sobota, 9 października 2010

nostalgicznie o dorastaniu

Jestem... :)
Dawno nic nie pisalam (pomijajac odpowiedzi na komentarze), ale ostatnio jakos na wszystko brakowalo mi czasu. Kolezanka z mojego dzialu jest od 2 tygodni na urlopie, wiec mam tu taki mlyn ze szkoda gadac. Bardzo sie ciesze, ze wraca w poniedzialek i wroce na swoje dawne tory :)
W zasadzie niewiele sie u nas zmienilo od mojej ostatniej notki. Przygotowalismy juz sprzet na sezon zimowy - nasmarowane narty czekaja w garazu na uroszyste rozpoczecie sezonu bezszwankowego zsuwania sie ze stoku :P :) Podobno na przelomie pazdziernika i listopada zima juz ma byc w pelni z -30 stopniami na termometrach... Hmm... ciekawe ile w tym prawdy.
W miedzy czasie zaliczylismy wesele mojej kuzynki, ktore to dobitnie uswiadomilo mi jacy juz wszyscy jestesmy starzy. Kiedy bylismy mali, razem z moimi najblizszymi kuzynami (gdyz rodzenstwa nie posiadam) stanowilismy zgrana paczke. Wydawaloby sie, ze to wszystko bylo tak niedawno, niedawno biegalismy po podworku z dzikimi okrzykami, niedawno bawilismy w rozne dziwne, ale jakze wciagajace zabawy wymyslone na poczekaniu, na ktore dzis juz nikt z nas by nie wpadl, niedawno marzylismy o doroslosci, a tymczasem doroslosc przyszla do nas calkiem niepostrzezenie, cichaczem... Niedlugo skoncze 25 lat (matko, jak to strasznie brzmi), a jeszcze niedawno z utesknieniem czekalam na 18. Jeden z moich kochanych kuzynow jest juz 2 lata po slubie, ma cudowna coreczke, teraz druga kuzynka wyszla za maz, a w przyszlym roku kolejna. Niebawem i na nas przyjdzie pora. Czy zaluje minionego dziecinstwa? Troche... Brakuje mi tej beztroski i szalonej, niczym nieograniczonej wyobrazni, na ktora stac tylko dzieci. Brakuje mi chwil spedzonych z moimi dziadkami, ktorzy wtedy jeszcze zyli. Ale tego etapu mojego zycia, w ktorym jestem w tej chwili, nie oddalabym za zadne skarby swiata.
B. za tydzien zaczyna zjazdy na uczelni, ja zaczynam w listopadzie, wiec z wspolnymi weekendami bedzie krucho, ale pocieszam sie faktem, ze zleci nam ten czas w okamgnieniu i bedzie z glowy. Nie bedzie nad nami wisialo widmo czekajacych nas jeszcze studiow. Zrealizujemy to, co jakis czas temu sobie zalozylismy i bedzie mozna odhaczyc kolejny punkt na liscie :) A lista jest dluuuuuuuuuuuuuuuuugasna :)
Niedawno podczas jazdy samochodem wpadla mi w ucho piosenka Perfectu "Nie placz Ewka". W zasadzie nie tyle piosenka, co jeden jej fragment: "Proza zycia to przyjazni kat, peka cienka nic..." Jejuu, jakie to prawdziwe. Kiedys, dawno temu mialam przyjaciolke (oczywiscie nie jadna, ale akurat o tej chcialabym teraz napisac). Poznalysmy sie w szkole podstawowej, spedzalysmy razem mnostwo czasu (byla nas cala paczka, ale my dwie zawsze jakos najlepiej sie dogadywalysmy). Mijaly lata i wszystko pieknie sie ukladalo. Skonczylysmy podstawowke, pozniej liceum, wszyscy rozjechali sie po kraju na studia, jej sie nie chcialo i wtedy nasze drogi zaczely sie rozchodzic. Najpierw malymi, ledwo zauwazalnymi kroczkami, a pozniej juz wielkimi, z predkoscia swiatla. Ona wyszla za maz za swojego dlugoletniego chlopaka, ja juz od jakiegos czasu bylam z B. Coraz trudniej bylo nam znalezc czas na spotkania - ona nie pracowala i miala czas wtedy kiedy ja bylam w pracy lub na zajeciach, a po poludniu nie chciala sie spotykac, a mi ciezko bylo wszystko rzucic od razu po pracy i leciec do niej. Kiedy juz nam sie udawalo jakos zgrac, to znowu brakowalo tematow do rozmowy. Najpierw staralysmy sie spotykac w miare regularnie, pozniej coraz rzadziej, bo i po co, skoro kazda rozmowa przychodzila nam z wielkim trudem. Nie mialysmy ze soba zadnych wspolnych tematow. A teraz juz nawet nie pamietam, kiedy umowilysmy sie na kawe. Ten fragment z piosenki sprawdza sie tutaj idealnie. Dalej jestesmy kolezankami, ale to juz nie to samo co kiedys. Kazda z nas wybrala inny sposob na zycie, kazda z nas ma nowych znajomych ("starych" zreszta tez :) ), a z dawnej przyjazni zostaly tylko piekne wspomnienia. I wiecie co... sama nie wierze, ze to pisze, ale wcale mi tego nie brakuje. Taka jest chyba kolej rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz