środa, 15 maja 2013

Moda czy wygoda?


Nawet nie zauważyłam, że od ostatniego posta minął już tydzień. Jak ten czas zasuwa.
Ostatnio w pracy przyszedł mi do głowy pewien temat. Wbrew pozorom nie będzie on na temat ubrań ani niczego w tym stylu :) Choć i o tym możnaby kiedyś napisać :)Jedna dziewczyna z naszej Firmy opowiadała drugiej, że znalazła sobie "panią do sprzątania". Akurat robiłam sobie herbatę w kuchni i chcąc nie chcąc przez czas gotowania się wody byłam świadkiem tej ich rozmowy. W każdym razie jedna zachwalała drugiej jak to fajnie jest mieć kogoś, kto wszystko za człowieka zrobi i wraca się do domu na gotowe i że w końcu ma porządek w domu, bo do tej pory miała wiecznie brudne naczynia i nieuprasowane ubrania w każdym kącie. Druga koleżanka słuchała jej z zapartym tchem i na koniec stwierdziła, że koniecznie musi jej dać namiary na nią, bo jej w sumie nie chce się w domu sprzątać, prać, prasować itp. więc chętnie zatrudniłaby sobie taką osobę. Dalej nie słuchałam, bo wróciłam z herbatą do biurka, ale powiem Wam, że witki mi opadły, naprawdę. Ja rozumiem, że ktoś kto pracuje do rana do nocy i zwyczajnie nie ma czasu na tego typu "sprawy domowe", ale tak prawdę mówiąc to co opowiadały te dziewczyny ode mnie z firmy jest dla mnie zwykłym lenistwem. No bo czy to naprawdę taki problem, żeby ogarnąć dom? Czy tak trudno odkurzyć, umyć naczynia, wrzucić pranie do pralki, a później je uprasować? Od czasu do czasu okna umyć? Ja bym tak nie umiała. Nie mogłabym siedzieć sobie w pracy czy iść na zakupy wiedząc, że ktoś sprząta moje mieszkanie, pierze czy prasuje moje ubrania. W ogóle nie potrafiłabym traktować kogoś jak służby, bo tak to z mojej perspektywy wygląda. Nie mogłabym wykorzystywać kogoś innego do czegoś, co bez najmniejszego problemu mogę zrobić sama. Szlag mnie trafia jak coś się wala niepotrzebnie po mieszkaniu, nie umiem spokojnie wypić herbaty czy kawy po obiedzie wiedząc, że w zlewie mam brudne naczynia po jedzeniu i zwyczajnie nie lubię siedzieć w kurzu. Nie jestem jakąś pedantką czy kimś takim, ale kurde... bez przesady. Mamy z Mężem sprawiedliwy podział obowiązków, pomagamy sobie wzajemnie, dbamy o to, żeby mieszkać w przytulnym miejscu, żeby mieć porządek, teraz w czasie ciąży Mężu przejął te najcięższe prace i jakoś nikt nie narzeka, wręcz przeciwnie. Miło jest usiąść w czystym i pachnącym mieszkaniu po całym dniu pracy. Aż inaczej się wtedy odpoczywa. Nie rozumiem podejścia osób, którym syf w domu nie przeszkadza absolutnie w niczym. Co prawda nie oglądam tego programu w ogóle, ale kiedyś robiłam coś przy laptopie, a w TV akurat zaczął się jeden z odcinków Perfekcyjnej Pani Domu. Wystąpiła tam między innymi dziewczyna, która pozowała na księżniczkę, najpiękniejszą, najmądrzejszą itp., a w domu miała taki syf, że głowa mała. Zaproponowała swojemu facetowi, żeby się do niej wprowadził, ale on jej powiedział, że nie ma takiej opcji dopóki nie posprząta. Na niej wielkiego wrażenia to nie zrobiło i nie rozumiała o co jemu w ogóle chodzi. No comments... Do programu zgłosiły ją koleżanki, bo nie mogły wytrzymać tego co widziały w jej mieszkaniu za każdym razem, kiedy ją odwiedzały. Centralnym punktem jej mieszkania był zlew pełen brudnych i zaschniętych naczyń oraz kanapa zasypana po sam czubek brudnymi i czystymi ubraniami i bielizną. Szok. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to, że ona była z tego zadowolona "Bo ma wszystko pod ręką" i nie widziała żadnego sensu w sprzątaniu. Masakra. To i tak nie był najgorszy odcinek, bo z tego co słyszałam, niektóre prezentowały tak zapuszczone mieszkania, że scyzoryk się w kieszeni otwierał :) Trudno, może ja jakaś zacofana jestem albo coś, ale wystarczy wykazać trochę dobrej woli i samemu wziąć się od czasu do czasu za robotę. Przecież to chyba dużo nie kosztuje. Pytanie tylko, jak tutaj wpisuje się aspekt "pani do sprzątania". Moda czy wygoda?

A dziś mamy wizytę u Pana Doktora i zajrzymy do naszego Okruszka :) Relacja będzie jutro lub w piątek :) Zobaczymy jak czas pozwoli :)

49 komentarzy:

  1. Znam taką osobę, która nie pracuje i przez cały dzień siedzi w domu (od zawsze - a jest to mężatka po srebrnym jubileuszu małżeństwa), gra w gry on-line, a w tym czasie w jej domu działa "pani do sprzątania" /z podobnym zakresem zajęć jak wyżej opisana/. Nie wiem tylko, jak jest z gotowaniem...
    Mam wrażenie, że zaczyna się taka moda nowobogackich.
    Dla mnie osobiście to niewyobrażalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też znam taka osobę i naprawdę w głowie mi się to nie mieści. Masz rację, zaczyna się nowa "moda"...

      Usuń
  2. Jak ktoś ma kasę, nie lubi sprzątać to nie widzę w tym nic dziwnego...Tak to lenistwo, ale skoro można sobie pozwolić to czemu nie...Sama bym chętnie taką panią do sprzątania zatrudniła, ale no właśnie trochę mi wstyd co ludzie sobie pomyślą no i trochę też szkoda kasy.Uprzedzam, że syfu nie mam w domu. Nie cierpię bałaganu, ale jak leży parę kubków w zlewie, po wieczornej herbacie nie robię tragedii, umyję rano po śniadaniu. Brudna bielizna w pokoju? Fuuujj. Sprzątam bo muszę, czasem z wielką niechęcią, pomimo, że mój facet często mi pomaga. Takie jest moje zdanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wlasnie takimi sprawami wole zajac sie sama :) Dlatego, że chce i nie jest to dla mnie jakas straszna meka, kiedy trzeba posprzatac :) Tak mnie juz wychowano i raczej to sie u mnie nie zmieni :)
      Nie mialam na mysli kilku kubkow w zlewie, bardziej mialam na mysli calosc naczyn po gotowaniu obiadu, a niektorzy potrafia je zbierac tak dlugo, az zabraknie im miejsca w zlewie :P

      Usuń
    2. Tak, masz rację to kwestia wychowania. Mnie rodzice nigdy jakoś bardzo nie zmuszali do sprzątania i być może dlatego stąd ta niechęc do domowych obowiązkowych. Zazdroszczę tym którzy to lubią robić.

      Usuń
    3. mnie tez nikt nigdy nie zmuszal. Sprzatanie samo w sobie nie jest jakos mega fascynujace, ale ja lubie jego efekty :)

      Usuń
  3. Moja ciotka ma 30 kilka lat, kupę forsy, nie pracuje, 3 dzieci i panią do sprzątania, gotowania, zajmowania się tymi dziećmi. A ona tylko fitness, wyjazdy do apartamentu w Bułgarii czy Zakopanem. Koszmar! Jest tak pustą osobą, ma ogromne mniemanie o sobie, jaką to ona jest świetną matką i gospodynią. Śmiech!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze rozumiem ludzi, którzy rzeczywiście dużo pracują. To taka pani może przyjść do nas raz w tygodniu. Ale nie codziennie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dokladnie to mialam na mysli i nawet to napisalam "Ja rozumiem, że ktoś kto pracuje do rana do nocy i zwyczajnie nie ma czasu na tego typu "sprawy domowe"..." Taka moda ;)

      Usuń
  5. Przepraszam, ale skoro ją stać i może sobie pozwolić na to, to nie widzę w tym nic złego. Może nie lubi sprzątać, może jej się nie chce..

    Myślę, że to jest na zasadzie podobnej do zmywarki. Nie nawiedzę zmywać naczyń i często wyręcza mnie w tym zmywarka. Czy to znaczy, że jestem leniwa? Nie..

    Gdybym nienawidziła sprzątać, pewnie też bym sobie wynajęła taką Panią, ale Ja sprzątać akurat lubię bardzo i raczej nikogo obcego bym nie wprowadziła do domu, żeby mi posprzątał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja przeciez nikomu nie zabraniam, Skoro ja stac, to prosze bardzo. Wyrazam swoje zdanie na ten temat i tak jak sama napisalas "raczej nikogo obcego bym nie wprowadziła do domu, żeby mi posprzątał"

      Usuń
  6. Myślałam, że jesteś rozsądną osobą, a tymczasem plotkujesz i plotkujesz. Nieładnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja troche inaczej rozumiem rozsadek :) A swoje zdanie moge wyrazic.
      A ty nie umiesz sie podpisac? Nieladnie :)

      Usuń
  7. Oglądałam ten odcinek i doskonale pamiętam tą panienkę. Mój mąż skomentował, że na miejscu tego faceta by się do niej nie wprowadził..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to byl jedyny odcinek tego programu, jaki widzialam, ale wyjatkowo zapadl mi w pamiec. Twoj maz bardzo dobrze to skomentowal :)

      Usuń
  8. A ja nie widzę nic złego ani szokującego w tym, że ktoś bierze sobie taką panią. Skoro kogoś stać, skoro nie chce tracić czasu na sprzątanie, to czemu nie? Po co się męczyć wielogodzinnymi porządkami po pracy czy tracić na nie całe weekendy, kiedy można to powierzyć komuś zaufanemu i mieć spokój i porządek?
    Moi rodzice dużo pracują, mają też duuuuży dom, który wymaga wielkiego nakładu pracy i czasu, jeśli chodzi o sprzątanie. I dlatego, że tyle czasu zawsze to zajmowało, i dlatego, że moja mama, jak już się zabierze za sprzątanie to będzie pracowała tak długo aż ją noc nie zastanie (taką jest perfekcjonistką), poprosiła o pomoc naszą sąsiadkę, która w tej roli sprawdza się idealnie. Pani Ewa jest zadowolona, bo jako bezrobotna zarabia, moja mama jest zadowolona, bo oszczędza naprawdę mnóstwo czasu i ma głowę wolną od tego tematu i może się oddać czemuś, co jest ważniejsze niż sprzątanie. Przyznam, że na mnie temat pani do sprzątania nie robi większego wrażenia. Nie ma dla mnie w tym nic dziwnego, nic nadzwyczajnego i z pewnością nie postrzegam osób, które same nie zajmują się sprzątaniem w swoim domu jako leniuchów. Istnieją inne, ważne sprawy, którymi należy się zająć w pierwszej kolejności w naszym życiu i moim zdaniem nie jest to sprzątanie. Nawet jeśli jest to odpoczynek, kosmetyczka czy zakupy. Poza tym inaczej kiedy ma się mieszkanko 50 m2,,co innego gdy dom ma ponad 250 m2... To pierwsze można posprzątać i ogarnąć w dwie godziny i ma się z głowy na cały tydzień. Dom to już zupełnie inna bajka. Z resztą bez różnicy. Sama zastanawiałam się nad zaproszeniem pani Ewy do naszego mieszkania, by pomogła nam przy gruntownych porządkach, z których właśnie nie jesteśmy w stanie się wygrzebać, bo nie mamy zupełnie czasu. Jeśli kogoś stać, nie chce, nie lubi, czy nie może oddawać się sprzątaniu w domu to nie widzę nic dziwnego w tej kwestii. To tak samo jakbym nazywała leniuchami kobiety, które chodzą do kosmetyczki na manicure czy pedicure, bo przecież można samemu sobie pomalować paznokcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, jeszcze chciałam dodać, że zatrudnianie kogoś do sprzątania nie równa się przecież temu, że traktujemy go jak służących. W ogóle skąd u Ciebie takie porównania? Moja mama i wspomniana pani Ewa są w bardzo dobrej komitywie, długo siedzą i rozmawiają, nie ma żadnych barier pomiędzy nią a moją mamą.
      Przecież w Twojej pracy też pewnie są panie sprzątaczki, prawda? I co, każdy uważa ich za służące, bo sprzątają wasze biuro po waszej pracy?

      Usuń
    2. Racja! :)

      Usuń
    3. Heh, i jeszcze jedna dygresja, bo dzisiaj myślę z przerwami :P
      Myślę, że podstawą jest wzajemny szacunek. Ja bardzo szanuję czyjąś pracę, tym bardziej gdy np taka osoba by u mnie sprzątała, bo ja nie mam na to czasu. Doceniałabym ją i jej trud, bo sama wiem, co to znaczy. Tak samo moja mama, jest bardzo wdzięczna pani Ewie, że chce do nich przychodzić, bo tak wiele dla niej robi. Szacunek to podstawa. Żadnego traktowania z góry czy pogardy. Bo takie zachowanie właśnie należy do dziwnych i szokujących. Nie to, że ktoś kogoś wziął sobie do sprzątania.

      Usuń
    4. No Ida, widze, ze podeszlas do tematu bardzo osobiscie i zywiolowo. A wiec odpowiem Ci po kolei.

      Po pierwsze wcale nie powiedzialam, ze nikt ma z takich uslug nie korzystac. Widze, ze przeoczylas jedno dosc wazne w tym tekscie zdanie, ktore napisalam prawie na poczatku tego posta "Ja rozumiem, że ktoś kto pracuje do rana do nocy i zwyczajnie nie ma czasu na tego typu sprawy domowe..." - w takim wypadku jest to dla mnie jak najbardziej zrozumiale. Poza tym uwazam, ze nawet przy duzym metrazu, mozna tak sobie zorganizowac prace, zeby nie tracic na to calego dnia i miec tez czas na inne sprawy. Wystarczy pewne rzeczy robic na biezaco. I wiem Ido co to znaczy duzy metraz, bo sama taki mam, a niedlugo bede miec jeszcze wiekszy i naprawde wiem jak to jest.
      Jesli juz czytasz i komentujesz, to rob to prosze uwaznie, bo wyraznie napisalam, ze "W ogóle nie potrafiłabym traktować kogoś jak służby" i odnosilo sie do konkretnych wypowiedzi dwoch dziewczyn ode mnie z pracy, a nie w ogole do takiej pracy, wiec prosze nie uogolniaj i nie dopowiadaj czegos, czego nie powiedzialam. I to nie jest z mojej strony jakikolwiek brak szacunku z jakiejkolwiek strony, traktowanie z gory czy pogarda (tutaj to juz grubo przesadzilas), a wrecz przeciwnie - nie potrafilabym wykorzystywac innych do czegos, co bez problemu moge zrobic sama.

      Usuń
    5. Aha, zapomnialam dodac jeszcze jedno - praca sprzataczki w firmie to jedno, a wyręczanie się kimś w domowych pracach, bo ktos nie lubi lub mu sie nie chce to juz zupelnie cos innego :)

      Usuń
    6. Ależ ja tylko chciałam wyrazić własne zdanie, tak samo jak Ty pisząc tą notkę :) Nie podeszłam osobiście i żywiołowo, tylko dałąm po prostu przykład 'ze swojego podwórka'. A że dodałam aż 3 komentarze, to wina dzisiejszego zakręconego dnia, który oddziaływał mnie mnie i na moje skupienie ;)

      Jasne, ja wiem, że nic nie masz do zatrudniania takich osób do sprzątania, jeśli ktoś nie ma czasu. Czytałam każde zdanie uważne, ba, nawet kilkukrotnie :)

      Oczywistym jest, że dobra organizacja jest kluczem do sukcesu w każdej dziedzinie, ale czasem po prostu nie ma nawet czasu i chęci na taką organizację jeśli chodzi o sprzątanie. Dla niektórych jest to przyjemność, dla niektórych obowiązek, dla innych koszmar. Ty masz takie podejście, ja opisałam inne :)

      Wiem, że Ty nie potrafiłabyś traktować kogoś jako służby i wcale nie odniosłam tego do Ciebie, ale ogólnie do tego stwierdzenia, do całej tej kwestii, bo sama się temu dziwię. A że zapytałam skąd u Ciebie takie porównania bierze się z tego, że opisałaś sytuację z pracy, w której dziewczyny mówiły sobie o paniach do sprzątania, a potem Twój komentarz do tego był taki: 'W ogóle nie potrafiłabym traktować kogoś jak służby, bo tak to z mojej perspektywy wygląda.' Czyli, że albo Ty tak to odbierasz, albo z rozmowy Twoich koleżanek tak wychodzi, że one określają takie osoby jako służące. Dlatego też napisałam swoje zdanie na ten temat na przykładzie mojej mamy i pani Ewy :)
      W żadnym miejscu nie dopowiedziałam Ci żadnych słów, których nie powiedziałaś, mówiłam wyłącznie o sobie i o swoich przemyśleniach i doświadczeniach, albo o sprawie w ogóle. To chyba Ty odbierasz moją wypowiedź zbyt osobiście :) Bo traktowanie z góry czy pogarda to było odniesienie właśnie do ogółu tej sprawy, nie do Ciebie. Nie wiem zupełnie dlaczego tak pomyślałaś.
      A w ostatnim zdaniu Twojego komentarza muszę się nie zgodzić - to, że ktoś zatrudnia kogoś do sprzątania osobiście nie uważam za, jak to określiłaś - wykorzystywanie innych. To dla kogoś praca, za którą dostaje wynagrodzenie, na które się wcześniej zgodził. Wykorzystywanie to zupełnie co innego, ale tego chyba tłumaczyć nie trzeba ;)
      Spokojnie Kfiatushku, ja mam po prostu inne zdanie niż Ty na ten temat i tyle :)

      Usuń
    7. ja wiem, ze masz inne zdanie na ten temat i w pelni je szanuje. Tak, odebralam slowa o pogardzie dosc osobiscie, bo niestety w moim odczuciu zabrzmialy one tak, jakbys kierowala je bezposrednio do mnie. O traktowaniu osob jak sluzacych pisalam w kontekscie konkretnej wypowiedzi dziewczyn, a nie ogolnie, a to jest bardzo duza roznica. Wiadomo, ile osob tyle opinii i nigdy nie bedzie 100% zgodnosci w zadnym temacie, a kazdy swoje zdanie ma prawo wyrazic.
      Co do ostatniego watku z tego komentarza - ja jednak mimo wynagordzenia i tej zgody jednak nie potrafilabym "nic nie robic" czekajac az ktos wykona moje obowiazki. Taka juz jestem, ze pewne rzeczy wole zrobic sama :)

      Usuń
    8. Za to pełna zgoda jest w tym, że każdy ma swoje zdanie i może się wypowiedzieć :)
      Rozumiem to, że taka już jesteś i nie potrafiłabyś inaczej. Podobne postrzeganie mają obie moje babcie i dlatego wiem, że sęk tkwi w myśleniu, postrzeganiu, podejściu i tego nie da się już zmienić. I wcale nie trzeba;) Ale stąd właśnie różniące się poglądy.
      Leć na wizytę i opisuj tu ją, bo to mnie bardzo interesuje ;))

      Usuń
    9. Że się jeszcze wtrące nie wiem co to dla ciebie znaczy praca codziennie od rana do nocy...Bo ja pracuje zwykle 5 razy w tygodniu fakt, faktem zwykle całe dnie, ale czasami zdarzy się skończyć o 4 czy 5...I gdybym nawet miała tak cały czas to też by mi się raczej nie chciało lecieć po pracy prosto do sprzątania, a weekendy chciałabym spędzić np. z partnerem:) No ale nie powiem zdecydowaie byłoby mi łatwiej aniżeli z obecną pracą zwyklee od 12 do 10 w nocy...Można jeszcze rano posprzątać...ale chyba bym wtedy już w ogóle by mi się nie chciało pracować:) Jest to lenistwo, ale ja nie lubię robić niczego na siłe:)

      Usuń
    10. uwierz mi, ze sa takie osoby, ktore pracuja po kilkanascie godzin dziennie. Sama znam takich kilka. Jak juz mowilam wczesniej - dla mnie to kwestia odpowiedniej organizacji i systematycznosci i na wszystko znajdzie sie wystarczajaco duzo czasu. A prawda jest taka, ze ile osob, tyle opinii i kazdy ma pelne prawo miec swoja :)

      Usuń
  9. Mhmm trudny temat. Rozumiem osoby które pracują dużo i nie mają czasu na sprzątanie domu (np 14 godzin dziennie, mają swoje firmy, są zaganiani), ale nie rozumiem osób które przychodzą z pracy po 8 godzinach, mają standardową pracę jak każdy inny...a wystarczy przecież systematyczność w gotowaniu, prasowaniu, praniu. Myje okna 2 razy do roku, nie jestem perfekcyjną panią domu i nigdy nie będę, sprzątam gruntownie (odsuwanie mebli, trzepanie dywanów) też 2 razy do roku i jest git.
    Nie codziennie się odkurza dywany (u nas 2 razy w tygodniu na naszych 50m2).Mamy zmywarkę więc w sumie zmywanie nam odchodzi.W sprzątanie wkładam mało pracy.


    No i jakoś tak dziwnie byłoby mi patrzeć jak ktoś wsadza albo wyjmuje z pralki moje majtki...no nie wiem...


    Ida napisała o chodzeniu do kosmetyczki na manicure czy pedicure i czy nie można ich nazwać leniuchami?:)

    No ja np. nie umiem pomalować profesjonalnie paznokci (zawsze gdzieś wyjadę poza paznokieć),nie nałożę sobie profesjonalnie hybrydy na paznokciach, do tego potrzebne są kompetencje, talent a do sprzątania chyba talentu i umiejętności zbytnich nie potrzeba?Wystarczy trochę zaparcia i pokonania lenistwa:)


    Ale im człowiek ma więcej kasy, wynajduje sobie coraz to więcej rozrywek, więc po co sobie zawracać głowę domowymi czynnościami jak można zatrudnić panią do sprzątania :) (pisze to bez pogardy, taka jest prawda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie, to jest wlasnie sens tego, co napisalam i dokladnie to, co mialam na mysli piszac tego posta :) Dziekuje Ci bardzo za ten komentarz :) Tak jak mowisz - wystarczy systematycznosc i troche samozaparcia.
      A zdanie, ktore napisalas "No i jakoś tak dziwnie byłoby mi patrzeć jak ktoś wsadza albo wyjmuje z pralki moje majtki" trafia w samo sedno :)

      Usuń
  10. Myślę że ani moda ani wygoda, po prostu nauczone, że ktoś za nie wszystko robił, znaczy w domu to matka była od porządków pewnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mozliwe, ze wlasnie o to chodzi :)

      Usuń
  11. Ja też bym tak nie mogła. Człowiek nawet zmęczony znajdzie chwilkę by ogarnąć choćby te najważniejsze "brudy" w domu. Wyobraź sobie, że ja też trafiłam na ten odcinek i też ta laska mnie załamała... Serio skąd się tacy ludzie biorą :P Choć wyglądała na młodszą niż była co się jej chwali :D My też Mężem dzielimy się obowiązkami i nikt nie płacze, nie narzeka... Da się? Da się! :D
    Ty mówisz, że zleciał tydzień od notki... Mi mijają miesiące między moimi i nawet nie wiem kiedy :P
    Pozdrowienia dla całej Waszej Trójki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie, mam takie samo podejscie do tego tematu. Wystarczy chciec i wszystko mozna :)
      Dziekujemy bardzo za pozdrowienia i rowniez pozdrawiamy :) lece czytac nowa notke u Ciebie :)

      Usuń
  12. W zasadzie to ja nie przepadam Za robieniem porządków, ale jak mus to mus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak sie chce, to wszystko mozna :)

      Usuń
  13. Ja często "marzę" o pani do pomocy.. zaczęło się od kiedy mam Olka. Kiedyś uwielbiłam sprzątać, bo po pierwsze sprawia mi to satysfakcję, a po drugie efekt sprzątanie utrzymywał się długo. Od kiedy mam dziecko często sprzątam, a Olek idzie za mną i już coś wysypuje. Poza tym sprzątanie podczas kiedy On nie śpi, to naprawdę syzyfowa praca. Jak już Olek idzie spać, zawsze szybko sprzątam. I porządek mam raczej zawsze, jednak nie jest to już to co kiedyś. Teraz mam wrażenie, że porządek mam tylko tak na wierzchu, ale jak zajrzeć głębiej to już nie jest tak ładnie :) Dlatego właśnie czasami marzę sobie, że mam taką pomoc i razem z Nią sprzątam i po prostu zawsze jest na tip-top, bo ja lubię mega porządek! No ale tak tylko mogę sobie pomarzyć, że ktoś mi pomaga, bo mnie na to nie stać. I rzeczywiście od kiedy przeprowadziłam się do domu widzę ile to więcej roboty. Jak wynajmowałam jednopokojowe mieszkanie, to jakoś w godzinkę było posprzątane. A tera never ending story. Ale wiem Kfiatushku o co Ci chodzi.. po prostu nie rozumiesz, że ktoś podchodzi do tego ot tak, lekko, po prostu z lenistwa nic by nie robił. No niestety tacy ludzi też są.. niech chociaż takim osobom godnie płacą i przede wszystkim traktują z szacunkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak naprawde wszystko zalezy od wielu czynnikow. Ja swoje zdanie na calosc tego tematu wyrazilam oraz na temat tego konkretnego przypadku z pracy. Ja nawet mimo "syzyfowej pracy" przy sprzataniu nie potrafilabym tego zlecic komus innemu. Tak juz mam

      Usuń
  14. A ja jestem ciekawa co nam napiszesz na ten temat jak już urodzisz dziecko i wrócisz do pracy...
    I niechby jeszcze mąż przestał pomagać... (czego nie życzę oczywiście, ale próbuję Ci uświadomić, że niewiele dostrzegasz ponad to, co bezpośrednio Cię dotyczy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisze dokladnie to samo, mozesz byc tego pewna. Jak juz wczesniej kulkukrotnie pisalam - ile osob, tyle opinii.
      a ja jestem ciekawa dlaczego nie masz odwagi sie podpisac tylko cwaniakujesz anonimowo :)

      Usuń
  15. Oj ja również nie odpoczywam w bałaganie. Dla mnie permanentny bałagan w domu oznacza chaos w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja Cię popieram, czyste lenistwo. :P
    Ja pracuję, mam dwójkę malutkich dzieci, a i mieszkanie sama sprzątam. DA SIĘ?! DA!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiscie, ze sie da. Zaslanianie sie dziecmi i praca to dla mnie zadne wytlumaczenie. Wystarczy odrobina checi :)

      Usuń
    2. Ja też tak mówiłam zawsze, że to, że ktoś ma dziecko nie znaczy, że musi być syf w mieszkaniu. Znam dużo rodzin gdzie jest gromadka dzieci i super czyste mieszkanie. Jednak to chyba kwestia organizacji i chęci, bo ten kto nie ma porządku z dziećmi to najpewniej i jakby był sam to też miałby brudno. Chociaż przyznam szczerze, że teraz od kiedy mam dziecko troszkę (tylko troszkę) zmieniłam zdanie, bo wiem, że dziecko potrafi naprawdę zabrać dużą część czasu, który kiedyś mógł być przeznaczony na sprzątanie, choć w moim przypadku nie oznacza to, że sprzątać w ogóle się nie da. Ale fakt, że na dużo dużo krócej to posprzątanie zostaje he he :)

      Usuń
    3. to prawda, ale to tez nie znaczy, ze czlowiek w ogole nie ma czasu zeby ogarnac cokolwiek, a niestety znam i takie osoby, tkre tak wlasnie twierdza i zgodnie z ta zasada nie robia w domu totalnie nic :)

      Usuń
  17. Makabra, zwykłe lenie... Też lubię się stroić czy malować paznokcie, ale bez przesady, przecież trzeba te z być trochę normalnym człowiekiem, posprzątać, pomyć podłogi itp.. Nie oganiam, jak te kobiety z Twojej pracy tak mogą dziwacznie wymyślać...
    Ok, kiedy miałam sprawdziany w LO czy teraz matury, to nie sprzątam co weekend tak ,,szczegółowo", jak lubię czyli ścieranie kurzy, odkurzanie, mycie podłóg, ale gdy widzę, że wlew jest brudny, umyję go, podłoga zakurzona, pozamiatam.. Na to przecież zawsze jest czas :) Pranie można robię przecież w pralce, pralka pierze, człowiek odpoczywa xD A bluzki raz w tygodniu, co to za problem...
    To chyba nie kwestia zacofanie czy wieku, ale lenistwa i pychy ludzkiej po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje, ja tez tak uwazam, dlatego o tym napisalam, ale jak widac podejsc do tego tematu jest wiele :)

      Usuń
  18. Myślę, że mając swoje własne mieszkanie, żyjąc we dwoje, bądź też z dzieckiem da się ogarnąć mieszkanie w krótkim czasie, a przynajmniej je odświeżyć. Jedni lubią posprzątać codziennie, inni co tydzień - proste. Nie uważam, by te parę machnięć ścierką, by wytrzeć kurze, umycie naczyń, czy podłogi to tak wiele? Dla mnie nie, wręcz przeciwnie... Miło jest zrobić coś, a potem siąść, położyć się i mieć spokój:)
    Ale gdy kogoś stać i jest na tyle leniwy, bądź nie ma czasu - proszę bardzo;) Indywidualna sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem przy odpowiedniej systematycznosci to zaden wysilek. Wystarcza dobre checi :)

      Usuń