poniedziałek, 31 października 2011

Pech na szczęście dał za wygraną :)

Miałyście rację - pechowy dzień był jednorazowy i mam nadzieję, że nieprędko się powtórzy. Najlepiej nigdy, choć na to nie ma co liczyć :P Ale ważne, że następnego dnia było już ok i tak jest do dziś. Weekend minął nam w bardzo fajnej atmosferze, odwiedzili nas znajomi, których bardzo dawno nie widzieliśmy, bo mieszkają na drugim końcu Polski. A że byli akurat w okolicy z okazji Wszystkich Świętych, to nie mieli wyjścia, musieli do nas zajechać. Baaardzo fajnie spędziliśmy sobotni wieczór i połowę niedzieli i tym sposobem humor skutecznie mi się poprawił. Dziś B. musiał wyskoczyć na chwilę do pracy, a ja z racji tego, że mam urlop pomogłam rodzicom pomyć groby, a teraz relaksuję się na kanapie przy herbatce i z laptopem na kolanach :) Obiadek już gotowy, czeka tylko na powrót B. A jutro dzień spędzony na cmentarzach ze smutną świadomością, że już tylu naszych bliskich nie ma z nami. Przynajmniej ciałem, bo każdego dnia czuję ich duchową obecność.

P.S. Ciekawe jakie "modowe szaleństwa" będą panować w tym roku na cmentarzach :D Każdego roku trafia się takie zjawisko, które przyćmiewa wszystkie wcześniejsze z poprzednich lat :) Ale o tym w następnej notce :)

13 komentarzy:

  1. Dobrze, że słabość była tylko jednodniowy!
    Osobiście nie lubię dnia wszystkich świętych, bo jeśli człowiek czuje potrzebę i ma ochotę odwiedzić cmentarz - idzie, zapala symbolicznego znicza. O zmarłych pamiętamy zawsze, a nie tylko w ten jeden dzień. Na cmentarzu co najwyżej rewia mody no i prześciganie się w tym, kto ma więcej rzeczy na pomniku. Idę, bo wypada, ale idę wieczorem, by uniknąć całego cyrku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolina --> ja tez uwazam, ze o zmarlych powinno sie pamietac zawsze, a nie tylko raz w roku, w dodatku na pokaz. My to wiemy, niestety wielu ludzie chyba jednak nie

    OdpowiedzUsuń
  3. No i zgadzam się z Wami Dziewczynki ; )To co się dzieje na cmentarzach to istny cyrk normalnie ;/ Ehhh ludzie nie rozumieją powagi święta... Przykre :(

    Ps. To ja dawna : Kobieta w Odcieniach Czerwieni pod nowym adresem : www.kobieta-o-brazowych-oczach.blog.pl Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też idę na cmentarz, ale nie wtedy, gdy największe tłumy. Zresztą ja na cmentarzu bywam przez cały rok regularnie..

    OdpowiedzUsuń
  5. Modowego szaleństwa też jestem ciekawa. Pogoda jest dość ładna więc chyba futer z najnowszych kolekcji nie ujrzę :) chociaż nigdy nic nie wiadomo...

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do modowych szaleństw co roku liczymy z mamą kobiety w futrach! Ta tendencja jest już spadkowa, ale nadal spotyka się kobiety, które nawet przy 15 stopniach są w stanie na Wszystkich Świętych wyjąć z szafy swoje futro tylko po to, by je przewietrzyć na cmentarzu!

    Co do odwiedzania grobów, to w ciągu roku odwiedzam regularnie groby najbliższej rodziny, na Wszystkich Świętych oprócz tych chodzę też na groby dalekich cioć, które widziałam trzy razy w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli chodzi o cmentarza, to nienawidzę tego wszystkiego!
    Tych wyścigów w strojeniu pomników, wielkich rodzinnych spotkań nad grobami ;/
    Aj tam, szkoda gadać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh a u mnie są zawsze takie tłumy,że ja nie zauważam takich rodzynków :P Ale zdaję sobie sprawę,że istnieją :D
    To wspaniale, że pech sobie poszedł :) Tak ma być :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja Ci kochana zazdroszczę tej spokojnej chwilki z herbatką i laptopem na kolanach... ja ostatnio tylko kradnę taki czas...
    A co do cmentarza, to pewnie macie rację... choć ja osobiście lubię 1 listopada, zwłaszcza wieczorny spacer po rozjaśnionym zniczami cmentarzu. Choć oczywiście te wszystkie wiązanki i sto świec na jednym grobie to rzeczywiście przesada i puszczanie z dymem - jak dla mnie bez sensu - pieniędzy. No ale co kto chce. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mama_zochulka --> Ja tez lubie 1 listopada :) Nie lubie tylko jak ludzie robia wszystko na pokaz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pokaz mody był, oj był...:)) A pogoda sprzyjała haha!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja po prostu jak pomyślę o rewii mody to odechciewa mi się iść... Ale idę ;)
    Pogoda jak najbardziej sprzyjała, więc prawie dostałam oczopląsu przez to co działo się na głównej ulicy...

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się że pech już minął i mam nadzieję że szybko nie wróci :)

    Jeżeli chodzi o cmentarz to ja idę dopiero 2 listopada a nie tak jak wszyscy...nie cierpię tłumu, którzy zamiast sie modlić za zmarłych to patrzą jak kto jest ubrany.

    A teraz odnośnie mojego bloga. To R. odpisał na meila :) ale nic z tego nie bedzie :( ale ja się nie poddaję i wciąż szukam :)

    OdpowiedzUsuń