najwyraźniej nocny sen i ten podczas spaceru mu wystarczają), dodatkowo zawsze trzeba coś w domu ogarnąć, więc na pisanie zostaje mało czasu. Ale uwierzcie mi, że robię co w mojej mocy, żeby to miejsce nie zarosło kurzem i pajęczynami :) Zaglądajcie do nas nadal :)