środa, 8 września 2010

Mol książkowy

Tak jest .... stuprocentowy mol książkowy to ja w całej swej okazałości. Uwielbiam czytać książki. Na studiach strasznie cierpiałam, kiedy nie mogłam czytać tego, co lubię i musiałam ślęczeć nad jakimiś nudnymi wypocinami, od których oczy same mi się zamykały po przeczytaniu pierwszych dwóch zdań. Ale tak to jest, jak ktoś sam na własne życzenie wkopie się w jakiś nudny (aczkolwiek przydatny w późniejszym życiu) kierunek :P Ale nic to... odkąd studia skończyłam, staram się nadrobić zaległości. Teraz, kiedy tylko mam czas, siadam sobie w domku w wygodnym fotelu albo w kąciku kanapy z kubkiem herbatki w jednej ręce i książką w drugiej i odpływam. Kiedy tylko mam ku temu sposobność, potrafię pochłaniać jedną książkę tygodniowo. Nie zawsze mogę czytać tyle, ile bym chciała, bo albo trzeba coś zrobić w domu, albo padam po calym dniu w pracy, no i B. też muszę poświęcić trochę czasu, żeby mi później nie marudził za uszami, że czuje się samotny, porzucony i zaniedbywany :P. Ale kiedy już trafi się chwila spokoju - odpływam. Uwielbiam krok po kroku poznawać świat bohaterów, wyobrażać sobie jak wyglądają, gdzie żyją, jak wygląda ich świat itd. I strasznie mi szkoda, gdy widzę, że stron do przeczytania ubywa w zastraszającym tempie. Jak już spodoba mi sie i wciągnie mnie jakaś dobra historia, chciałabym, żeby nigdy się nie kończyła. Nie lubię typowych romansideł w stylu harlequinna, choć miło jest, gdy w czytanej historii trafiają się jakieś uczucia. Wolę książki bardziej życiowe, najlepiej na faktach albo thrillery psychologiczne. Ostatnio przeczytałam 3, które mogę śmiało polecić
1. "Bez mojej zgody" - Jodi Picoult
2. "Nostalgia anioła" - Alice Sebold
3. "Krucha jak lód" - Jodi Picoult
Może nie jest to jakaś wyrafinowana literatura, ale mi się podobały :) No i oczywiście mój ukochany Paulo Coelho... jego książki chyba nigdy mi się nie znudzą, szczególnie cudowny "Alchemik". Fajna jest też książka "Spalona żywcem" Souad. Historia smutna, ale niestety prawdziwa.
Tak sobie ostatnio myślałam, że szkoda, że ludzie tak mało czytają. Szczególnie dzieci, którym przydaloby się rozwijanie wyobraźni w pozytywnym kierunku... Wiem, że u większości ludzi wynika to z przemęczenia, braku czasu i coraz bardziej zabójczych cen książek (niestety), ale moim zdaniem jeśli ma się taką możliwość, to warto. Ostatnio śmiejemy się z B., że muszę poczytać sobie trochę na zapas, bo jak kiedyś będziemy mieć dzieci, każda wolna chwila na odpoczynek będzie na wagę złota :)))

P.S. Mam wrażenie, że ta notka nie trzyma sie dziś kupy, ni d***.... :) ale najważniejszy sens został przekazany :P
AHA, zapomniałam dodać - piszcie, jeśli macie coś godnego polecenia :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz