piątek, 12 września 2014

Szkoła rodzenia, czyli jak teoria ma się do praktyki

Jestem mamą już prawie 11 miesięcy (wciąż nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko leci), więc myślę, że mogę wypowiedzieć się trochę na temat zawarty w tytule.
Jak zapewne pamiętacie wahałam się trochę czy w ogóle zapisać się do szkoły rodzenia. Korzystając z Waszych rad oraz wszystkich innych aspektów jednak się zdecydowaliśmy i nie żałujemy ani trochę. Żałowalibyśmy, gdybyśmy tam nie poszli. W notce z 30.09.2013 pisałam co dokładnie było poruszane na zajęciach, więc powtarzać się nie będę, a jak ktoś chce sobie odświeżyć pamięć to zapraszam do archiwum :) W każdym razie na zajęciach zastanawiałam się w jakim stopniu wykorzystam to, czego dowiedziałam się w szkole rodzenia i mogę śmiało powiedzieć, że skorzystałam chyba ze wszystkiego. Od diety w ciąży, poprzez to kiedy w ogóle jechać do szpitala i co ze sobą zabrać, poprzez pozycje uśmierzające ból, swoją drogą pomogły bardzo (do wykorzystania już na porodówce :P), techniki oddychania itp. Na porodówce pomogło mi to bardzo, ale chyba najbardziej przydatnymi informacjami były te odnośnie pielęgnacji noworodka. No, bo powiedzmy sobie szczerze - z noworodkami miałam do czynienia nie raz, ale na zasadzie trzymania ich na rękach :) nigdy wcześniej żadnego nie przewijałam, nie kąpałam, nie karmiłam piersią :P ani nic z tych rzeczy. Także ten temat interesował mnie najbardziej, bo ok, urodzić szybko i sprawnie to jedno, ale co dalej? Ja nie miałam zielonego pojęcia i baaardzo dziękuję paniom położnym za szczegółową instrukcję co się z czym je :) Dzięki temu po przyjściu do domu nie bałam się ani trochę, wiedziałam co mam robić i jakoś gładko poszło. A i teraz, gdy Junior jest już duży, wiele rzeczy się przydaje. Jedyne co mi się nie sprawdziło to pielęgnacja pępka, bo trwałą akcja psikania octeniseptem, która była szeroko propagowana przez położne ze szpitala. I tak naprawdę żałuję, że go używałam, bo jednak stary dobry znajomy spirytus o wiele szybciej uporał się z juniorkowym pępuszkiem i gdybym wprowadziła go wcześniej, pewnie szybciej by Mu odpadł, a tak męczyliśmy się z tym 5 tygodni (w sumie głównie dlatego, ze pępowina jednak była gruba i długo to wysychało).
No więc, wszystkim przyszłym mamusiom, a tu w blogowym świecie kilka ich jest, które jeszcze się wahają czy skorzystać z takich zajęć gdzieś w okolicy naprawdę szczerze polecam. Warto dziewczyny, naprawdę warto.
Aha, mam jeszcze pytanie do tych bardziej doświadczonych mam - czy znacie jakąś sprawdzoną, w miarę szybką i "bezbolesną" metodę na zakończenie przygody z cycusiowaniem? :)

A tymczasem znikam oswajać się z myślą, że trzeba zacząć obmyślać przyjęcie z okazji PIERWSZYCH URODZIN JUNIORA! szok... :)

16 komentarzy:

  1. Wszystko zależy od tego jak zajęcia są prowadzone w szkole bo czasem to tragedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to na pewno, myślę jednak, że warto zaryzykować. Gdyby komuś się nie podobało, zawsze może zrezygnować

      Usuń
  2. Dobrze wiedzieć takie rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie nawet nie trzeba zachęcać, jeśli kiedykolwiek będę w ciąży to pierwsza się stawie na takich zajęciach, bo tyle o ile dzieci chcę mieć bardzo, to jednak wciąż mimo chęci i miłości zajmowanie się nimi mnie przeraża ;) nie wiem o tym absolutnie NIC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to ze mna bylo identycznie :) sama sie sobie dziwie, ze w ogole sie wahalam :)

      Usuń
  4. Zawsze uważałam szkołe rodzenia za bzdurę, bo przecież urodzić i tak trzeba a dawniej czegoś takiego nie było :P Ale jednak coraz więcej kobiet chwali, więc za kilka lat pewnie i ja skorzystam :D
    Zajmowałam się dziećmi tysiące razy i tyle też razy je przewijałam :P Kąpałam raz kilkumiesięczne a chyba z tym miejszym jeszcze łatwiej skoro mniej się rusza ? :P
    Kiedy ten czas zleciał? Pamiętam jak chwaliłaś się, że Michaś pojawi się na świecie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo tego typu kursy szkola RODZENIA sa tylko z nazwy. U nas na temat porodu bylo chyba 8 godzin z 40, reszta byla poswiecona zupelnie innym tematom.
      Co do kapania to powiem Ci, ze moim zdaniem latwiej jest wykapac to bardziej ruchliwe dziecko :)
      sama sie dziwie, kiedy to zlecialo :)

      Usuń
    2. Może i masz racje :) nie miałam okazji kąpać dziecka poniżej 5 miesiąca życia... a akie 5miesięczne potrafiło w sekundę się przekręcić... dlatego jakoś myślałam, że z tymi mniejszymi jest łatwiej :D Pewnie co dziecko to charakter i z każdym będzie inaczej :)

      Usuń
    3. pod niektorymi wzgledami jest latwiej, a pod innymi trudniej :)

      Usuń
  5. A to ja zawsze myślałam, że bardziej nauka techniki oddychania się przyda, bo przecież jak się wraca do domu z dzieckiem, to wbrew pozorom mama wie co ma robić. :)

    Nam octenisept uporał się w parę dni z pepuszkiem, a wy to się faktycznie długo męczyliscie :/
    Jak widać, wiele jednak zależy od poszczególnego przypadku, najważniejsze, że wiedza Wam się przydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. techniki oddychania to super sprawa, bo naprawde pomagaja. W sumie masz racje, ze mama wie co ma robic z dzieckiem w domu, bo to jakos tak naturalnie wychodzi, ale troche cwiczen przed jego urodzeniem zdecydowanie pomaga :)
      No pepek mielismy bardzo dlugo, glownie przez grubosc pepowiny, bo naprawde byla spora, a octenisept troche ja papral. Spirytus podzialal szybciej.

      Usuń
    2. U mnie chłopaki mieli pępowiny po 20cm... w książecce zdrowia mam wpisane z wykrzyknikiem "bardzo krótka pępowina!" :D (przynajmniej nie było strachu że się w okół szyi owinie;))

      Przy drugim będziesz mądrzejsza z pępusiem :D
      Swoją drogą, nam się octenisept ogólnie za często przydawał do tej pory... :D

      Usuń
    3. nie wiem jaka dluga byla pepowina, wiem tylko, ze byla gruba :)
      o tak, za drugim razem bede madrzejsza :)

      Usuń
  6. Poważnie! Za miesiąc roczek? Kiedy:) No to długo Cię z nami nie było!
    A szkoła rodzenia? Moim zdaniem to miłe przeżycie i warto skorzystać, w razie czego można zrezygnować... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jakis czas mnie nie bylo z przyczyn nie do konca zaleznych ode mnie, zreszta pisalam juz :) ja tez nie wiem kiedy ten prawie rok zlecial :)
      moim zdaniem szkola rodzenia to naprawde super sprawa i naprawde warto

      Usuń