wtorek, 19 stycznia 2010

Bajka o "prawdziwej" przyjazni...

Kilkanascie lat temu byly sobie 2 przyjaciolki Ania i Hania. Swietnie dogadywaly sie ze soba. Poniewaz obie maja braci, byly dla siebie jak siostry o ktorych obie zawsze marzyly. Poznaly sie na podworku kiedy obie mialy zaledwie po kilka lat. Spotykaly sie prawie codziennie, spedzaly czas albo u jednej albo u drugiej, byly nierozlaczne. Mijaly lata a ich przyjazn kwitla. Do czasu.... Hania wyjechala na 2-tygodniowy oboz, a Ania w tym czasie poznala chlopaka. Wlasciwie doroslego mezczyzne. Byl od niej starszy o 10 lat, mial juz dziecko, a ona nie miala jeszcze nawet 18 lat. Zakochala sie w nim bez pamieci, nie widziala swiata poza nim. Hania wrocila z obozu, ale Ani juz dla niej nie bylo. ON nie nalezal do grupy "porzadnych chlopcow". Liczyly sie tylko imprezy, wypady do baru z kolegami jego pokroju i picie do upadlego. W kazdy weekend nie wiedzial na jakim swiecie zyje. Ania nie zwracala uwagi na jego styl zycia. Liczylo sie tylko to, ze starszy facet zwrocil na nia uwage i to jej bardzo imponowalo. Jej rodzice tez nie widzieli w nim niczego zlego i co gorsza pozwolili corce wpakowac sie w chory zwiazek, w ktorym on zdradzal, a ona byla tylko odskocznia od imprez. Mijaly miesiace, Hania starala sie jakos dotrzec do swojej przyjaciolki, ale tak zeby jej nie stracic... nic nie pomagalo. Ania coraz bardziej oddalala sie od Hani, spotykaly sie tylko sporadycznie, az w koncu Ania stwierdzila, ze lepiej bedzie jesli calkiem zerwie kontakty z Hania, bo liczy sie tylko ON. Hania nie miala juz sil walczyc i z ciezkim sercem odpuscila. Nie chciala Ani do niczego zmuszac, to byl jej wybor. Hania zrobila co mogla, ale nic to nie dalo, wiec postanowila pogodzic sie z porazka. Widywala Anie na ulicy, czasem zamienily 2 slowa, ale czesciej padalo tylko suche "czesc". Czasami popisaly cos na gadu-gadu, ale zazwyczaj nie mialy wspolnego tematu. Mijaly dlugie miesiace i lata w ich sytuacji nic sie nie zmienialo. W koncu zdecydowaly sie na szczera rozmowe. Wyjasnily sobie wszystko, zapowiadalo sie ze bedzie ok. Ania wyszla za maz za NIEGO. I znow wszystko zaczelo sie sypac. Ania oddalala sie od Hani. Hania starala sie ja zrozumiec, w koncu miala meza, nowe obowiazki. Czasem sie spotykaly, probowaly odbudowac to co sie zburzylo - jednak to nie mialo sensu. Nie mialy juz wspolnych tematow, wspolnych rozrywek. Zyly w dwoch roznych swiatach i mimo tego, ze kiedys byly dla siebie jak siostry to jednak nic ich juz nie laczylo. Hania ulozyla sobie zycie, spotkala wspanialego chlopaka, z ktorym planuja slub, skonczyla studia, znalazla prace. Ania urodzila dziecko, mieszka z mezem alkoholikiem u swoich rodzicow, zyja z jego niewielkiej pensji (pomniejszonej o alimenty), w 7 osob z niewielkim mieszkanku. Niedawno Ania odezwala sie do Hani. Pytala co u nich slychac. Spotkaly sie, opowiedzialy co slychac (Ania wiecej sluchala niz mowila). Nastepnego dnia Hania uslyszala od Ani, ze sie chwali tym co osiagnela w zyciu - a przeciez Ania sama zapytala co u niej. I znow zamilkla. Hania starala sie jej tlumaczyc ze to nie tak, jednak Ania nie sluchala, na kazdym kroku robila jej wyrzuty. Skonczylo sie tym, ze Ania zarzucila Hani, ze to ona zniszczyla ich przyjazn - wedlug niej przez to, ze kiedy Ania ja odrzucila i nie chciala utrzymywac z nia kontaktow, Hania znalazla milosc swojego zycia. Ze to Hania odrzucila przez to Anie, a nie odwrotnie. Dla Hani to byl cios prosto w serce. Powiedziala Ani co o tym mysli i dlugo cierpiala w milczeniu. Niedawno Ania odezwala sie do Hani, chce zeby odbudowaly to co je kiedys laczylo, zeby bylo tak jak kiedys. Wczesniej probowaly... Ale tym razem Hania sie waha, nie wie czy warto... i czy chce probowac...  To jest przyklad z zycia wziety. Na szczescie nie dotyczy mnie, ale kogos z mojego otoczenia. Co o tym myslcie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz