środa, 28 czerwca 2017

22 lata temu...




Dokładnie 22 lata temu miałam 9 lat 6 miesięcy i 6 dni. I dokładnie 22 lata temu o 20:15 mój świat się zatrzymał... Dokładnie 22 lata temu o 20:15 zmarł mój ukochany Dziadziuś. Nic tego nie zapowiadało, owszem, były upały i troszkę gorzej się czuł przy takiej pogodzie, ale nic nie wskazywało na to, że to już koniec. To był pierwszy tydzień wakacji. Codziennie chodziłam do Dziadków w czasie gdy rodzice byli w pracy. Dzień wcześniej byłam z Dziadkiem i Babcią na imieninach. Na TEN dzień mieliśmy konkretne plany, bo chcieliśmy zrobić namiot w ogródku. Nie zdążyliśmy. O 10 rano Dziadek miał zawal, a o 20:15 zmarł, choć wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Byłam w sumie jeszcze dość małym dzieckiem, a śmierć Dziadka wywarła na mnie taki wpływ, że do dziś pamiętam ten dzień ze wszystkimi najdrobniejszymi szczegółami i gdyby ktoś o dowolnej porze zapytał mnie co działo się w tej chwili 22 lata temu, opowiedziałabym mu wszystko ze szczegółami. Nie pamiętam jedynie 2 godzin z tamtego dnia, bo w momencie gdy rodzice i ciocia z wujkiem wrócili ze szpitala i powiedzieli, że Dziadek nie żyje wpadłam w taką histerię, że dosłownie urwał mi się film. Kolejna chwile, które pamiętam działy się 2 godziny później. Nie mogę uwierzyć, że minęło już tyle czasu... Przez to, że pamiętam wszystko tak dokładnie mam wrażenie, że minęło dopiero kilka miesięcy, no może rok, ale nie więcej. A to już tak długo. Każdego roku, kiedy nadchodzi ten dzień przeżywam wszystko od nowa, bo wspomnienia wracają do mnie w najmniej spodziewanych momentach. Czuję obecność Dziadka bardzo często. Wiedziałam, że JEST w najważniejszych momentach mojego życia - na maturze, na ślubie, jak urodził się Junior i wiem, że JEST każdego dnia. I BĘDZIE już zawsze, tak jak drugi Dziadek i Babcia. Ale i tak cholernie za Nimi tęsknię...

Podobny obraz

2 komentarze:

  1. Mój Dziadek był zawsze. Mieszkał z nami, na piętrze. Wiązaliśmy zaproszenia ślubne, gdy poczuł się źle, karetka, podejrzenia zatoru płucnego. W szpitalu okazało się, że to zawał, ale było dobrze. Potem śpiączka i odszedł 3 czerwca 2010 roku, w Boże Ciało. Niewiele pamiętam z tamtego okresu. Zaproszenie ślubne przyczepione na wieńcu, ramiona Osobistego, bym nie upadła. I brak tchu, przez kilka sekund, gdy tą samą nawą szliśmy do ślubu, dwa miesiące później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jestem pewna, że Twój Dziadek skorzystał z tego zaproszenia na wieńcu :)

      Usuń