poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Monday again

Rocznica, rocznica i po rocznicy. Mężu w sumie pozytywnie mnie zaskoczył, bo w piątek zawitał w domu z bukietem kwiatów i butelką winka (w sumie nie licząc storczyków, nie pamiętam kiedy kupił mi kwiaty :P). Zjedliśmy obiad, później niespodziewanie wpadli rodzice i świętowanie przeciągnęło się prawie do 22. Ale było fajnie. Po wyjściu gości Junior padł jak betka prawie w opakowaniu i spał jak suseł do 7 rano. Nie wiem kiedy będzie nam dane pospać w sobotę dłużej niż do 7, pewnie nie prędzej niż za kilka lat. Plus za to jest taki, że dzięki temu sobotę mamy dłuższą :P Oprócz kwiatów i winka Mężu kupił mi jeszcze bon do mojego ulubionego salonu kosmetycznego, który zamierzam w najbliższym czasie wykorzystać. Nie myślcie sobie, że sam na to wpadł, o nieeee, tak dobrze to nie ma. Po prostu załapał rzucane "zupełnie przypadkowo" aluzje pt.: "Kurcze, muszę iść kiedyś do kosmetyczki, już tak dawno nie byłam, przydałoby się po wakacjach" :))) Tak więc cel osiągnięty, a to znaczy, że stary jeszcze od czasu do czasu słucha co do Niego mówię, sukces :))) A ja jako prezent wymyśliłam, że w jakiś jesienny weekend eksportujemy Juniora do Dziadków i wyskoczymy sobie na weekend w pobliskie góry. Pozostaje teraz tylko ustalić termin i miejsce. W sumie w grę wchodzi Karpacz albo Szklarska, ale to jeszcze się zastanowimy. Tak czy siak dawno nie byliśmy w górach (nie licząc niedawnego wesela mojej kuzynki), więc przydałoby się nadrobić zaległości.
W sobotę po południu robiłam porządki w moich roślinkach w ogródku. Padł mi jeden krzaczek lawendy, a że mama w piątek przywiozła mi aż 3 nowe, śliczne i nieziemsko pachnące, trzeba było je wsadzić. No i tak sobie kopię tą łopatką, a że było po deszczu i ziemia była mokra, to miała taki specyficzny zapach. I wtedy stwierdziłam, że to już prawie jesień. Ten zapach, właśnie takiej mokrej ziemi, zawsze kojarzył mi się z zapachem jesieni i powrotem do szkoły. A przecież dopiero zaczynały się wakacje, a tu za parę dni zaczyna się wrzesień, później w październiku urodziny Juniora i ani się nie obejrzymy i będą święta i koniec roku. Szok! U nas na Dolnym Śląsku żniwa trwają w najlepsze, w zasadzie można powiedzieć, że powoli się już kończą. Junior z naszym sąsiadem są za to w siódmym niebie i większość popołudni spędzają przy płocie obserwując traktory i maszyny rolnicze jakie tylko sobie zamarzą. Nasze wiejskie "osiedle" jest przy takiej bocznej uliczce, która jeszcze kilka lat temu była kompletnie pusta. Teraz stoi przy niej ponad dwadzieścia nowych domów, co nie zmienia faktu, że wszyscy mieszkamy w zasadzie w środku pola. A jak są pola to są zboża, a jak są zboża to są i traktory, kombajny - czego dusza zapragnie. Teraz ruch koło nas jest jak na Marszałkowskiej, ale za to dzieciaki mają raj :) Mnie to trochę mniej cieszy, bo dzięki temu nasze okna wyglądają jak.... hmm... w zasadzie wcale nie wyglądają, bo spod kurzu prawie ich nie widać :P Mam ambitny plan w tym tygodniu je umyć, ale plany planami, a życie życiem. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie :P Takich ambitnych planów mam dużo więcej, tylko chęci jakoś brak. Na razie póki pogoda pozwala kręcę się po ogrodzie, bo jeszcze kilka tygodni i skończy się ta przyjemność. A jutro idziemy na basen, trzeba w końcu zacząć wykorzystywać karnet i ruszyć dupkę do spalania kalorii. Mój cel jest taki, że by do końca roku dojść do wymarzonej wagi. Póki co dzielnie trzymam się diety. Oby jak najdłużej :P
Miłego poniedziałku.

6 komentarzy:

  1. To znowu moje dzieci śpiochy po matce. Wcześniej niż po 9:30 nie wstają. W sobotę dostaliśmy zaproszenie na urodziny na 10:30 ale dla moich dzieci to środek nocy, także musiałam je budzić po 8:40 żeby się rozbudził

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle :) o 10:30 Junior mógłby już obiad jest, bo to dla niego prawie jak popołudnie. I nie ma znaczenia czy pójdzie spać o 19 czy o 22. Na urlopie raz zdarzyło mu się pospać do 7:30, a ja prawie spadłam z łóżka jak zobaczyłam która jest godzina, a tak to o 6 codziennie był już na nogach.

      Usuń
  2. Ja nigdy nie zrywałam się rano jako dziecko... I zawsze był płacz że mam wstawać do szkoły czy do przedszkola...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety wstawałam podobnie jak Junior i pamiętam jak mama zawsze mi mówiła "śpij póki możesz". Ja też tak Juniorowi powtarzam, ale to i tak nic nie zmieni :P

      Usuń
  3. Moje nadal śpią ;)

    Też muszę umyć okna, bo przy drodze się kurzą, jak nie wiem co... A ja lubię mieć czyste.
    Sierpień zawsze mnie już jesiennie nastraja, nostalgicznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara... :P
      No przez moje okna już niewiele widać, może w tym tygodniu je ogarnę.

      Usuń