sobota, 14 sierpnia 2010

hmm... kto by pomyślał :)

Tak się złożyło, że kilka ostatnich wieczorów musiałam spędzić sama w domu. W poszukiwaniu jakiegoś twórczego zajęcia, aby zająć sobie czas łapałam się za sprzątanie wszystkiego co sie tylko dało posprzątać, a i tak jeszcze mam wrażanie, że mogłabym wywrócić dom do góry nogami :) W czasie takich porządków naszło mnie na różnego rodzaju przemyślenia - o wszystkim, co dotyczy mojego życia. 99% wniosków było zupełnie przewidywalnych, ale jeden kompletnie mnie zaskoczył.
Niebawem miną 3 lata mojej pracy w Firmie. Był to bardzo intensywny czas, który wiele mnie nauczył. Jeszcze 1,5 roku temu taka szalona myśl nie wpadłaby to mojej łepetynki, a tu nagle proszę. Otóż stwierdziłam....., że bardzo lubię swoją pracę :) Naprawdę! :) Mimo tego, że czasem bywa ciężko, mimo że nie pamiętam już tygodnia, w którym nie byłoby jakiejś akcji, mimo że zazwyczaj kiedy przychodzę rano do biura nie wiem w co mam najpierw ręce włożyć, mimo że niektóre osoby swoim gwiazdorskim zachowaniem i sposobem bycia czasami doprowadzają mnie do szału i mam ochotę je palnąć, mimo że inne osoby, z którymi współpracuję na odległość są czasem strasznie upierdliwe, mimo że po kilka razy dziennie szefostwo chce dostać różnego rodzaju raporty analizy itp. na już teraz, natychmiast, a najlepiej na wczoraj, mimo że prawie codziennie padam na nos kiedy wracam do domu, a rano nie mam siły zwlec się z łóżka i utrzymać oczu otwartych bez pomocy zapałek..... to kurcze... naprawdę lubię swoją pracę :) Myślę, że duża w tym zasługa kierownictwa, które jeszcze 1,5 roku temu miało całkiem inny skład osobowy. Ci obecni są naprawdę w porządku, można iść do nich z każdą sprawą bez obaw, że opieprzą człowieka z góry na dół. Mało tego - nawet próbują pomóc jak tylko mogą. Moi zagraniczni współpracownicy też zmienili podejście do wielu spraw i teraz naprawdę widać na czym tak naprawdę powinna polegać współpraca. No i na koniec... ja też chyba trochę się zmieniłam pod pewnymi wzgędami. Wsiąkłam z specyfikę pracy w korporacji działającej na ogólnoświatową skalę, zmieniłam swój sposób pracy, lepiej umiem zorganizować swój czas tak, aby ze wszystkim zdążyć, a co chyba najważniejsze w moim przypadku - odkąd przestałam się przejmować niepowodzeniami, zdarzają mi się naprawdę sporadycznie, a jeśli już, to potrafię sobie z nimi poradzić. Być może kiedy non stop myślałam o czymś, co mi się nie udało, ściągałam na siebie kolejne problemy, które skutecznie mnie zniechęcały. I powiem Wam, że strasznie się z tego cieszę. Bo chyba nie ma nic gorszego, od robienia tego, czego się nie lubi, chodzenia do pracy jak za karę. Mam nadzieję, że przez długi czas nic się w naszej Firmie nie zmieni pod tym względem. Sama nie wierzę, że to mówię... ale dobrze mi tu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz