czwartek, 6 lipca 2017

O pakowaniu

Wielkimi krokami zbliża się nasz upragniony urlop. Za dwa tygodnie o tej porze będę już odliczać godziny dzielące nas od wakacji. Teściowa podnosi mi ciśnienie przy każdym spotkaniu, bo jak to możliwe, że jedziemy nad morze, a nie za granicę. Przecież to bez sensu. A argumenty, że my lubimy nasze morze, a za granicę możemy jechać w każdym innym momencie do niej nie docierają. Mężu już się wkurzył i powiedział "jak cię tak ciągnie za granicę, to jedź, kto ci broni", to strzeliła fochem "bo ja nie znam angielskiego". TO TRZEBA BYŁO SIĘ NAUCZYĆ, o! Nie macie pojęcia jak mi ta kobieta działa na nerwy. Ostatnio już sam jej widok działa na mnie jak płachta na byka, serio. Zresztą zdaje się, że na Męża też. Dlatego cieszę się, że przez jakiś czas nie będę musiała jej oglądać.
Bo niedługo urlop :) A jak urlop, to i pakowanie. A że my się pakować nie umiemy, to znowu będzie wyzwanie. Pierwszy dłuższy urlop z Juniorem oznaczał bagażnik SUVa załadowany po dach (!!), z czego 75% rzeczy przejechało się nad morze i z powrotem. Rok temu poszliśmy (trochę) po rozum do głowy i mocno ograniczyliśmy listę "niezbędnych" rzeczy. Tym sposobem już tylko 50% klamotów przejechało się na darmo :D W tym roku może uda nam się zejść do 25% :P
Co roku powtarzam sobie, że przecież nie jedziemy na odludzie, że tam też są sklepy i jak coś będzie nam potrzebne, ewentualnie jak czegoś zapomnimy, to przecież można kupić na miejscu. Ale to co łatwo się mówi, jest trudniejsze w praktyce :) W tym roku odpada nam jeden element, który choć niewielki, to jednak miejsce w bagażniku zabierał i uniemożliwiał załadowanie większej ilości rzeczy. Wózek! Spacerówkę Juniora jeszcze mamy, choć młody nie korzysta z niej już od dłuższego czasu. Niebawem trzeba będzie ją sprzedać gdzieś w sieci. Junior należy do gatunku leniuszków jeśli chodzi o długie piesze spacery, więc pewnie będzie się buntował jak każemy mu tyle chodzić nad morzem, ale cóż, kiedyś w końcu musi sobie wyrobić kondycję, a tam będzie miał ku temu świetna okazję. Poza tym wiek prawie 4 lat zobowiązuje i moim zdaniem Junior zwyczajnie jest już za stary na jeżdżenie w wózku. O! No więc wózek zostaje w domu, najwyżej będziemy się wspomagać Mężowymi ramionami :P Ale...! Jak wózek zostaje, to powstanie dodatkowe miejsce w bagażniku. I już słyszę Mężowe "jest jeszcze sporo miejsca, jak chcesz coś jeszcze dołożyć, to dawaj". I koło się zamyka :) No cóż... zobaczymy jak nam to wyjdzie.
Ale przedtem mamy jeszcze tyle roboty i spraw do załatwienia, że nie mam pojęcia jak my to wszystko ogarniemy w tym czasie. Mamy kilka grubszych robót i robótek koło domu i w domu, których niestety nie możemy przesunąć na "po urlopie", bo akurat tak się złożyło, że wykonawcy wyrobili się wcześniej niż zakładaliśmy i klops. Psychicznie nastawiłam się (zresztą Mężu też), że temat zamkniemy gdzie w połowie sierpnia (najwcześniej), a tu mi Pan Majster dzwoni, że on już jest gotowy i może wchodzić. Udało nam się wyrwać tydzień na dokończenie rozgrzebanych rzeczy i tym sposobem mamy co robić każdego popołudnia dopóki nie zrobi się ciemno/zimno/ póki Junior nie zacznie jęczeć. Dziadkowie muszą przyjść z odsieczą i przejąć Juniora, a my będziemy zapitalać, bo inaczej czarno to widzę. Ale za to będzie z głowy i jak to mądrzy ludzie mówią nie ma tego złego... ;) Miłego popołudnia.

10 komentarzy:

  1. A co jej, kurka, do tego, gdzie Wy jedziecie na urlop ;)? Ja również bardzo lubię nasze polskie morze, zwłaszcza okolice Dębek i Białogóry. Z resztą to u nas rodzinne - moi rodzice wymiennie jeżdżą jeden rok gdzieś na południe, drugi nad Bałtyk :)

    Haha, bo tak to jest jak ma się tyle miejsca. Pamiętam wakacje, gdzie moi rodzice z dwójką małych dzieci mieścili się najpierw do takiej starej Skody, popularnej w latach 90-tych, a potem do Nexii (pod namiot do Chorwacji!) :p Jak w końcu kupili Forda kombi, do tego "trumnę" na dach to nagle jakoś człowiek się przyzwyczaił do tego, że mu wygodnie ;)

    Udanego pakowania i wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie też mnie to zastanawia :)
      Bo do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja :P Nie no, tym razem plan ograniczenia klamotów do minimum jest ambitny, zobaczymy co z niego wyjdzie :P

      Usuń
  2. Urlop to fajna sprawa nie ważne gdzie ważne jaka pogoda i z kim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, wychodzę z tego samego założenia. Najwyraźniej dla niektórych najważniejsze jest GDZIE i zeby później móc się pochwalić na fejsie :P
      A ja fejsa nie mam, nie palnuję mieć, więc nie muszę się chwalić, o! :)

      Usuń
  3. Wasze wakacje, wasza sprawa. Równie dobrze jak teściowa będzie się wybierała na urlop, zgłoś swój sprzeciw, że dlaczego tam a nie gdzie indziej:) zobaczymy co powie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teściowe to temat rzeka. Generalnie więcej z nimi problemów, niż pożytku :D
    Bawcie się dobrze i tyle :) A z pakowaniem, to wychodzę z założenia, że jak człowiek jedzie autem, to może wziąć o te dwie czy trzy rzeczy za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żebyś wiedziała ��
      To prawda można zabrać tych kilka rzeczy więcej choć to niepotrzebna strata czasu przy pakowaniu. Ale i tak weźmiemy za dużo znając nas ��
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ja do swojej teściowej nie mam nic. Byłam u nich teraz 2,5tygodnia. Starczy mi na rok🙂

    Nadskakuje juniorowi,nie usiedzi na pupie,ciągle ją Filip ciąga,nie piernie już leci. Męża to wkurza,ja zlewam chwaląc tego na górze odległość która nas dzieli. 🙂

    Plus że nie wtrąca się w nasze decyzje,nigdy nie neguje,co chcemy to robimy.
    Nie wiem jakby to było gdyby na miejscu byli.

    Filip miał dwa lata jak z wózka wyrósł. On długo dystansowiec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tylko pozazdroscic. Moja tesciowa niestety jest TĄ z kawałów o tesciowej :P

      Usuń