poniedziałek, 16 listopada 2009

Czy można przygotować się na stratę kogoś bliskiego?

Teraz będzie troche refleksyjnie...
w sobotę miną 4 miesiące od śmierci mojej ukochanej babci, z którą byłam bardzo związana. Mieszkałam z nią od urodzenia przez kilka pierwszych i chyba najwazniejszych lat mojego życia, zawsze była przy mnie kiedy byłam chora lub kiedy jej potrzebowałam. Przez ostatnie 5 lat 6 miesięcy i 1 dzień stopniowo przyogotowywała nas wszystkich na swoje odejście. Początkowo była w miarę sprawna mimo, że wymagala całodobowej opieki, później coraz bardziej się pogarszało. Traciła siły, przestawała nas poznawać, a przez ostatnie 1,5 roku była przykuta do łóżka. Ten czas był sprawdzianem dla nas wszystkich z uczuć do niej. Z 5 wnuków zostalam tylko ja - innych nie interesowało jak się czuje, nie odwiedzali jej choć byli na miejscu, a jeśli już to raz na rok. Bo po co skoro nie dawała im już drobnych na coś słodkiego? A ona potrzebowała naszej obecności, potrzebowała, żeby ktoś ją przytulił, rozweselił i po prostu przy niej był.
Pomimo tego, że wiedzieliśmy, że najgorsze zbliża się wielkimi krokami, dzień jej śmierci był straszny i nie zapomnę go do końca życia. Nie ma dnia, żebym o niej nie myślała, nie tęskniła.I tak sobie myślę, że mimo największych starań i najlepszych przygotowań, na coś takiego nie sposób jest się przygotować. Zawsze to wielki ból i pustka. Przynajmniej dla tych, którzy kochają.
Ciężko mi z tą myślą, ale wiem, ze babci jest już teraz dobrze, nie cierpi i jest szczęśliwa. Spotkała wszystkich którzy odeszli przed nią - dziadka, ich córeczkę, rodziców i wielu wielu innych. I wiem na pewno, że każdego dnia jest z nami jak nasz Anioł Stróż :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz