środa, 5 września 2018

Wrzesień

Mamy wrzesień i Junior wrócił do przedszkola, a tym samym my wróciłyśmy do normalnego rytmu dnia.Wreszcie możemy odetchnąć przez kilka godzin (szczególnie Lusia, bo Junior non stop ją całuje i przytula jak tylko jest w domu) i chodzić na dłuuugie spacery. Wczoraj zrobiłyśmy 8km Ołłłł jeeeee :) Zresztą Junior głośno tego nie przyzna, ale też bardzo się cieszy z powrotu do przedszkola i swoich ulubionych kolegów. Kumpluje się z bardzo fajnymi chłopcami, więc my też się z tego cieszymy :) Także jest fajnie.

Ostatnio jesteśmy zabiegani, bo za tydzień chrzciny i mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia. My stroje mamy już od dawna, Lusia swoje ubranko też, ale trzeba było jeszcze wystroić Juniora, zwłaszcza, że przez wakacje urósł kilka cm. Pojechaliśmy w weekend na zakupy i nasz elegant wybrał sobie typowo garniturowe spodnie, szelki i muchę :) Lusia też ma sukienkę w stylu Kopciuszka, a Mężu i ja śmiejemy się, że wypadniemy przy tej dwójce jak ubodzy krewni :P I dobrze, niech się maluchy cieszą. W ogóle mamy nowego księdza i powiem Wam, że dawno chyba na takiego nie trafiliśmy. Tak się życie czasem toczy, że oboje chrzestni mają tylko śluby cywilne. Ten ksiądz nie robił z tego absolutnie żadnego problemu, a jak zapytałam czy dostaniemy karteczki do spowiedzi czy mamy poprosić księdza przy spowiedzi powiedział, żebyśmy się nie wygłupiali, bo on nie jest policjantem, żeby nas sprawdzać i jeśli mamy życzenie to do spowiedzi i tak pójdziemy, a jak nie, to nie. Byliśmy mega zaskoczeni, bo poprzedni proboszcz tego wymagał. A już największe oczy zrobiliśmy na koniec, kiedy zapytaliśmy o "ofiarę" za chrzest i usłyszeliśmy "Dajcie sobie ludzie spokój, niech Wam się córeczka dobrze chowa". No po prostu mega szok. Mamy zamiar rzucić kopertę na tacę właśnie za takie podejście. Ksiądz w poprzedniej parafii rzuciłby konkretną kwotą i jeszcze dołożyłby koperty dla chrzestnych (bo tak właśnie robi). Także zdarzają się jeszcze normalni księża, choć to zdecydowanie gatunek na wymarciu.
No, a oprócz tego w tym tygodniu byłam w restauracji ustalić co i jak, dziś muszę jeszcze zamówić tort, zrobić listę zakupów do ciast (bo pieczemy swoje) i jutro muszę kupić świecę. I chyba to wszystko.

A tak poza tym wszystkim ostatnio chodzę zła, bo i teściowa, i moi rodzice tak mi działają na nerwy, ze najchętniej zapakowałabym ich wszystkich do jednej rakiety i wysłała na inną planetę, serio. Teściowa zawsze mnie wkurza, bo to taki typ, więc to żadne zaskoczenie, ale moi rodzice przechodzą ostatnio sami siebie. Junior dość często do nich jeździ, czy to na popołudnie, czy na weekend. Nie raz powtarzam im, żeby nie jeździli z nim ciągle po sklepach, bo on już tak się do tego przyzwyczaił, że ciężko jest go wyciągnąć na jakąkolwiek wycieczkę, bo jemu zaraz się nudzi i chce do galerii "coś" sobie kupić. I im się wydaje, że to nic złego. Już pominę to, że pasą go tonami słodyczy i wodami smakowymi, ale najbardziej wkurza mnie to, że robią wszystko tak, jak Junior chce. Ostatnio byliśmy u nich i Junior wymyślił sobie, że chce się pobawić autkiem, które ma w domu, mimo tego, że tam ma milion innych zabawek. I wiecie co moja mama na to? "To zaraz tata ci przywiezie". No myślałam, że szlag mnie trafi na miejscu i nie omieszkałam tym razem powiedzieć co na ten temat myślę. Jak Junior był mały byliśmy zmuszeni pomieszkać z nimi przez krótki czas przed przeprowadzką do siebie i to był koszmar. Ciągle się o coś czepiali, zwłaszcza Męża, który naprawdę nigdy im nic złego nie zrobił, doszło nawet do tego, że według nich Mężu za głośno gasił światło w łazience po drugiej stronie mieszkania i na pewno Junior się obudzi. No obłęd, mówię Wam. Ostatnio znowu zauważyłam, że coś do niego czują, bo ile razy wspomnę cokolwiek na temat Męża, to przechodzi to kompletnie bez echa i generalnie traktują go jak powietrze. Z jednej strony ciekawa jestem o co im chodzi tym razem, ale chyba jednak wolę się dodatkowo nie denerwować, bo jestem pewna, że skończyłoby się kłótnią dużego kalibru, a nie chcę psuć atmosfery przed chrzcinami. Ja w ogóle mam wrażenie, że im się niesamowicie nudzi wieczorami i wymyślają różne niestworzone historie, żeby mieć się o co przyczepić. A mój umysł jednak tego nie ogarnia...

No musiałam sobie ulżyć, bo już mi się wewnętrznie ulewało. Obiecuję, że teraz będę pisać częściej, bo wreszcie mam jak :)
Miłego dnia, uciekamy z psem na szybkie siku.

20 komentarzy:

  1. Mogłabym kawałek Twojego posta skopiować i wkleić do siebie? :))))
    Jak czytałam o Juniorze całującego Lusie, to jakbym widziała Gutka :)
    Na początku nie mogłam zaskoczyć, czemu ona się tak często budzi, aż wyczaiłam, że to Gutek ją wybudza, bo ściska i całuje, kiedy śpi i ona co chwila się budziła. Po długiej rozmowie zgodził się być delikatniejszy, ale tak naprawdę dopiero teraz odetchnęłam jak wrócił do szkoły :) Okazało się, że dziecko potrafi przespać więcej niż dziesięć minut :)
    Moi rodzice tez mnie wkurzają. Cztredziecha na karku, a traktują mnie jak dziecko.... wieczne rady, a jak nie rady to krytyka. Wczoraj tak się z nimi starłam, że nie wiem kiedy się odezwą.... Masakra jakaś.

    Niemniej jednak życzę Wam cudownej uroczystości chrzcielnej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopiuj nawet caly :P Junior ma jakiegos fiola na punkcie Lusi. Jak spi to on chodzi i biadoli "kiedy Lusia sie obudzi bo on za nia teskni"
      Ja tez sie we wtorek scielam z mama, bo nie ma pojecia o danej sytuacji, a sie wtraca i komentuje. No paranoja. A hitem bylo juz to, ze oczekiwali, ze bede siw tlumaczyc - uwaga - o ktorej wróciliśmy w niedziele do domu i dlaczego tak pozno (o 18!). Helol... 18 lat skonczylam juz ladnych kilka(nascie) lat temu i tlumaczyc sie nie mam zamiaru

      Usuń
  2. PS
    Tak przy okazji zapytam, bo nie wiem... może pisałaś i przegapiłam, albo i nie, ale jak szczepiłaś Lusię. Szczepiłaś? Skojarzona czy nie?
    Zbieram info, bo mam wizytę za tydzień i po przejrzeniu forum mam dość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po konsultacji z nasza pediatra, do ktorej mamy pelne zaufanie szczepimy skojarzona 6w1+pneumokoki+rota ze wzgledu na przedszkole Juniora. On tez byl szczepiony skojarzona i ostatnio pneumokoki i jest wszystko ok. Lusia ma szczepienie we wtorek

      Usuń
    2. Przepraszam, że wtrące - my odwlekamy wszystkie szczepienia maksymalnie jak się da. Jesteśmy nieufni. Faustynkę na świnkę, Odrę, różyczkę szczepiliśmy grubo po drugich urodzinach aby mieć pewność że się prawidłowo rozwija i że gdyby coś się nagle, tfu, tfu, stało to żeby była jasność że to wina szczepienia.

      A te pierwsze szczepionki 5 w 1.

      Usuń
    3. * grubo po trzecich urodzinach to było, pomyliłam się

      Usuń
    4. My Juniora zaszczepilismy według kalendarza i wszystko jest ok. Ile ludzi tyle opinii, ale na pewno jestem przeciwna calkowitemu brakowi szczepień

      Usuń
    5. Dziewczyny.... myślę, że szczepieniowe dylematy nie są obce żadnej matce. Niemniej jednak prawdopodobieństwo wystąpienia chorób i powikłania po nich na tyle mnie przerażają, że wolę zaszczepić. W Czechach i na Słowacji mają ostatnio wysyp odry.... i to bardzo poważnie dzieci przechodzą, bo był silny ruch antyszczepionkowy. A wydawało się, że odra całkiem w Europie zanikła.
      Ja Gutka też szczepiłam skojarzonymi, więc i córkę tak zaszczepię, modląc się przy okazji o brak jakiś skutków ubocznych:-/ Cóż zrobić? Na pneumokoki też pewnie zaszczepię, tylko może później trochę.
      Dzięki dziewczyny za opinie :)

      Usuń
    6. Szczepienia to temat rzeka. My juz po drugiej dawce. Wszystko ok

      Usuń
  3. Chyba bym walnęła tekstem, a babcia nasika do baku, jak taka mądra. Jesso, jestem uczulona na takie idiotyzmy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och jak ja Cie doskonale rozumiem:-) Czasami nadchodzi taki czas, że na lini MY - moi rodzice, bo teściowie na własne życzenie sami wyeliminowali się w naszego kręgu ( co nie ukrywam ogromnie mi pasuje)dochodzi do mocnych spięć. O byle pierdołę...Po prostu nie czujemy się w swoim towarzystwie dobrze. Wtedy robię naszym relacjom dobry detox, nie widzimy się przez jakiś czas, nie mamy wpływu na siebie. I wtedy widzę, że z kolei moje relacje z dzieckiem poprawiają się, w domu jest spokojniej, bo dziecko liczy się tylko z dwoma, a nie czteroma osobami. Wiem, że jesteś asertywną mamą i na pewno niedługo zmienisz układ sił w rodzinie:-) Trzymam za to kciuki :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witaj w klubie. Chciałabym, żeby moja teściowa też na dobre wyeliminowala się od nas. Moi rodzice zazwyczaj są znosni, ale czasem konkretnie przeginaja palke. I jak moj maz jest spokojny i jego ciężko jest wyprowadzic z równowagi, tak kilka razy im się udało. Nie wiem z czego to się bierze, że wyszukuja sobie byle pierdoly, żeby tylko się przyczepić. Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej

      Usuń
  5. Rodzice i teściowe mają tendencję do wychowywania po swojemu, ale trzeba z tym walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj brakuje takich księży, brakuje. Ludzie odchodzą od kościoła bo dużo widzą i słyszą. A księża często są dalecy od życia w zgodzie z wiarą i Bogiem, więc aby takich księży coraz więcej ;)

    Co do rodziców. Moim zdaniem najlepszym sposobem na takie "wychowywanie" na przekór Twoim zasadom jest maksymalne ograniczenie kontaktów. Jak nie potrafią się dostosować to niech nie biorą juniora na weekend i nie będziesz musiała się denerwować. A jak im będzie zależeć to się w końcu dostosują.

    Moje dzieci w jednym domu z moimi teść i nie mają kontaktu i tak jest najlepiej, bo teściowa mi zawsze na przekór musiała zrobić.

    Niech sobie kontakty przez sąd ustala jak chce :P

    Co do męża w oczach Twoich rodziców - no cóż, tak jak wg nich on nie jest wystarczająco dla Ciebie dobry tak Ty w oczach teściowej nie jesteś dobra dla niego.
    Tak przeważnie jest.

    Najlepiej żyć własnym życiem, nieprzejmować0 się głupotami, ograniczyć kontakty i spokój. Jak są normalnymi ludźmi to do nich dotrze jak ma być, a jak nie dotrze i się obrażą to będziecie wiedzieć z kim mieliście do czynienia.

    Ja swoich rodziców nie widziałam już ponad 7 lat, no nie licząc rozpraw w sądzie, a i teściów mam nadzieję w najbliższej przyszłości nie oglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dotarlo i już jest ok, ale nauczyłam się twardo stac przy swoim i ta strategia działa. Ja wiem, że mi rodzice chcą dobrze, alfa czasem przeginaja i trzeba im przypominać ko kto tu ustala zasady.
      No wasza sytuacja jest ciężka i mam nadzieję, że niedługo pojdziecie na swoje

      Usuń
  7. Ech, rodzina... Moj tata ma tak, ze pozwala Potworkom na wszystko, az w ktoryms momencie zaczynaja ostro przeginac. Wtedy on nagle robi sie zly i burczy na nich, ze jak sie zachowuja! Tlumacze za kazdym razem jak krowie na rowie, ze musi granice postawic wczesniej, ostrzec, ze posuwaja sie za daleko, bo to dzieci i jak im sie poluzuje "wodze", to maja coraz glupsze pomysly. Poki co, nie dociera... ;)
    Nasz poprzedni proboszcz tez nie chcial przyjac koperty jak chrzcilismy Bi. Przy chrzcie Nika byl juz nowy i wzial koperte bez zajakniecia. :D
    To chrzciny juz na dniach! Milej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chrzciny już w niedzielę 😁
      Niestety dziadkowie maja to durne podejscie, ze są od rozpieszczania, a później się dziwia, że przy każdej odmowie jest histeria...

      Usuń
  8. Trzymam kciuki za udane chrzciny, na pewno wszyscy będziecie wyglądali pięknie. Wow, podejście księdza fantastyczne. No gdyby wszyscy tacy byli to by ludzie od kościoła nie odchodzili. Jak widać można działać inaczej. Nasz proboszcz może aż tak się z tym nie afiszuje (np auto ma to samo od dobrych kilku lat) ale kasę też lubi. No i do tego to taki stary maruda-konserwatysta.
    Przykro mi z powodu rodziców, bo teściowa mnie też zawsze irytowała, więc rozumiem. Dziadkowie pewnie mają hopla na punkcie wnusia ale idzie to w złym kierunku. Może podeślij im kilka artykułów o mądrej miłości, o tym, że dzieci potrzebują słowa "nie" i granic. Jeśli będą oporni to zagroź, że ograniczysz kontakty. Najważniejsze, że Ty z mężem się dobrze dogadujesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chrzciny były bardzo udane i masz rację, że gdyby wszyscy księża mieli takie podejście do tematu byłoby zupełnie inaczej.
      Już zagrozilam ograniczeniem kontaktów i myślę, że chwilowo podziałalo.ciekawe na jak długo

      Usuń