czwartek, 16 grudnia 2010

zimowy update

Tiiiaaa... powiem Wam, ze strasznie mi wstyd, ze tak zaniedbalam mojego blogusia. Zagladalam tutaj i do Was codziennie, ale jakos nie mialam czasu na pisanie, a gdy juz ten czas jednak się znajdował, zazwyczaj brakowało mi weny twórczej i nie mogłam sklecić nawet kilku zdań, które miałyby jakikolwiek sens. No... ale jestem, żyję i mam się bardzo dobrze :)
Kolejny zjazd na studiach za mną. Tym razem mieliśmy już takie całkiem konkretne zajęcia. Wszystkie zalieczenia są w formie zadania domowego, więc luzik, spokojnie sobie wszystko zrobie i bedzie z głowy. Dopiero w czerwcu będę miała egzamin końcowy i z głowy. A później już żadnych więcej studiów. Fajnie jest mieć wolne weekendy i móc wyspać się do woli. Ja to czasami śmieję się, że na te studia poszłam po to, żeby mojemu B. nie było smutno, że tylko on musi jeździć na zajęcia :) Ale co tam, to czego naucze się przez ten rok na pewno będzie mi bardzo przydatne i bardzo chciałabym z tym kiedys pracować. No cóż... czas pokaże, może akurat kiedyś się uda :)
Ostatni weekend oprócz zajęć na studiach zaowocował przede wszystkim zakupem części prezentów :) Zostały mi jeszcze tylko 3 osoby i będę miała komplet. Wśród tych 3 osób są 2 dziewczynki w wielku 1,5 roku oraz 5 miesięcy, więc zadanie powinno być ułatwione, bo chcę kupić im jakieś fajne zabawki. Hmm... w sumie takie łatwe to może nie być, bo jak wejdę do działu z zabawkami mogę dostac oczopląsu i nie będę wiedziała za co mam najpierw łapać :))) No cóż, najwyżej usiądę na podłodze i się rozpłaczę :P
Zima u nas na całego. Wczoraj utknęłam na parkingu, bo nie za bardzo mogłam wyjechać, ale na szczęście koleżanka ode mnie z firmy też jechała z mężem do pracy i wypchnęli mnie na ulicę. Uff... Na naszym parkingu śnieg sięga mi po tyłek (naprawdę!!!), więc możecie sobie tylko wyobrazić jaką mamy tam masakrę. Z kolei dziś rano szyby w aucie pozamarzały mi od środka i musiałam spędzić około 10 minut z ogrzewaniem i klimatyzacją włączonymi na full, żeby cokolwiek zaczęło puszczać na tyle, żeby moja skrobaczka mogła sobie z tym poradzić. A termometr pokazywał jedyne -21 stopni... :) Ale za to jak zobaczyłam te cudne oszronione drzewa, byłam pod wielkim wrażeniem.
Dziś rano do naszego biura przyjechała wielka, zielona, przepiękna choinka, która pachnie na cały nasz openspace. Na razie nie jest jeszcze ubrana ani oświetlona, ale wygląda naprawdę super. Wszędzie już naprawdę czuć święta, w radio grają coraz więcej świątecznych przebojów (które naprawdę uwielbiam) i wiecie co... tak sobie myślę, że to będą pierwsze białe święta od bardzo dawna. Kilka lat z rzędu była chlapa albo pogoda wręcz jak na wielkanoc. Więc tym razem mamy naprawdę miłą odmiane :) A ja pójdę jeszcze tylko 4 razy i będę miała cudowne 2 tygodnie urlopu - mam zamiar w końcu się wyspać iu wypocząć. No i przede wszystkim musimy jechać na narty - koniecznie. Nasze narty uśmiechają się do nas coraz szerzej, ilekroć mijamy je w garażu, a ja nie mogę się doczekać, kiedy w końcu je przypniemy :) Już mi sie to normalnie śni po nocach :)))
No ... i tak nam jakoś czas powoli leci do przodu (może nawet wcale nie tak powoli). Niedługo Święta, później Sylwester i kolejny rok od nowa :)

A najbardziej przeraża mnie fakt, że za kilka dni stuknie mi 25 lat i będzie już z górki do 30stki... szok... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz