poniedziałek, 6 października 2014

Za wcześnie... (*)

Niedzielny wieczór. Junior śpi, oglądamy z Mężem coś w telewizji (już nawet nie pamiętam co). Reklamy. Sięgam po telefon, żeby szybko sprawdzić pocztę,bo czekamy na 2 ważne maile. Otwiera mi się strona główna Onetu, jakieś reklamy, czarno-białe zdjęcie kobiety, podpis "Anna Przybylska nie żyje". Wróć... ŻE CO???? Wtf???? Jak nie żyje??? Toż to młode dziewczę jeszcze... Prawie spadłam z kanapy, pokazuję Mężowi, on też oczy jak spodki... Szok! Tak mogę krótko określić to, co przeżyłam. Przeczytałam chyba wszystkie artykuły jakie się wtedy ukazały. Nie miałam pojęcia, że była tak bardzo chora. Zawsze bardzo lubiłam ją jako aktorkę i jako człowieka (mimo, że jej nie znałam osobiście). Zawsze była taka wesoła, uśmiechnięta, pełna życia, a przy tym wydawała się być jedną z niewielu NORMALNYCH aktorek, które oprócz sławy wyróżnia przede wszystkim ciepło, rozsądek, oddanie rodzinie. Niecałe 36 lat... Całe życie było jeszcze przed Nią, małe dzieci do wychowania, tak bardzo chciała żyć, a tu pach... przyplątało się to dziadostwo i już jej nie ma. Naprawdę trudno w to uwierzyć. Nie zrozumcie mnie źle. Ja wiem, że każde życie jest cenne, ale jakoś inaczej jest, kiedy odchodzi starsza osoba, któa "swoje już przeżyła", a całkiem inaczej, kiedy umiera ktoś tak młody, który miał jeszcze tylko przed sobą, tyle do zrobienia. Bardzo mną to wstrząsnęło, mimo, że to praktycznie obca osoba, znana "jedynie" z ekranu... Strasznie mi jej szkoda, jej dzieci, partnera... W dodatku za kilka dni miną 3 lata od śmierci mojej koleżanki, 27 lat... też rak.
Aż strach pomyśleć co by było, gdyby...

4 komentarze:

  1. Mnie też to straszliwie uderzyło ... To była wspaniała aktorka, mama, cudowna osoba , a nie jakaś celebrytka i za to ją ceniłam. Niestety takie zdarzenia przypominają nam jak życie jest kruche i aby korzystać z każdej chwili naszego życia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem w szoku. W zasadzie nadal w to nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń