środa, 17 listopada 2010

1... :)

Weekend, weekend i po weekendzie... Niestety wszystko co dobre zdecydowanie zbyt szybko sie konczy. Wydaje mi sie, ze ma to szczegolne odniesienie do urlopow, swiat i wszelkich dlugich i krotkich weekendow. Dlaczego czas wolny od pracy tak szybko leci? Ale przynajmniej miniony weekend bardzo pozytywnie nas zaskoczyl piekna pogoda :)
Piekna mamy wiosne tej jesieni... :) Mozna bylo tak powiedziec jeszcze wczoraj. Caly weekend byl u nas piekny, w sobote i w niedziele biegalam tylko w cienkiej bluzie i nawet tak bylo mi momentami za goraco. W niedziele termometr pokazywal u mnie 21 stopni :) Hmm... kto by pomyslal, ze taka pogoda moze byc w polowie listopada. No, ale zeby nie bylo zbyt rozowo dzisiejszy dzien powital nas juz typowo listopadowa aura. Dzis rano oboje z B. baaaardzo leniwie powleklismy sie do pracy, marzac o chocby jeszcze jednej godzince snu. Zdecydowanie nie lubie jesieni. To jest dla mnie chyba najgorszy okres w roku, kiedy nie jest juz cieplo, ale jeszcze nie tak calkiem zimno, w nieba siapi deszcz, jest szaro, buro i ogolnie beznadziejnie... Jakby tego bylo malo wlaczyl sie moj PMS - wredna juz bylam w tamtym tygodniu i czepialam sie mojego biednego kochanego B. o wszystko co tylko przyszlo mi do glowy, najczesciej bez powodu. No po prostu juz sama siebie mialam dosc. Wredota przeminela bezpowrotnie, ale za to przyczepila sie do mnie glodomorrrra. Caly czas chodze glodna i najchetniej zjadlabym wszystko, co tylko znajduje sie w zasiegu mojego wzroku. Na szczescie mam jeszcze na tyle zdrowego rozsadku, zeby sie pohamowac i pomyslec jak bede wygladac wiosna, jesli bede pochalaniac wszystko co nawinie mi sie pod reke. To dziala na mnie zdecydowanie motywujaco :)
No, jak zwykle rozpisalam sie o jakichs pierdolach, a przeciez nie o tym mialo byc :) Z powodu nocnej wichury, ktora nawiedzila nasza okolice z piatku na sobote i w zasadzie troche tez w sobote w ciagu dnia (mimo pieknego slonca wialo tak, ze malo nie urwalo mi glowy, kiedy wracalam z zakupow) bylam calkowicie odcieta od internetu. B. byl na zajeciach (a ja sama niewiele umiem zdzialac w tej kwestii), wiec mialam okazje zajac sie bardziej pozytecznymi rzeczami, ktore juz od jakiegos czasu domagaly sie o moja uwage. Tak mnie to wszystko wciagnelo, ze calkowicie zapomnialam napisac, ze w sobote, 13.11.2010 moj blog obchodzil swoje pierwsze urodziny :) Wiem, ze w porownaniu do mnostw osob z blogowego swiata to praktycznie nic, ale dla mnie to juz jakis tam osiagniecie. Glownie dlatego, ze (dzieki Muffince i jej poscie o ciazowym zboczeniu :) ) w koncu sie przelamalam do zalozenia wlasnego bloga i ze mimo poczatkowego kryzysu i calkowitego braku weny tworczej wytrwalam tutaj juz ponad rok :) I nie mam najmniejszego zamiaru opuszczac tego swiata. Poznalam dzieki niemu cudownych ludzi, ktorych na pewno nie poznalabym w inny sposob (tak tak, o Was mowie kochani moi), nauczylam sie opowiadac i cieszyc ze zwyklych codziennych spraw i zrozumialam bardzo wazna rzecz - mianowicie "w kupie sila" :) Czasami, gdy bylo mi zle, gdy pisalam o rzeczach przygnebiajacych czy nie powalajacych na kolana wszechobecnym optymizmem, nawet zwykly pozornie malo znaczacy komentarz od kogokolwiek z Was potrafil podniesc mnie na duchu i uwierzyc, ze jest wiele osob, ktore trzymaja za mnie kciuki, ktore sa ciekawe co u mnie slychac i ktore tu zagladaja. Poczatkowo bylo Was tylko kilkoro, ale ta gromadka rozrosla sie juz calkiem pokaznie. Bardzo lubie podrozowac po Waszych swiatach, staram sie zagladac do Was codziennie, czesto nawet gdy nie jestem przy komputerze zastanawiam sie co u Was slychac, jak dana sprawa ulozyla sie tej czy innej osobie i zawsze niecierpliwie wyczekuje Waszych postow, chcac z kazdym slowem "poznawac" Was lepiej na tyle, na ile jest to mozliwe poprzez blog. Nie pisze tu na pokaz, mam nadzieje, ze zaden z moich postow nigdy nie zostanie polecony przez Onet, bo nie o to mi w tym wszystkim chodzi. Pisze tutaj przede wszystkim dla siebie - bo to jest miejsce, w ktorym moge sie otworzyc i ubrac w slowa to, co od jakiegos czasu tlucze sie po mojej glowie. To moj skretny swiat, ktory chce zachowac tylko dla siebie. Pisze takze dla Was - pragnac pokazac Wam choc maly skrawek mojego zycia. Mam nadzieje, ze bedziecie ze mna tak dlugo, jak dlugo bedzie istniec moj blog i poki bede miala na to czas, a i ja bede zagladac do Was kiedy tylko bede mogla :)
Tak wiec wszystkiego najlepszego z okazji pierwszych urodzinek moj kochany blogu :) Zycze ci kolejnych dlugich lat w sieci :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz