środa, 10 marca 2010

...

No i masz ci babo placek... przez całą zimę dzielnie się trzymałam, a tu teraz, na sam jej koniec (mam taką cichą nadzieję, że to juz końcówka) dopadło mnie paskudne przeziębienie. W dodatku na urlopie!!! Czy to nie pech? Urlop miałam wziąć dopiero za 2 tygodnie, ale wyszło tak jak wyszło i jestem w domu już teraz. Hmm... z jednej strony może to i lepiej, że jestem chora teraz, kiedy spokojnie mogę posiedzieć w domu, bo nie wyobrażam sobie siedzenia przy biurku z zasmarkanym nosem. W dodatku, jak to przy chorobie bywa, zrobiła się ze mnie straszna maruda. B. wczoraj zaciskał zęby, ale gołym okiem było widać, że o mało nie wyszedł z siebie. Ale co tam... on mi marudzi, to ja czasem też mogę... A co!! :) Za oknem pięknie świeci słońce, ale ja postanowiłam dziś posiedzieć grzecznie w domu, może szybciej mi przejdzie... OBY! Brakuje mi tlenu i spacerów, ale odbiję to sobie jak tylko powrócę do normalności :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz