poniedziałek, 9 października 2017

I wszystko jasne...

Jak w tytule - wszystko jasne. Ale może zacznę od początku.

Jak już niedawno wspominałam uwielbiam swoją pracę. Jest to pierwsze miejsce po mojej pierwszej Firmie, które tak bardzo polubiłam. W sumie po roku, który do tej pory tu spędziłam mogę śmiało stwierdzić, że lubię je najbardziej ze wszystkich dotychczasowych. Bo i stanowisko fajne, i zadania ciekawe, a atmosfera po prostu wymarzona - wesoło i na luzie. Firma zaczyna się coraz bardziej rozkręcać, produkcja idzie na coraz większych obrotach, ostatnio nawet finansowo wyszliśmy na plus, więc oby tak dalej.

Jak zaczynałam pracę dostałam standardowo umowę na okres próbny na 3 miesiące. Po trzech miesiącach szefowie stwierdzili, że jak najbardziej wszystko jest ok, że nie mają zastrzeżeń do nikogo z nas, ale ponieważ tak naprawdę pracowaliśmy na pół gwizdka, bo nie było za wiele roboty w tamtym okresie, to nie mieliśmy okazji się wykazać, a oni nie mieli okazji realnie ocenić każdego z nas, dlatego wszyscy "biurowi" jak jeden mąż dostaliśmy dokładnie takie same podwyżki i umowy na kolejnych 9 miesięcy. Żeby było sprawiedliwie. więc łącznie to był już rok. Przez tych 9 miesięcy pracy było już naprawdę sporo, bo i produkcja ruszyła z kopyta, i pracowników trzeba było zatrudniać i w sumie nadal to robimy, bo rąk do pracy cały czas potrzebujemy. Oprócz tego oczywiście mamy mnóstwo innych zadań do ogarnięcia, do wyboru do koloru, co kto lubi. Jesteśmy fajnie podzieleni jeśli chodzi o kategorie, więc jest git. Dajemy radę. No i teraz znowu kończyły nam się umowy i tym razem szefowie stwierdzili, że wiedzą co i jak, kto co potrafi, jaki ma potencjał i takie tam sru tu tu tu. W każdym razie  tym razem do każdego podchodzili indywidualnie i z każdym omawiali warunki dalszego zatrudnienia jeśli chodzi o czas umowy, zakres obowiązków i kasę. Nie powiem, bo ja osobiście jestem zadowolona bardzo, bo i dostałam wyższe stanowisko, i podwyżka lepsza i co dla mnie najważniejsze - umowa na stałe. No i wszystko było ok, aż tu nagle buuummm.
Coś zaczęło mi nie pasować. Czułam, że coś jest na rzeczy. Dokładnie podejrzewałam co, ale tak jak wspominałam ostatnio, nie śmiałam o tym nawet głośno myśleć. Myślałam o tym dzień i noc, nie dało się wyrzucić tych myśli z głowy, bo cały czas tłukły mi się gdzieś za uszami.No i tak chodziłam przez ładnych kilka dni. I myślałam. Myślałam, myślałam i myślałam. Na wszystkie sposoby analizowałam możliwe przyczyny tego, co spędzało mnie tak zastanawiało, ale za każdym razem wracałam do punktu wyjścia. Nijak nie chciało wyjść inaczej, tym bardziej, że pojawiły się dodatkowe "dowody" na moje podejrzenia. W końcu stwierdziłam, że dłużej nie mogę odwlekać tego co nieuniknione i postanowiłam sprawdzić co jest na rzeczy. No i sprawdziłam. Moje podejrzenia okazały się trafione w 100%. Jestem w ciąży... :)
Ciąg dalszy nastąpi... (niebawem).

12 komentarzy:

  1. Tak wlasnie myslalam. :) Gratulacje!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sądziłam tylko nie wiedziałam, skąd myśli... A to pewnie o prace chodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spryciula��

      Usuń
    2. W ciąży z Córą miałam podobne rozkminy. W niedzielę 10 kwietnia dowiedziałam się, że to jednak ciąża, ale krwawiłam. We wtorek lekarz kazał leżeć, a mnie umowa się kończyła na początku maja. Przyznałam się, na czele z tym, że mogę nie wrócić, albo wrócić za dwa tygodnie. Dostałam nakaz leżenia i umowę na stałe.

      Usuń
    3. no ja umowę na stałe dostałam w przeddzień spodziewanego okresu, który jednak nie przyszedł. I teraz znowu rozkminiam jak taka wiadomosc zostanie odebrana. Zwlekam z przyznaniem się tak długo jak tylko się da, żeby jak najwięcej czasu upłynęło od przedłuzenia umowy.

      Usuń
    4. I tak sobie policzą. Ja bym poszła od razu i wyjaśniła, żeby było uczciwie. Albo po rozmowie z lekarzem, jak on widzi pracę w ciąży

      Usuń
    5. zobaczymy, muszę to przemyslec. Jutro mam lekarza, to się dowiem co i jak

      Usuń
  3. Gratulacje! Mam nadzieję, że w pracy również się ucieszą zamiast krzywo patrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała, żeby tak było ��

      Usuń
  4. Zaczne od gratulacji!! To fajnie, ze rodza sie dzieci, ze bedzie rodzenstwo i rodzinka sie powiekszy.
    Rozumie twoje obawy... praca, umowa i moze rakcja pracodawcy- wiedz jednak, ze prawie nigdy nie jest tak jak planujemy i niestety ciaza czesto gdzies tam w plany badz obecna chwile nie pasuje...tak czesto myslimy-a potem, jest radosc i szczescie bo co by bylo? :)
    Cieszcie sie z tego malego / wielkiego cudu! Wszystko sie ulozy- milej ciazy Ci zycze!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      No własnie to dokładnie są moje obawy. Nie wiadomo jak pracodawca zareaguje. Niby nasz główny szef jest nastawiony prorodzinnie, sam ma dwie córki. Jak Junior był chory to sam mnie wyganiał do niego do domu, a jak wróciłam do pracy to od razu jak mnie zobaczył pytał jak się czuje Junior. Nie wiem, zobaczymy jaka będzie reakcja, tym bardziej, że to pierwsze "firmowe" dziecko. Teraz to już będzie co ma być ;)

      Usuń