środa, 2 grudnia 2009

Kubuś...

We wczorajszym wydaniu Wiadomości kolejny raz ze łzami w oczach obejrzeliśmy historię małego Kubusia. Jakiś czas temu chłopczyk trafił do szpitala na oddział onkologiczny z ostrą odmianą białaczki. Lekarze walczyli o jego życie i na chwilę obecną chorobę udało się zatrzymać. Do tej pory był w fazie leczenia  na zasadzie"mało w domu - dużo w szpitalu". Teraz może być odwrotnie.... ale czy będzie? Na pewno nie w najbliższym czasie...
Odkąd Kubuś trafił do szpitala, nikt nie odwiedził go ani razu. Matka po zostawieniu go w szpitalu zrzekła się praw rodzicielskich do malucha, który został całkowicie sam ze swoją chorobą. Wtedy kiedy najbardziej potrzebował obecności najbliższych, nie było przy nim nikogo. Wiem, że w życiu bywa różnie, nie wszystkich stać na leczenie dziecka (niestety), nie mają odpowiednich warunków. Bywa też tak, że rodzice zrzekają się swoich praw, żeby umożliwić dziecku znalezienie innej rodziny. Ale myślę, że nawet w takich sytuacjach nie powinni zostawiać dziecka całkiem samego. Powinni być z nim w tak trudnych chwilach, wspierać go, przytulać... po prostu być. Na szczęście pielęgniarki i rodzice innych chorych dzieci otoczyli go opieką w taki sposób, żeby nie czuł się samotny. Wczoraj Kubuś obchodził 5-te urodziny. Otoczony był dziećmi, dostał własny tort i dużo prezentów. Zapytany które to urodziny odpowiedział, że pierwsze... więc można sądzic, że wczesniej nikt nie poświęcał mu takiej uwagi. Tak nie powinno być... :(
Po emisji pierwszego reportażu o Kubusiu kilka tygodni temu, do redakcji zgłosiło się wiele rodzin, które chcą stworzyć chłopcu dom. Miejmy nadzieję, że zostanie wybrana najlepsza, która otoczy go miłością i da mu szczęście, na które z pewnością zasługuje. Oby 6-te urodziny Kubuś spędził juz zdrowy we własnym domu... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz