sobota, 10 kwietnia 2010

krótki meldunek poswiateczny :)

ojjj... troche czasu juz uplynelo od ostatniego posta, ale jakos tak nie mialam za grosz czasu zeby usiasc i cos napisac. A jak juz siadalam, to albo komputer sie buntowal i nie pozwalam ni nic napisac, albo blog dzielnie bronil dostepu do siebie, nie pozwalajac mi sie spokojnie zalogowac. W koncu po wielu probach jestem :) Dzis bedzie krotko, dam tylko znac ze zyje, a wiecej napisze niedlugo :)
Nawet nie wiem kiedy minely mi ostatnie 2 tygodnie. Najpierw bylam zajeta przygotowywaniem imprezy (moj tato konczyl 50lat), pozniej wpadlam w wir przygotowan swiatecznych, ktore pochlonely mnie rownie skutecznie, a niedlugo beda urodziny mamy - i znow kroi sie calkiem spora impreza. Urodziny udaly sie wysmienicie, bylo duzo ludzi, prawie wszyscy dopisali i milo spedzilismy czas.
Swieta byly rownie udane. Co prawda kuzyn i kuzynka troche mnie wyprowadzili z rownowagi, ale o tym napisze nastepnym razem. Oba dni spedzilismy troche u mnie, a troche u B. - mniej wiecej po rowno, zeby nie bylo wyrozniania nikogo :) Niedziela byla cudna, ale poniedzialek juz skutecznie sprowadzil nas na ziemie - nie wiem jak u was, ale u mnie lalo, wialo i bylo strasznie zimno. Z jednej strony to dobrze, bo przynajmniej nie przezywalam corocznego stresu w drodze do i z kosciola na widok grupek mloziedzy uzbrojonych w wiadra i butelki pelne wody. Tym razem mi sie upieklo, ale kilka lat temu razem z kuzynka obrewalysmy po 3 wiadra wody. W sumie nie bylo tak zle, ale tylko dlatego ze bylo cieplo. W tym roku chyba zamarzlabym na sopelek :)
Wizyta u fryzjera wypadla calkiem calkiem. W sumie jestem zadowolona z efektu, teraz mam zamiar troche zapuscic wlosy, choc nie jestem pewna jak dlugo wytrwam w tym postanowieniu :)
Bardzo dziekuje wszystkim za zyczenia swiateczne. Milo mi, ze o mnie pamietalyscie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz