poniedziałek, 23 września 2013

Wspomnienia...

Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i przepraszam za brak szczegółów, ale nie potrzebowałam tego, aby tu o nich pisać. Nerwy puściły, sprawa została wyjaśniona i jest ok. Mam nadzieję, że więcej ich nie będzie.
Weekend spędziliśmy bardzo miło. W sobotę wybraliśmy się do przyjaciół, którzy za dwa tygodnie biorą ślub. Jesteśmy zaproszeni na ich wesele, ale nie będziemy mogli z niego skorzystać z wiadomych względów :) Nie chciałabym jechać na porodówkę prosto z tego typu imprezy, a mogłoby tak się stać, bo będę wtedy już niecały tydzień przed terminem porodu. Albo nawet już po porodzie, któż to wie :) Pójdziemy tylko na ślub i strasznie żałujemy, że nie będziemy mogli im towarzyszyć przez cały dzień, ale co zrobić, siła wyższa. Tak czy inaczej daliśmy im nasz prezent, który bardzo się spodobał. Cieszę się, że trafiliśmy :) Opowiedzieli nam o swoich przygotowaniach, o tym co jeszcze zostało im do załatwienia, jako ci "doświadczeni" udzieliliśmy im kilku cennych rad itd. I tak nas później wzięło na wspominki. Mimo tego, że to był bardzo pracowity czas (choć zdecydowanie mniej pracowity niż ten, który mamy w tej chwili), to jednak wspominamy go z wielkim sentymentem. Kupowanie strojów poszło nam błyskawicznie, choć myślałam, że poszukiwania mojej sukni zajmą o wiele więcej czasu, wybór obrączek, wymyślanie dekoracji, dopinanie różnego rodzaju szczegółów... było tego naprawdę mnóstwo, ale załatwianie wszystkiego było naprawdę przyjemne. Nie sądziłam nawet, że Mężu tak się we wszystko zaangazuje, bo jednak organizacja ślubu zazwyczaj jest domeną kobiet, a mężczyźni ograniczają się wtedy do zatwierdzania ich wyborów, bądź nie. Ja jednak byłam mile zaskoczona postawą mojego Męża, który naprawdę się zaangażował, wymyślał, proponował różne rozwiązania, dzięki czemu mogliśmy ten czas naprawdę spędzić razem i zorganizować wszystko tak, abyśmy oboje byli zadowoleni. Pamiętam jaki Mężu był zawiedziony, kiedy tańczyliśmy i w pewnym momencie spojrzał na zegar, który wisiał na sali i zobaczył na nim godzinę 02:30. Powiedział mi wtedy "Szkoda, że czas tak szybko mija, bo to wesele mogłoby trwać o wiele dłużej." To prawda, wszystko naprawdę świetnie się udało i impreza przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Było cudownie. Po tym spotkaniu z naszymi przyjaciółmi spojrzałam na nasze wspólne życie ponad rok po ślubie i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jest tak, jak zawsze chcieliśmy, żeby było. Nigdy wcześniej nie dogadywaliśmy się tak dobrze jak teraz, mimo, że stresów mamy o wiele wiele więcej niż wcześniej. Jesteśmy sobie bliżsi niż kiedykolwiek, zwłaszcza teraz, kiedy czekamy na nasze Maleństwo i naprawdę jest super. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że małżeństwo nie zawsze będzie sielanką, jednak jestem pewna, że zawsze będziemy dążyć do tego, żeby między nami było tak, jak jest teraz. Albo jeszcze lepiej :)

Poza tym u nas wszystko ok. Gniazdko na przedmieściach pięknieje w oczach (teraz już w środku), gniazdko Synka już gotowe i czeka na Niego :) Dziś mamy ostatnią wizytę u Pana Doktora (chyba, że Młody postanowi posiedzieć w brzuchu nieco dłużej), a później będziemy czekać na rozwój zdarzeń :) teoretycznie zostało już tylko -NAŚCIE dni. Niesamowite :)

34 komentarze:

  1. Niesamowite faktycznie :) . Ahh to ja czekam na post, że już jesteś Mamą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bym się na wesele wybrała chyba, bo może to by w jakiś sposób przyspieszyło poród! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja juz nie czuje sie na silach na tego typu imprezy, bo kregosłup sie buntuje. Poza tym i tak nie siedzielibysmy za dlugo, a mlodzi musieliby zaplacic za nas calosc, wiec troche glupio narazac ich na niepotrzebne koszta.

      Usuń
  3. Wcale się Tobie nie dziwię Kfiatuszku, że nie czujesz się na siłach by iść na ślub przyjaciół. Jesteś już w bardzo zaawansowanej ciąży i chyba jakiś cyborg by musiał być z ciebie, aby wytrzymać jeśli nie całą to chociaż pół nocy na weselu.
    Poza tym nie rozumiem, po co byś miała przyspieszać sobie poród ? Niech mały wyjdzie wtedy, kiedy sam zechce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie - wychodze z tego samego zalozenia. Nie chce przyspieszac porodu, niech Maluszek przyjdzie na swiat wtedy, kiedy uzna to za stosowne i kiedy bedzie czul sie na silach :)

      Usuń
  4. ehhh;)
    kurcze wspomnienia są fajne;)
    no to za naście dni, Twój brzuszek, będzie już tylko wspomnieniem, a dzidziuś będzie teraźniejszością;)

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajne, to prawda :)
      wlasnie zastanawiam sie jak to bedzie odnalezc sie w rzeczywistosci bez brzuszka, juz zapomnialam jak to jest. Za to nasz największy Skarb bedzie juz wtedy z nami :)

      Usuń
  5. To naprawdę już tylko dwa tygodnie? Niewiarygone! Cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki i czekać.. :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawde, naprawde :) Sama jestem w szoku :)

      Usuń
  6. Naście, to już brzmi poważnie :D Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz dar do opowiadania :) Jak to wszystko czytam to mam wrażenie że siedzę obok i na żywo słucham Twoich wspomnień :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje, ale w sumie ja nic takiego nie napisalam :) Kiedys postaram sie o prawdziwa opowiesc. Najblizsza pewnie bedzie relacja z porodowki :P

      Usuń
  8. zastanawiam się cały czas, kiedy te 9 miesięcy przeleciało ?!
    Nic innego Wam nie pozostało, jak tylko czekać na Małego ;)

    odpoczywaj tych ostatnich NAŚCIE dni jak najwięcej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam wrazenie, ze dopiero robilam test ciazowy :)
      Staram sie odpoczywac, choc czasu na to jakos brakuje :)

      Usuń
  9. Dlatego nie lubię zbędnego pieprzenia ludzi w stylu "Zobaczysz po ślubie", "Po ślubie wszystko się zmienia". Co się zmienia? Jeśli między dwójką ludzi jest dobrze, kochają się, szanują to będzie podobnie, a nawet lepiej. I kolejnym poparciem dla mojego rozumowania jesteście:) Oby było tak zawsze - tego wam życzę.

    Naście dni, wciąż w to nie wierzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zgodze sie z jednym, co napisalas - wbrew pozorom po slubie "cos" sie zmienia. Nie potrafie wytlumaczyc co konkretnie, ale jest inaczej, jakos tak pelniej, lepiej. Niby nie zmienia sie nic, a tak naprawde zmienia sie wszystko. Zauwaz, ze Ida z bloga wishcorner tez mowila, ze nic sie nie zmieni, a jednak teraz uwaza inaczej :) Zreszta sama zobaczysz ;)
      Ano nascie... mi tez ciezko w to uwierzyc :)

      Usuń
    2. "Coś", ale jest to raczej pozytywna zmiana, niżeli negatywna. A ludzie mówią, że po ślubie zwykle jest gorzej, mając na myśli to, że wszystkie negatywne cechy jakby się uaktywniają. Pozytywnie, przynajmniej w naszym samopoczuciu się zmienia - na pewno, w końcu to nowy etap. Może odczuwamy jakąś pełnię uczuć, emocji. Ale między dwojgiem ludzi szanujących się, negatywnie nie będzie. A myślę, że te wszystkie negatywne zmiany wynikają z tego, że ktoś do małżeństwa nie dojrzał:)

      Usuń
    3. tak, "cos" jest zdecydowanie pozytywne i masz racje, jesli u kogos zmienia sie na gorsze, to widocznie nie dorosl do malzenstwa.

      Usuń
  10. Piekie czytac jak fajnie Wam sie uklada, jak sie szanujecie i pracujecie RAZEM nad tym, zeby wlasnie tak bylo... ja jakos ostatnio z Fabiem dogadac sie nie umiem.. eh i tak bywa :)

    Bardzo jestem podekscytowana przyjsciem na swiat Waszego Syneczka.. jejku to juz tak niedlugo :)

    PS: Kochana jezeli moglabym prosic Cie o adres na kingaplago@gmail.com, to bylabym bardzo rada :) jezeli oczywiscie to nie problem, bo rozumiem jezeli nie chcesz dawac adresu. Chcialabym po prostu wyslac kartke z gratulacjami jak malenstwo sie juz urodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, ze nie zawsze jest rozowo i jakies tam zgrzyty sie pojawiaja, ale tak jak piszesz - jesli ludzie sie kochaja i szanuja mozna wszystko poukladac tak, zeby bylo dobrze.
      Ja tez jestem podekscytowana, a nad adresem pomysle.

      Usuń
  11. Cudownie czytać, że tak bardzo się kochacie i tak wspaniale jest Wam ze sobą.. Ja również mam nadzieję, że tak właśnie będę czuła się rok po swoim ślubie i w następnych latach również.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po prostu uwazam, ze po slubie trzeba tak samo starac sie o druga osobe jak przed, nie mozna spoczac na laurach, na zasadzie "juz jest moj, wiec moge odpuscic". Po slubie trzeba starac sie jeszcze bardziej :)
      Życze Ci, zebys tak wlasnie sie czula :)

      Usuń
  12. Qrcze.. ale ten czas szybko zleciał..
    zdecydowanie szybko;-)
    a to już końcówka ciąży; nie no wspaniale.. Pewnie czekacie na ten dzień jak na ślub! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no zlecialo bardzo szybko, nam chyba nawet bardziej niz Wam przez ten nawal obowiazkow i spraw, ktorymi zyjemy oprocz naordzin Syneczka.
      Na narodziny dziecka czeka sie zdecydowanie bardziej niz na slub :)

      Usuń
  13. Mój mąż zachowywał się tak samo w trakcie przygotowań do ślubu i podobnie powiedział w trakcie wesela, że szkoda, że to już ;)
    A co do Twoich odczuć po roku, to jestem w szoku, bo własnie napisałam notke, w której napisałam to samo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz Margolus, znowu widac, ze mamy ze soba wiele wspolnego :)

      Usuń
  14. nic tylko czekać na posta - jestem mamą :)
    powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne pojawi sie juz niedlugo :)

      Usuń
  15. Kfiatuszku już niedługo będziesz mamą.... Potem już tylko pozostaną wspomnienia po tym pięknym choć czasem niewygodnym dla kobiety czasie ciąży. Wszystkiego naj i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko, albo aż wspomnienia, bardzo piekne wspomnienia i maluszek przy boku :)

      Usuń
  16. Kiedy to zleciało.. :) jeszcze kilka dni i Wasz maluch będzie z Wami ( a ja jeszcze pamiętam Twoją notkę nt sukni ślubnej ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez mam wrazenie, ze nie tak dawno pisalam o przygotowaniach do slubu, a tu minal od niego juz ponad rok i lada dzien zostaniemy rodzicami :) Niesamowite :)

      Usuń