poniedziałek, 8 stycznia 2018

Bezsenność nie w Seattle

Tak, dopadła mnie małpa. Prawie tydzień mało co śpię w nocy. Cały dzień chodzę zmęczona, a że w dzień w życiu na zasnę, po południu jestem ledwo żywa jak zombie, a jak przychodzi pora spania to koniec. Po spaniu. I nie mogę zasnąć. A jak już zasnę, to budzę się po dwóch, góra trzech godzinach i przewracam się z boku na bok. A później od nowa. Zmęczona już jestem jak nie wiem, ale nie mogę nic na to poradzić. Znacie dobry sposób, żeby spać normalnie?

Kolędę dziś mamy. Ciekawe co to za ksiądz przyjdzie. Ciekawe, bo nowy jest i nie wiemy jak to u niego wygląda. Długo pewnie nie zabawi, bo zaczyna od nas, a ma do zaliczenia sporo  domów. Także zobaczymy. Dobrze, że już dziś przyjdzie, będziemy mieć z głowy.
Powiem Wam, że ostatnie dwa tygodnie mieliśmy na mega obrotach. Ruszyliśmy z kopyta do realizacji planu "kończymy chałupę" i jesteśmy na dobrej drodze. Jeździliśmy po sklepach (ikea rządzi 😁), kupowalismy, skręcalismy, ustawialismy, a później sprzatalismy. Ale efekt jest mega. Mogę śmiało powiedzieć, że efekt przeszedł moje wyobrażenia. W pewnym momencie myślałam, że wyjdzie kaszana i że to nie ten kierunek, który chciałam, ale Mężu się uparł i trzymał się twardo pierwszej wersji i dobrze, bo wyszło super. Góra prawie skończona, zostało założyć listwy i jedne drzwi zrobić, bo muszą być na zamówienie, ale to może w przyszłym miesiącu. No i kilka drobnych rzeczy na zewnątrz jak przyjdzie wiosna. I wreszcie usiądziemy na doopce. Po 3,5 roku mieszkania 😜 także jest dobrze.
Miałam wziąć zaraz psa i iść na dluuugi spacer, ale po pierwsze primo pogoda dzis do bani, a po drugie primo muszę trochę dom ogarnąć na tego księdza, więc spacer taki raczej symboliczny będzie, bo później po Juniora do przedszkola. Także kończę, bo trzeba ruszyć zadek do roboty. Już prawie 10, a ja w lesie. Miłego dnia.

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę Wam. U nas droga jeszcze daleka, w listopadzie minęło 3 lata, a góra w prochu jeszcze :( Na razie mamy więcej kasy, niż czasu i tak to wszystko leci przez to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam... niestety nie da się wszystkiego od razu i tak trzeba dlubac mieszkając. My mieliśmy to szczęście, że mieliśmy dużo zrobione jak się wprowadzalismy, ale reszta i tak zajęła nam mnóstwo czasu. Żeby wprowadzić się na gotowe naprawdę trzeba mieć worek pieniędzy. A najlepiej kilka 😜

      Usuń
    2. My startowaliśmy w takim razie prawie z zera, dużo się udało, ale...

      Usuń
    3. Nasi sąsiedzi maja się wprowadzać lada dzień a maja praktycznie goły beton w środku, więc będą mieć podobnie jak wy. Niestety mimo szczerych chęci nutę sa się zrobić wszystkiego od razu, ale za to jak każda zmiana później cieszy ��

      Usuń