czwartek, 4 lipca 2013

Się dzieje

We wtorek byłam w Firmie zanieść aktualne L4. Kurcze, powiem Wam, że wiedziałam, że biedaki będą mieć full roboty, ale nie myślałam, że aż tak. W momencie kiedy szłam na zwolnienie to była jedyna zmiana, jaka szykowała się w naszym dziale. Była wyznaczona osoba na moje miejsce, kumata, ogarnięta i cieszę się, że właśnie ona mnie zastępuje, bo wiem, że sobie poradzi. Ale... no właśnie, jest jedno ale :) W zasadzie w pierwszym tygodniu mojej nieobecności okazało się, że będą jeszcze 2 zmiany, co pozostałym przysporzyło dodatkowej roboty. Między innymi nasza szefowa w końcu nie wytrzymała i ta ciemna i nieogarnięta dziewczyna, o której kilka razy pisałam wyleciała. W sumie się nie dziwię, bo na miejscu szefowej też bym ją wywaliła, i to już dawno, bo jeśli ktoś po 8 miesiącach "umie" dokładnie tyle samo co po tygodniu, uważa się za super inteligentnego pracownika, nie robiąc kompletnie nic i nie rozumiejąc nawet na czym dokładnie polega jego praca, to już raczej się nie zmieni. No... także już jej nie ma, ale jej obowiązki trzeba było przejąć, a niedługo znowu będą musieli szkolić nową osobę. Jednym słowem urwanie gwizdka. Nie żebym miała wyrzuty sumienia, że poszłam na L4 (teraz już na pewno nie dałabym rady wysiedzieć cały dzień przy biurku), ale szkoda mi ich, bo doskonale wiem, jak wygląda taka sytuacja, jaką teraz tam mają i kolorowe to nie jest. No ale co zrobić.
A wczoraj miałam pierwszą w życiu jelitówkę i mimo, że to była wersja bardzo light (rzyg jedynie 3 razy i mega ból żołądka przez 1,5 doby plus zawroty głowy przy każdej próbie podniesienia się do pozycji choćby "półsiedzącej" plus Synek buntujący się na zbyt rzadkie dostawy jedzenia) to powiem krótko - nigdy więcej nie chcę tego badziewia. Straszne to było, choć wiem, że mogło być o wiele gorzej. Jakieś dziadostwo chyba latało w powietrzu, bo kilkoro znajomych też wczoraj miało dokładnie to samo. Dziś jest już ok, dobrze się czuję, Synek zadowolony bo Hotel Mama znowu jest opcją All Inclusive, choć na razie w wydaniu dietetycznym, ale jest dobrze i to najważniejsze. Zaczyna się skwar i znowu jestem uziemiona do wieczora, bo nie chcę wychodzić przy takiej temperaturze. Ale cóż, damy radę :)
Na razie coraz bardziej nie możemy się doczekać narodzin naszego Cudu :) ale wiadomo, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Synuś niech sobie rośnie, my poczekamy :) Wierzcie albo nie, ale w przyszłym tygodniu zaczynamy 7. miesiąc (!!!). Na razie oglądam różne rzeczy, które musimy kupić, a od sierpnia planujemy wziąć się za zakupy. Muszę powoli zacząć robić miejsce w szafkach i w komodzie, żeby było gdzie schować to, co kupimy. I trzeba się powoli szykować na powiększenie rodziny :)))))

21 komentarzy:

  1. chorobska wspolczuje;/ a praca sie nie martw, ja mialam tak samo na poczatku, ze tak mnie troszke ruszalo ile tam oni "biedni" pracy maja :) a tak naprawde dopiero chyba zobaczyli ile ja robilam rzeczy! jak mnie nie bylo! usciski kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wiem, ja sie nie tyle przejmuje, tylko stwierdzilam, ze jak byl spokoj to byl spokoj, a teraz posypalo sie wszystko na raz. Ale coz, bywa i tak. Moze szefowa doceni mnie jak mnie teraz nie ma ;)

      Usuń
  2. Moim zdaniem nie powinnaś się pracą w ogóle przejmować. Myślisz, że gdyby było tak, że ktoś inny poszedł na L4 i dowiedział się, że tak się w firmie dzieje - przejmował innymi? W życiu! Cieszyłby się, że jego to omija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wedlug mnie tez nie powinnas, czy ktos sie matwil ile Ty masz roboty jak bral L4? no wlasnie :)
      zobaczysz jak szybko zleca te 2 miesiace, nawet sie nie obejrzysz, a synek bedzie konczyl rok :)

      Usuń
    2. tak wiem, macie racje, inni biorac L4 nie przejmowali sie jak my sobie poradzimy :) Ja tam ciesze sie wolnoscia i oczekiwaniem na Synka :)

      Usuń
  3. Ja też miałam jednodniówkę nie dalej jak w czwartek. Udanych zakupów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do zakupow jeszcze daleko, na razie robie rekonesans, zeby wiedziec co gdzie i za ile :)
      Widocznie cos fruwa w powietrzu i badziewie ludzi dopada.

      Usuń
  4. Grypa jelitowa to nic fajnego. Miałam raz i do dziś wspominam jako najgorszą dolegliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez mialam ja ten jedyny raz. Sama w sobie to nic przyjemnego, a w ciazy tym bardziej, bo nie za bardzo mozna cokolwiek na to dziadostwo wziac. Wiec jedyne co moglam to przeczekac :)

      Usuń
  5. Ja nie daję wiary, że to siódmy miesiąc praktycznie! Mam wrażenie, że dopiero napisałaś o ciąży, a tu już bliżej końca. Och:) Najważniejsze, że ta jelitówka już odpuściła, bo to nic przyjemnego, zwłaszcza w ciąży, kiedy człowiek powinien jeść:)

    Dobrze, że tą niekumatą wywalili, szkoda nerwów. Ale jednocześnie więcej pracy mają inni. Chociaż? Z nią, bez niej? Jakaś różnica :P?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez jestem w szoku jak patrze na kalendarz. Dobrze, im szybciej czas leci, tym szybciej Malutki bedzie z nami :)
      Synek tez nie byl zadowolony z tej jelitowki, bo i on przy okazji dostawal mniej jedzenia. Ale nadrobimy ;)
      Ja tez mysle, ze dobrze, ze niekumatej juz nie ma w Firmie. Jak byla, musiala jakos swoje rzeczy ogarniac, ale trzeba bylo mnostwo po niej poprawiac. Teraz przynajmniej sami robia wszystko od poczatku dobrze, wiec w sumie czasowo na jedno wychodzi :)

      Usuń
  6. Odpoczywaj na prace przyjdzie czas później ;)
    Niestety znów upały się zaczeły :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przez najblizsze 1,5 roku nie ma mowy o pracy - jestem cala dla mojego Syneczka :)

      Usuń
  7. Że już 7 miesięcy?? I kiedy to zleciało?? :)
    Ale ci zazdroszczę Syneczka (tylko i wyłącznie pozytywnie zazdroszczę);)

    Nie myśl o tym co w pracy, teraz liczycie się WY!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie, teraz jest nasz czas :)
      Tak, 7 miesiecy, sama jestem zaskoczona, ze to juz tyle :)

      Usuń
  8. Na pewno jest ciężko tam u Ciebie w pracy,ale dadzą sobie radę;))

    Ależ ten czas leci! Pamiętam Twoją notkę, w której ogłosiłaś nam cudowną nowinę o ciąży ;)) a to już 7 miesiąc!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musza sobie poradzic, nie maja innego wyjscia, ale to juz nie moj problem :)
      ano leci czas jak szalony :)

      Usuń
  9. wow to już będzie 7 miesiąc :) fajnie :)

    W pracy cóż... muszą dać radę, myślę, że u mnie byłoby to samo ...

    3majcie się cało i zdrowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie fajnie :) a za jakies 2,5 - 3 miesiace bedzie jeszcze fajniej :)

      Usuń
  10. Kochana moge w koncu zdjecie brzuska dostac ? : )) . Musisz miec juz cuuudny brzuszek ! . Prosze na eamila :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdjecie jest przeciez w poprzedniej notce :)

      Usuń