środa, 21 stycznia 2015

Mój sposób na wsiąknięcie i Dzień Babci po raz drugi

Wszyscy, którzy dobrze mnie znają, wiedzą jaki jest dla mnie najlepszy prezent :) Mężu jest w tym najlepszy, bo potrafi mnie obserwować i mimo, że nie zawsze słucha tego, co do Niego mówię (no jak tak można!), to potrafi wychwycić z potoku moich słów co chciałabym mieć. To co kfiatushki lubią najbardziej to po pierwsze książki w każdych ilościach i im grubsze, tym lepiej :P A po drugie wszelkiego rodzaju albumy, pamiętniki i inne tego rodzaju pierdoły, w które potrafię wsiąknąć na cały wieczór. Pisałam już kiedyś, że piszę Juniorowi prawdziwy, pisany piórem wiecznym pamiętnik (nie tak często jak bym chciała, ale piszę). Oprócz tego wypełniam albumy, które dostał w prezencie tuż po urodzeniu (sztuk 3, każdy z innymi informacjami do wpisania, więc tym przyjemniej się je wypełnia). A ostatnio wsiąkam na całe wieczory w coś innego. Otóż dostałam od Męża takie oto cudo (2 sztuki w różnej kolorystyce, bo nie mógł się zdecydować, a poza tym stwierdził, że jeden to będzie za mało :P):

 
I od kilku dni namiętnie spisuję w nim wszystko z luźnych karteczek, które trzymałam w szufladzie w kuchni. Ach... jak ja to lubię. Plan jest taki, że w takich notatnikach będę spisywać swoje wypróbowane przepisy, a jeśli kiedyś będę mieć córkę, to jej to wszystko dam jak dorośnie. A jeśli nie będę mieć córki, to dam synowej :) albo wnuczce (Jeeezuuuu.... jak to strasznie brzmi! :P)
Lubię pisać, notować, kolorować, upiększać, rysować... Jakaś szczególnie uzdolniona plastycznie nie jestem, ale coś tam potrafię :) To dla mnie najlepsze sposób na wyłączenie i chwila na uporządkowanie własnych myśli. Takie oderwanie od rzeczywistości.
Dziś Junior i nasze mamy po raz drugi w życiu świętują Dzień Babci. Rok temu, trzymiesięczny Junior na moich kolanach, swoimi jeszcze nie bardzo skoordynowanymi ruchami rączek bazgrał na kartkach tworząc dzieła przebijające na głowę Picassa :) Tak samo w tym roku, choć już w sposób bardziej skoordynowany i świadomy, Junior całe wczorajsze popołudnie spędził na robieniu laurek, ale pomysłu na drobny prezent nie mieliśmy. I tak sobie główkowałam, główkowałam i stwierdziłam, że obie babcie, tak jak ja, mają mnóstwo luźnych fruwających karteczek z przepisami, więc każda dostanie swój własny Przepiśnik, w którym będzie mogła sobie te karteczki uporządkować :) No bo ileż można kupować bombonierki, prymulki czy inne tulipany? A tak, będziemy oryginalni :) Dobry prezent? :)
A ja tradycyjnie... kierunek cmentarz... :(

8 komentarzy:

  1. Świetny prezent! Sama takiego szukam :) Gdzie i za ile Twój mąż je kupił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tesco mi kupil, ale nie wiem za ile. Jak będę dziś to sprawdze i dam znac

      Usuń
  2. Mam ten sam sposób na "wsiąknięcie" :D i przepiśnik mam w takich samych kolorach tylko trochę inna okładka. Jako prezent dla babci - super pomysł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę :)
      Taki sposób jest super, nie ma co :)

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że moja szwagierka też jest zadowolona, bo dostała taki od nas pod choinkę. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny! Tymi wypróbowanymi i sprawdzonymi przepisami możesz podzielić się też z nami... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mi sie podoba :-)
      A no postaram sie podzielic czyms smacznym

      Usuń