piątek, 13 lipca 2018

Nasza nowa rzeczywistość

Patrzę w kalendarz i oczom nie wierzę. Za 4 dni Lusia będzie na nami już i dopiero 2 miesiące. Już - bo wydaje mi się, że dopiero się urodziła, zupełnie jakby to było wczoraj. Dopiero - bo mam wrażenie, jakby była z nami od zawsze i ciężko mi się przypomnieć czasy, kiedy Jej nie było, a przecież to było całkiem niedawno. A jak nam się żyje we czworo? Super! Jako podwójna mama czuje się naprawdę spełniona i cieszę się, że Lusia jest z nami. Jakby wróciła do domu po długiej podróży, takie brakujące ogniwo, wiecie co mam na myśli. To tak w kwestii uczuć. A od strony technicznej radzimy sobie całkiem nieźle. Baliśmy się trochę reakcji Juniora na pojawienie się siostry, od początku ciąży przygotowaliśmy go na to, jak wiele się zmieni i wygląda na to, że się udało, choć przyznaję, że rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania i marzenia, bo... Juniorowi odbiło i to całkiem konkretnie. Na punkcie siostry mu odbiło :) Nie odstępuje Jej na krok, cały czas za Nią chodzi, przytula Ją,całuje, pilnuje i nie daj Boże, żeby ktoś obcy zajrzał do Niej do wózka, albo (o zgrozo!!) wziął Ją na ręce. Czai się wtedy jak rasowy pitbull gotowy do ataku w razie najmniejszych oznak zagrożenia. Serio :) Takiej reakcji na Lusię ani trochę się nie spodziewaliśmy i naprawdę cieszymy się, że tak wyszło.
A jaka jest Lusia? Póki co bardzo spokojna. Bardzo dużo śpi, w nocy budzi się tylko raz około 3, a zdarza się, że przesypia całą noc licząc od północy. Wstaje zazwyczaj koło 7-8 i zaczyna swoje ulubione zajęcie dnia - jedzenie. I ma to swoje efekty, bo 8-tygodniowa Lusia prawie podwoiła swoją wagę z dnia wypisu ze szpitala. Waży już 5400 i nosi ubranka w rozmiarze 62/68. Zaczynaliśmy od rozmiaru 50, bo wszystko co mieliśmy w domu było na Nią za duże i musieliśmy szybko kupować mniejsze ubranka, a później nagle koleżanka nagle wskoczyła w 62, kompletnie pomijając 56. Kończymy też Pampersy 2 i przechodzimy na 3, bo 2 zaczęły się robić przyciasne w pasie :) Także możecie sobie wyobrazić jaka z Niej kluseczka :) No i uwielbia być na rękach, a najlepiej śpi Jej się na kimś, stąd też taka długa przerwa od mojego ostatniego posta, bo nie za bardzo miałam możliwość pisania, nawet jak Lusia spała. Mogłabym napisać na telefonie, ale mam nowy model i jest jakiś dziwny. Komentarz da się na nim napisać, ale posty już trochę trudniej. Poza tym Junior ma teraz wakacje w przedszkolu, więc też jest trochę absorbujący, bo co chwilę chce jeść, pić albo jeszcze coś innego. No i z nim też muszę coś porobić od czasu do czasu, żeby nie czuł się odrzucony. Na początku sierpnia jedziemy nad morze, więc znowu pewnie mnie tu nie będzie, ale po powrocie postaram się pisać w miarę regularnie.
Byłam ostatnio u ginekologa i dostałam zielone światło na wysiłek fizyczny. Wszystko wróciło do normy, podobno nie ma nawet śladu po szwach, więc powoli zaczynam ćwiczyć. Do tej pory chodziłam na długie spacery (z Juniorem jest to trochę utrudnione), a teraz chcę zacząć robić dodatkowe ćwiczenia, żeby zrzucić to co wyhodowałam sobie przed ciążą. Cel - do zrzucenia 10 kg i będę się czuła naprawdę fajne przy wadze docelowej. Niby niewiele i powinno jakoś gładko pójść, zwłaszcza, że karmię piersią. Trzymajcie kciuki. Nawet kupiłam sobie wagę, co w moim przypadku jest już czystą desperacją, bo waga łazienkowa to dla mnie największe złoooo… :)

Zaczęliśmy też organizować chrzest Lusi. Największym wyzwaniem był wybór rodziców chrzestnych. Chcieliśmy wybrać kogoś, z kim mamy w miarę częsty kontakt, żeby nie było tak, że Lusia będzie ich widywać raz w roku albo jeszcze rzadziej. W sumie Juniorowi też tak wybieraliśmy chrzestnych, ale nie trafiliśmy, bo o ile z chrzestną widuje się w miarę często i ma z nią świetny kontakt, tak chrzestny generalnie ma wszystko gdzieś i jak zjawi się na jego urodziny to wszystko. Nie spodziewałam się tego, bo wcześniej naprawdę często się widywaliśmy i było jakoś inaczej, a tu nagle zonk. Ale w sumie czego ja oczekuję, skoro jego żona w momencie jak go poprosiliśmy o bycie chrzestnym Juniora powiedziała "no tym razem Ci jeszcze pozwolę, ale masz już za dużo chrześniaków". Bez komentarza...

Chyba muszę zacząć notować to, o czym chcę napisać, bo jeszcze wczoraj wieczorem miałam mnóstwo tematów w głowie i zastanawiałam się jak to ze sobą połączyć w jednym poście, a tu napisałam trochę i nie pamiętam co miało być dalej. Standardowo...

24 komentarze:

  1. Po pierwsze to gratuluję narodzin Lusi.
    Ale fajnie.
    Czytałam z zapartym tchem o Twoim porodzie.... mój jeżu....co za akcja ;)
    sama będę rodzić na dniach ;)
    Rozumiem trudność z wyborem chrzestnych.... żona chrzestnego Juniora spoko laska, bardzo miła i w ogóle.
    Czasem do ludzi nie dociera, że od kasy i prezentów, normalny kontakt jest dużo ważniejszy.
    Zazdroszczę Wam wyjazdu na wakacje.... Jak ja bym gdzieś wyjechała sobie. Może końcem sierpnia wyjedziemy gdzieś na kilka dni o ile mała nam pozwoli. Tak mi się marzy....
    pozdrawiam
    PS
    powrót ma jednak swoje dobre strony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysko kochana - gratuluje i witam w gronie "mlodych" mam po raz drugi :-) ciesze się, ze wróciłaś i życzę takiego porodu jak moj z Lusia

      Usuń
    2. Żona chrzestnego to faktycznie "spoko" laska. Nikt w rodzinie jej nie lubi. Nam nie chodzi o prezenty tylko wlasnie o ten kontakt, ale zycie pokaze jak bedzie, bo jak widac na przykladzie chrzestnego Juniora - bywa roznie.
      Z wakacjami nie wiedzielismy co robic, ale stwierdzilismy, ze skoro Lusia nie ma kolek to jedziemy. Dzieciaki zmienia powietrze choc na kilkanascie dni

      Usuń
  2. Pięknie się rozwija malutka :) A starszaki potrafią oszaleć na punkcie młodszego rodzeństwa, to prawda :) Fajnie mieć takiego opiekuńczego starszego brata. Nasi też brali swoje malutkie rodzeństwo na ręce i nic się nie stało, także luz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syn mojej przyjaciółki też tak szaleje za swoją siostra :-) oby u nas tak było jak najdluzej

      Usuń
  3. Kfiatushkuuuuuuu jejku jakze dawno mnie tutaj nie bylo, nie wiedzialam nawet, ze juz tak dlugo piszesz znowu, ze bylas w ciazy, no i ze urodzilas oczywiscie! Gratuluje bardzo bardzo serdecznie, niech Lusia rosnie jak na drozdzach. Caluje mocno xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kinia, tak się ciesze, ze jesteś. Zagladaj kochana jak najczęściej. A ty piszesz jeszczej? Napisz na maila co u was

      Usuń
    2. Niestety ja bloga juz nie pisze od 2 lat, ale jestem na Instagramie i tam regularnie wstawiam zdjecia- moj nick to "kkiikkiirrii" (to konto zmakniete, ale jak Ty bedziesz chciala wejsc, to oczywiscie Ci odblokuje). U nas w zasadzie bez zmian, nadal w Irlandii (to juz 13 lat!) Olo rosnie jak na drozdzach- za 2 tygodnie bedzie mial 7 lat. Wyslij mi na maila Juniorka i Lusie i Was :* (kingaplago@gmail.com) Sciaskam Was mocno :*

      Usuń
  4. Chyba mi wcięło komentarz.
    To jeszcze raz.

    Cieszę się bardzo Waszym szczęściem!

    Moja Faustynka też szybko przybierała na wadze w pierwsze miesiące i nabawiła się odparzeń w fałdkach na szyjce :/
    Nic nie pomagało. Dopiero jak zaczęła główkę podnosić to się fałdki wentylowały i się ranki zagoiły.
    Teraz Faustynka jest fit czterolatką. Lubi sobie powybrzydzać przy jedzeniu, ale jaką złapią smaki to zje podwójną porcję.

    Ja mam jeszcze jakieś 6 kg do zgubienia, więc dołączam do Ciebie ;)
    Jako mama karmiąca, na zdrowej diecie pewnie szybko Ci zejdą te kilogramy ;) Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj te faldki to zmora ciezko sie do nich dostac zeby wszystko dokladnie umyc.
      Mam nadzieje, ze te nadprogramowe kg szybko spadna, bo zle sie z nimi czuje

      Usuń
    2. Doskonale Cię rozumiem ;)

      Usuń
  5. Dzieci rosną bardzo szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To super, ze Lusia jest taka spokojna! I jak pieknie przybiera! :) Niemowlaki to maja fajnie. Wszyscy zachwycaja sie jak sa tlusciutkie i dorodne. W pozniejszym wieku juz tak dobrze nie ma... :D
    Potwory tez byly takie dorodne. Caly czas w 95 centylu, szczegolnie Nik, ktory naprawde przypominal ludka z reklamy opon Michelin, a moj tata dal mu ksywke "Wojciech Mann". :D A teraz? Bi wyladowala w 70 centylu, a Nik w skromniutkim - 50tym. ;)

    No i super, ze Junior tak szaleje na punkcie siostry! Ciekawe jak bedzie dalej, bo wiesz, pierwsze awantury zazwyczaj zaczynaja sie kiedy te mlodsze dzieciaki robia sie mobilne i dobieraja do zabawek starszego brata lub siostry! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusia poki co jest w gornej granicy ale pyza z niej niesamowita
      Junior powiedzial ostatnio ze nie musimy kupowac Lusi zabawek, bo przeciez on da jej swoje :-P

      Usuń
  7. Ciekawe czy u nas Młody też będzie tak kochał swoje rodzeństwo ;) póki co całuje dzidziusia przez brzuszek :D więc jest nadzieja.
    U nas z chrzestnymi też będzie problem. Zastanawialiśmy się nawet czy można dla dzieci brać tych samych chrzestnych, bo jedyną sensowną opcje już wykorzystaliśmy.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno będzie kochac malenstwo.
    My juz wykorzystalismy sensowna opcje chrzestnej cale to chyba glupio brac ja drugi raz

    OdpowiedzUsuń
  9. Komentarz żony trochę nie na miejscu, ale z drugiej strony bycie chrzestnym to też jest wydatek, kup każdemu na każde urodziny, komunie itp..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No komentarz nie na miejscu ale to jest taki typ czlowieka. To prawda, ze bycie chrzestnym to czesto wydatek, znam osoby, ktore przy wyborze kieruja sie gruboscia portfela. Mi osobiscie bardziej zalezy na tym, zeby dzieci mialy kontakt z chrzestnymi, bo moim zdaniem fajna ciocia czy wujek jest wieksza wartoscia niz prezenty. Prezenty z czasem pojda w kat i wszyscywo nich zapomna, a wspomnienia zostana

      Usuń
  10. Świetnie, że Wam się tak wszystko dobrze układa. A Junior szaleje za siostrą i jest to Wasza zasługa. Gdybyście tak doskonale go do roli starszego brata nie przygotowali mogłoby być gorzej. Fajna jest Wasza rodzinka i nie mogło być inaczej.
    Żony chrzestnego nie skomentuje ;)))
    Udanego wypoczynku! Sierpień już tuż tuż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staralismy sie i cieszę się, że jest taki efekt.
      Ja tez juz nawet jej nie komentuje, bo po co
      A do sierpnia juz odliczamy

      Usuń
  11. Miedzy jednym prasowaniem a robieniem niedzielnych klusek zajrzalam do Ciebie i ciesze sie z relacji. Mimo wszystko dobrze, ze cos tam popisujesz, bedzie wspomnienie. Powodzenia w "diecie", masz racje, przy karmieniu szybk waga spada- ciaza trwa 9 miesiecy wiec rowniez tyle moze trwac powrot do wagi przed- wiec spoko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waga sprzed ciąży juz jest. Teraz muszę zrzucic to co wcześniej było za dużo

      Usuń
  12. I niech rośnie Kluska zdrowo. Nim sie obejrzysz to będziesz chodziła z nią na zakupy po ciuchy na randki. A tymczasem zdrówka dla Was, a kilogramy- trochę silnej woli i zlecą :) Dzielny Junior. Będzie chronił siostrę- tak powinno być.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń