czwartek, 13 stycznia 2011

Piękną wiosnę mamy tej zimy :)

Po wczorajszym dniu, szarym, burym i ponurym (proszę proszę... nawet mi się zrymowało) nadeszło totalne zaskoczenie. Patrzę przez okno i oczom moim nie wierzę. Po śniegu nie ma już ani śladu (no, może poza resztkami czarnego lodu walającego się przy chodnikach), wyłoniła się soczyście zielona trawa a na niebie świeci słońce. Taki widok zazwyczaj pojawia się dopiero pod koniec marca, a mamy dopiero połowę stycznia. Lubię zimę, mamy zamiar wybrać się niedlugo na narty na klika dni, ale taki widok jaki mam w tej chwili za oknem niezwykle mnie cieszy :) Podobno jeszcze jakiś czas taka pogoda ma sie utrzymać, a później szykuje się powrót zimy. No cóż, pożyjemy zobaczymy. Przeraża mnie tylko jedno.... jak po tej zimie będą wyglądały drogi? Odkąd wróciłam do pracy po urlopie, moja jazda samochodem na drugi koniec miasta bardziej przypomina slalom gigant i polega na tym, że zamiast patrzeć na inne samochody albo uważać na to czy jakiś genialny pieszy uważający się za świętą krowę nie wlezie mi nagle pod koła (bo i to czasem się zdarza i mam wtedy ochote wysiąść i nakopać takiej osobie), zamiast tego wszystkiego jadę jak ten ślepy kret z twarzą prawie na przedniej szybie i wypatruję którą dziurę muszę ominąć, a w która ewentualnie mogę wjechać. Zazwyczaj jest tak, że omijając jedną dziurę wpadam w dwie kolejne przyprawiając samą siebie o palpitację serca i stan przed zawałowy, a już nawet nie chcę myśleć co czuje moje biedne autko. Czasem myślę sobie, że moje Miasto wyglądało 100 razy lepiej bezpośrednio po zakończeniu wojny, niż teraz po jednej zimie. A ta zima wcale się jeszcze nie skończyła. Ja naprawdę nie miałabym mic przeciwko temu, żeby cały asfalt (który mam wrażenie występuje już tylko miejscami, a tak to wygląda gorzej niż ser szwajcarski) zebrać jakąś wielką asfaltożerną maszyną i żeby została tylko piękna, równiutka granitowa kostka, pamiętająca jeszcze czasy przedwojenne, która kryje się pod większością ulic mojego Miasta. Jak to możliwe, że coś, co zostało zbudowane ponad 100 lat temu zachowało się w stanie prawie nienaruszonym, a obecne drogi budowane według najnowszych super hiper technologii sypią się po pierwszej lepszej zimie?
Wczorajszy ponury dzień skłonił mnie do zmian, które probowałam wcielić tutaj na blogu. Szukałam jakiegoś fajnego szablonu, ale niestety pod tym względem Onet jest cholernie ubogi. Ok, jest troche tych szablonów, ale mi sie nic nie podoba :P Najpierw wrzuciłam jeden, zrobiłam w nim tysiąc zmian tylko po to, żeby po 5 minutach stwierdzić, że jest do niczego. Kolejny był w miarę w porzadku, ale nie mogłam zmienić głównego zdjęcia, więc też został odrzucony. Przy kolejnym wszystko tak mi się poprzestawiało, że mimo moich usilnych starań wyglądał jakby balował cały weekend i byl jakiś taki... krzywy :) Tak więc wróciłam na stare śmieci, choć tutaj też trochę pomieszałam z kolorami, bo stwierdziłam, że mi za ciemno :P Zobaczymy jak długo ten stan się utrzyma :)
Najbliższy weekend spędzę na zajęciach, więc B. będzie miał spokojną głowę i będzie mógł bez przeszkód chłonąć wiedzę - za tydzien ma 4 kolokwia i egzamin w jeden weekend, więc ma biedactwo co robić, a ja wolę nie wchodzić mu w drogę. Co byłam w stanie zrobić to mu pomogłam, a teraz musi dziobać, żeby mieć sesję do przodu. Zdolne to moje stworzonko, więc na pewno da sobie radę, choć trzymać kciuków nie zaszkodzi ;) Ja to sobie myślę, że ta moja podyplomówka w porownaniu z normalnymi studiami to jakieś przedszkole jest. Poszczególne przedmioty zaliczamy na podstawie a) obecności, b) aktywności na zajęciach, c) zadań domowych. Z niektórych zajęć jestem zwolniona z racji tego, że miałam je na wcześniejszych studiach, a w czerwcu tylko egzamin i adios muchachos. Nie żebym narzekała, ale dziwne to takie, przyzwyczaiłam się do innego trybu. Jeszcze 8 zjazdów przede mną, do początku czerwca jakoś przetrzymam :)
A tak w ogóle chciałabym się pochwalić wszem i wobec, że Nabi nominowała mój blog do Kreativ Blogger! Czuję się zaszczycona :) Niebawem odezwę się w tejże sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz