poniedziałek, 11 lutego 2013

O niechcieju i nie tylko

Mam dziś całkowitego niechcieja. Naprawdę, dawno tak nie miałam, ale po prostu dziś na nic nie mam weny. Dobrze, że choć pomysł na obiad mam, to przynajmniej myślenie na ten temat mi odpada :P Może to tak z racji poniedziałku albo nie wiem czego innego. Pochmurno dziś, jakoś tak szaro-buro... i wiosny dalej nie widać. To znaczy jakieś tam przebłyski są, widać, że czai się już tuż za rogiem, ale całkiem wynurzyć się jakoś nie chce. Prasowanie w domu czeka (muszę się jakoś zmobilizować dziś... albo jutro :P), fitness czeka jeszcze bardziej (do tego mobilizacji mi nie brak), no i ogólnie kilka spraw jeszcze czeka na swoją kolej. A mi się zwyczajnie nie chce i już...
Książkę zaczęłam wczoraj czytać. Już drugi raz tą samą, bo bardzo lubię jej autorkę. Może nie tyle autorkę bo jej nie znam :P, ale lubię to co ona pisze :P Mowa o Jodi Picoult. Przeczytałam już chyba 7 jej książek, niektóre po 2-3 razy i naprawdę nie mam dość. Czaję się na jakieś promocję w różnych księgarniach internetowych, żeby wzbogacić moją kolekcję książek na przyszły cudowny wymarzony regał :) Czytałyście książki Picoult? Jeśli nie, to ja naprawdę szczerze polecam. Wciągają niesamowicie.
Tłusty Czwartek uważam jak najbardziej  za udany. Na koncie mam pyszniuchne pączki sztuk 5, kompletnie bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, a co! Czasem człowiekowi się należy i już. Taką wersję przyjęłam i będę się jej trzymać, o! W tym tygodniu, a może nawet już od poprzedniego tygodnia z każdej strony jesteśmy bombardowani walentynkowymi serduszkami, misiami i generalnie jedną czerwono-różową tematyką kolorystyczną. A mnie to ani ziębi, ani grzeje. Nie ulegam komercjalizacji tego dnia i już. W zasadzie od początku naszego związku jakoś specjalnie nie świętowaliśmy tego dnia, no bo co... dzień jak każdy inny, a kochać się trzeba zawsze i już. Owszem, przyznaję, że dajemy sobie jakąś pierdółkę w postaci czekoladki albo tego typu drobiazgu, ale całkowicie symbolicznie. Tak po prostu. No i nie tylko tego jednego dnia w roku, a całkiem często.

A pamiętacie jak opowiadałam Wam o naszej stażystce? O tej tutaj? No to zabłysnęła intelygencyją ponownie :)
1. pewnego razu w kuchni zgadaliśmy się coś na temat naszych szkolnych czasów. Dziewczę przysłuchiwało się temu z zaciekawieniem, po czym mówi z wielkim przejęciem (uwaga: cytat dosłowny, wyjątkowo zapadł mi w pamięć) "A wiecie co, ja miałam w liceum taką dziewczynę w klasie, taka strasznie dziwna była, naprawdę bardzo dziwna. Normalnie w ogóle się nie malowała i teraz też jakoś tak dziwnie wygląda". Nikt nic nie odpowiedział na to, bo jakoś tak wszystkim słów nagle zabrakło :)
2. nie pamiętam w jakich to było okolicznościach, ale stwierdziła następująco "Ejj... a wiecie, że jak się nie ma zapiętych pasów, to fotoradar robi zdjęcia? Serio, ja nie wiedziałam" :)))) no... ja tym bardziej ;P
3. myślicie, że to normalne, że osoba po studiach ekonomicznych nie potrafi wyliczyć % z danej liczby? czy jak zwykle się czepiam? :P

Z kim ja pracuję... :P

47 komentarzy:

  1. Chyba troszeczkę przesadzasz z tą stażystką;) Może i jest denerwująca, pewnie odbiega od Twojego światopoglądu i nie nadaje na Twoich falach, ale wiesz...każdy kiedyś zaczynał, ona musi widocznie się jeszcze wiele nauczyć, poobserwować, nabrać doświadczenia, nawet jeśli chodzi o kontakty towarzyskie. Do tego może dochodzić to, że czuje się nieswojo w nowym miejscu, chciałaby należeć do Waszej pracowej społeczności.
    Ja też mam i miałam w pracy kilka osób, które nie darzyłam specjalnie miłością, ale postanowiłam się nad tym tak nie skupiać. Nie ma sensu zupełnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie sądzę, żebym przesadzała, bo to nie tylko moje zdanie, ale również innych osób pracujących w naszym dziale. Jak już kiedyś pisałam, wiem, że każdy kiedyś zaczynał, ale z pewnymi zachowaniami na dłuższą metę ciężko jest wytrzymać. I akurat nie mam tu na myśli kwestii doświadczenia, bo wiadomo, że nabywa się je z czasem. Opisane przeze mnie sytuacje akurat z doświadczeniem zawodowym nie mają ani krzty wspólnego :)
      I nie uważam Ido, żeby każdy miał przystawać do jakiegoś światopoglądu i nadawać na takich samych falach co ja. Tak się zwyczajnie nie da :)

      Usuń
    2. Nie twierdzę, że przesadzasz jeśli chodzi o to, że dziewczyna Cię denerwuje, bo to przecież sama najlepiej wiesz i czujesz. Przesadzaniem nazwałabym raczej nadmierne skupianie się na tej sprawie. I chodziło mi nie o doświadczenie stricte merytoryczne, ale o doświadczenie społeczne, umiejętność kontaktów międzyludzkich, a tego też się przecież uczy. No i wiadomo, że nie wszyscy nadają na tych samych falach, ale chyba przyznasz, że ten 'szczegół' ułatwia kontakty. Chodziło mi o to byś może spojrzała na nią łagodniejszym okiem, albo po prostu olała, bo widocznie chyba nigdy nie przypadniecie sobie do gustu;)

      Usuń
    3. No widzisz, problem w tym, że w tym przypadku nie da się olac zachowania kogos, z kim przebywa sie codziennie przez 8 godzin, w dodatku przy sasiednich biurkach. Poza tym w wieku dwudziestu kilku lat czlowiek chyba posiada - jak to okreslilas - doswiadczenie spoleczne. I nie musze spogladac na nia lagodniejszym okiem, bo i teraz nie patrze ostrym :) Po prostu niektore jej zachowania bardziej pasuja do dziecka z przedszkola, a nie do doroslej osoby. I tego sie nie zauwazyc nie da. Zreszta, Ty powinnas to zrozumiec, kiedys tez pisalas o osobie ze szpitala, za ktora nie przepadalas :)

      Usuń
    4. Czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie pochodzą z innej planety;)
      Widocznie Twoja koleżanka też się do nich zalicza;)

      Tak, pisałam o swojej koleżance z pracy, ale trochę w innym aspekcie, Niemniej nie przepadałam za nią i cieszę się, że już z nią nie współpracuję;)

      Usuń
    5. ja mam wrazenie, ze niektore osoby w jej wieku zachowuja sie jakby zostaly zywcem wyjete z gimnazjum...
      No widzisz, czyli mniej wiecej wiesz jak to jest :)

      Usuń
  2. A u nas piękne słońce świeci - przesyłam Ci promyczek :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Maciejko :) przyda się :)

      Usuń
  3. o widzisz... u mnie wciąż śniegu po kolana, ale dzisiaj ślicznie słoneczko świeciło, także nawet powerka do roboty dostałam i kuchnię sobie wypsiątałam łącznie z myciem okna i szafek :)
    Picoult fajna - też lubię, faktycznie wciągające są jej powieści.

    A propos stażystki, to faktycznie wam się trafił element ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju, jak dobrze, ze sniegu u nas brak. Jakos tak bardziej optymistycznie czeka sie na wiosne widzac, ze to juz tuz tuz. Ja tez musze zrobic porzadki i okna umyc, bo troche sie przykurzyly
      Oj, tak... element prawdziwy ;)

      Usuń
  4. I u mnie dosypało dziś porządnie, ale może się roztopi?

    Niechcieja też nie lubię, ale przecież się zdarza. I wołam wtedy najczęściej: Boże spraw, żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce :)
    Bo gdyby mi się zachciało faktycznie, to bym pewnie ogromne pole przekopała (gdybym miała) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to to to... zeby mi sie chcialo, tak jak mi sie nie chce. skad ja to znam ;) Ale z drugiej strony jak juz mi sie zachce to wszystkiego na raz ;)

      Usuń
  5. A ja mam takiego lenia już drugi tydzień i nie zanosi się, żeby mnie opuścił ;) A do tego jeszcze praca, to już w ogóle :)))
    No, ta stażystka to chyba jest jakaś niedorobiona, bo procent z liczby to nawet mój anty-matematyczny mózg potrafi obliczyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze to przesilenie przedwiosenne ;)
      No procentow uczyli w szkole podstawowej ;)

      Usuń
    2. Oby ta wiosna już przyszła, bo jak tak dalej pójdzie, to zginę w tym bałaganie :D
      Mało, że uczyli w podstawówce, to jeszcze takie działania nie obciążają specjalnie umysłu ;)

      Usuń
    3. dokladnie, widocznie w dzisiejszych czasach myslenie jest niewskazane ;)
      A nas calkowicie zasypalo...

      Usuń
  6. hmmm % z liczby się uczy liczyć w podstawówce;) hihi;p
    zresztą jak by nie było na 1roku studiów jest tego powtórka;p tak wiec nie czepiasz się;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wlasnie, dlatego tym bardziej witki mi opadly :)

      Usuń
  7. oooo! ja też uwielbiam książki Jodi :) też czytałam przynajmniej kilka a i tak mam jeszcze z 5 nieprzeczytanych w swojej bibliotece bo tak jak Ty kupuję przy każdej możliwej okazji :) ale dawkuję sobie bo zawsze szybko wciągam i przykro jak się kończy :) teraz przede mną leżą aktualnie "linia życia" i "przemiana" - czytałaś? polecasz którąś BARDZIEJ? :P (bo pewnie obydwie są świetne;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. linie zycia czytam teraz - drugi raz :P Najbardziej chyba podobaly mi sie "bez mojej zgody", "krucha jak lod" i "dziewietnascie minut". Maja bardzo zaskakujace zakonczenie

      Usuń
    2. "bez mojej zgody" i "19 minut już za mną" :) a "kruchej jak lód" jeszcze nie posiadam :) wezmę się w takim razie za "linię życia" bo skoro 2gi raz czytasz to wnoskuję, że super :) ja (jeśli nie czytałaś) polecam "zagubioną przeszłość" i "w naszym domu" :)

      edit: a jednak 'linię życia' czytałam :D eh, coraz mniej mozliwosci :P

      Usuń
    3. no to polecam linie zycia, fajna :)
      Zagubiona przeszlosc i w naszym domu tez juz czytalam :)))

      Usuń
  8. U mnie tłusty czwartek to 2 pączki - ale ja już sama jestem jak pączek, także wiesz:) A dzień bez braku weny, ochoty na cokolwiek jest czasami potrzebny. Nie czytałam książek tej autorki, ale... trzeba to zmienić - po maturze! Mam nadzieję:)


    Boże, co za kobieta... :P Procenty są już w podstawówce, raaanay... ludzi w ciemnogrodzie żyją chyba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam paczek od razu. Nie przesadzaj moja droga :)
      Po maturze kazda ksiazka jest wielka przyjemnoscia - czytasz, bo chcesz, a nie bo musisz :))) Juz niedlugo :)

      Usuń
  9. Mam ochotę na książki, szczególnie ostatnio, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że w zeszłym roku niewiele przeczytałam. Pewnie sięgnę do którejś z książek tej autorki, skoro czytasz je któryś tam raz z kolei, muszą być naprawdę godne polecania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, ze komus moga sie nie podobac, ogustach sie nie dyskutuje, ale jak dla mnie jej ksiazki sa super. Ja jestem polykaczem ksiazek. Gdybym tylko mogla, siedzialabym ciagle z nosem w ksiazce :)

      Usuń
  10. Ojej, zazdroszcze polskich paczkow ;)
    A jesli chodzi o stazystke- to wspolczuje, choc ja u siebie na uczelnii tez czasami spotykam takie 'gwiazdy' ktore jak cos walna to nie wiem jak mam odpowiedziec ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przesle Ci kilka polskich paczkow telepatycznie ;) Ale cos z tym jest, ze nigdzie takich nie ma jak u nas :)
      No, ja ostatnio coraz czesciej spotykam takie osoby. I tak jak mowisz - czasami jak cos walna, to nie wiadomo czy smiac sie czy plakac :)

      Usuń
  11. :D:D:D świetną macie Tą stażystkę :)))))))))
    a niechcieja mam i ja. masakra. Ale może się zmobilizuję do jakiegoś posta..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj swietna, swietna ;) Czasem mam wrazenie, ze jest zywcem wyjeta z gimnazjum ;P
      No mobilizuj sie moja droga, bo ostatnio cos sie ociagasz ;)

      Usuń
  12. Hahahah, padłam z anegdotek o stażystce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do nas, bedziesz je miala na codzien ;)

      Usuń
  13. ojj.. ten niechciej,chyba każdego musi dopaść.. ;>

    Skoro polecasz to koniecznie będe musiała przeczytać jakieś książki tej autorki;-) bo jeszcze nie czytałam ;P
    a jakie książki tej autorki najbardziej polecasz??

    Stażystka daje radę :P kupe śmiechu macie chociaż:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przeczytaj przeczytaj, naprawde warto. W komentarzach powyzej wymienilam kilka tytulow :)
      Najbardziej chyba podobaly mi sie "bez mojej zgody", "krucha jak lod" i "dziewietnascie minut". Maja bardzo zaskakujace zakonczenie

      Usuń
    2. na pewno przeczytam;-)
      już patrzałam online czy w mojej bibliotece są dostępne i SĄ,ale wszystkie wypożyczone, wiec jak widac warto... teraz trzeba czatować żeby jakąs zdobyć;-)

      Usuń
    3. no czatuj czatuj, mysle, ze sie nie rozczarujesz :)

      Usuń
  14. Musze kiedyś poczytać książki tej autorki :)
    co do Czwartku, nie ma się co obwiniać, też zjadłam dużo kalorii, w końcu to Tłusty Czwartek :)
    Walentynki uważam za super święto. Masz rację mówiąc, że codziennie trzeba się kochać, a drobiazgi dawać sobie często, ale przecież wszystko ma swoje święto- Babcia, Dziadek, Kot. Dlaczego nie Miłość? :)
    A stażystka straszna! Chociaż ja bym się z niej za plecami śmiała, nie denerwowała, bo i po co? Nie mówi nic wkurzającego, jest po prostu infantylne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. swieto swietem, ale najgorsze jest bombardowanie komercja ze wszystkich stron. Nie mam nic przeciwko temu dniu samemu w sobie :)
      Smiesze to moze i jest, nie zaprzeczam, ale na dluzsza mete naprawde zaczyna wyprowadzac z rownowagi :)
      A ksiazki polecam :)

      Usuń
  15. Masakra...
    Krew mnie zalewa jak słyszę o takich ludziach jak Monia... Wrr...

    (Żeby było jasne, piszę o Twojej koleżance z pracy :P)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem wiem, wszystko jasne :)))
      no wyskoki Moni w polaczeniu z mloda to istnie wybuchowa mieszanka :)

      Usuń
  16. Tak, czytałam kilka książek Judi Picoult i potwierdzam, ze wciągają :) A którą książkę teraz czytasz?

    Co do Walentynek - ja tam lubię ten dzień :) Nie przeszkadza mi komercja ani kicz. Wydaje mi się, ze to całkiem sympatyczne święto. My z Frankiem co prawda nie obchodzimy go regularnie, ale czasami kupimy sobie po walentynkowej kartce albo wybierzemy się w ten dzień do kawiarni. Myślę po prostu, że to kolejna dobra okazja do tego, zeby trochę się skupić na uczuciu, które nas łączy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie, symboliczne spedzenie wspolnego wieczoru jest jak najbardziej fajne. Ja tylko nie lubie tego jak ktos robi z tego wielkie halo na zasadzie "... bo to przeciez WALENTYNKI" :)

      Usuń
  17. Tego dnia też miał taki dzień. Szczególnie jak się w poprzednim tygodniu miał trzy egzaminy pod rząd:) Teraz czekam tylko na wyniki:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahaha!
    Rany... pasy i fotoradar mnie zabiły!
    Jak to dobrze, że na naukę nigdy nie jest za późno ;)

    W kwestii poprzedniej notki - też jakoś ten czas mi szybko leci...

    OdpowiedzUsuń
  19. Pasy i fotoradar rozbawiły mnie do łez :)

    OdpowiedzUsuń