poniedziałek, 12 września 2011

to były czasy... :)

W piątek po południu postanowiliśmy z B. wyskoczyć do znajomych, z którymi dość dawno się nie widzieliśmy. Wieczór upłynął nam bardzo miło i wesoło, ale ja nie o tym chciałam napisać :) Przed wyjazdem, B. pojechał na chwilkę do teściowej podrzucić jej pewne dokumenty, a ja jeszcze się szykowałam w domu. Kiedy byłam już gotowa, usiadłam przy oknie w pokoju i czekałam na B. Na naszym osiedlu, za naszym blokiem jest ogromna przestrzeń - mnóstwo trawy i plac zabaw na środku. Biegały tam sobie 4 dziewczynki, na oko 6-7 letnie. Miały ze sobą małe piłeczki, a ich zabawa poleała na tym, że 2 dziewczynki rzucały te piłki przed siebie, a pozostałe dwie SZCZEKAJĄC biegły za nimi :) Jednym słowem bawiły się w pieski i ich "panie". Roześmiałam się na ten widok, bo przypomniały mi się moje zabawy z dzieciństwa na tym podwórku :)

Wprowadziliśmy się z rodzicami na nasze osiedle kiedy miałam 7 lat. Okolica nie była jeszcze zagospodarowana, bo to było całkiem nowe osiedle. Po części przypominało to z seriali "Alternatywy 4", ale jest trochę mniejsze i złożone z niższych budynków. Tak więc pola do popisuw dziecięcych zabawach było mnóstwo :)
Gra w dwa ognie na środku ulicy (w drużynach jeden blok kontra drugi), jazda na rolkach również środkiem ulicy, ślizgawki w zimie były oczywiście na porządku dziennym.
Ku przerażeniu wszystkich rodziców, obowiązkowym punktem każdego dnia była wyprawa na wielkie góry ziemi, która z czasem porosła krzakami. Bawiliśmy się tam w podchody, w jakieś tajne misje, polegające na śledzeniu i podsłuchiwaniu innych grup dzieciaków itp. Krążyła też historia, że kiedyś ta ziemia się osunęła i przysypała jakieś dziecko, więc rodzice nas tym straszyli, ale nie robiło to na nas większego wrażenia. Jak to mówią, zakazany owoc najlepiej smakuje ;)
Inna zabawa była jeszcze lepsza :) Jako że początkowo nasze osiedle przypomniało bardziej wielki plac budowy, trzeba było z tej budowy skorzystać :) Kiedy panowie budowlańcy szli do domu, ruszaliśmy na zwiedzanie i "inspekcje" budowy :) Wędrówki po gołych betonowych korytarzach w dopiero budowanych blokach, były na porządku dziennym. Całe szczęście, że nikomu nigdy nic się nie stało. Któregoś dnia wyczailiśmy nową rozrywkę. Pod balkonami była wysypana duża kupa piachu. Więc żądni przygód blokowi wędrowcy postanowili ją wypróbować :) Wdrapaliśmy się na pierwsze piętro budynku i skakaliśmy z balkonu na ten piasek. Zabawa była boska :) Kurcze, dopiero teraz kiedy o tym myślę widzę, jacy my byliśmy głupi, bo przecież takie zabawy mogły się skończyć naprawdę nieciekawie. Ale na szczęście wszystko było dobrze :) Ach.... to były czasy... ;)
Szkoda, że teraz coraz mniej dzieci potrafi się tak bawić.

A tak trochę z innej beczki, to chciałam powiedzieć, że "zachorowałam" na dzidziusia :) Rozpływam się na widok kobiet w ciąży, każdy ciążowy brzuszek wysyła mnie do krainy fantazji, a widok Maluszków sprawia, że świruję. Mój B. też chyba powoli zaczyna do tego dojrzewać, bo czasami coś tam przebąkuje, że fajnie będzie mieć takiego Bąbla, że on z naszym dzieckiem bedzie robił to, czy tamto. Byłoby fajnie mieć już taką małą istotkę, ale starania jednak zaczniemy dopiero za rok. Stres przedślubny w ciąży raczej nie jest wskazany. A tak na spokojnie będziemy próbować już po ślubie. Żeby było po kolei :)

13 komentarzy:

  1. Ja bardzo miło wspominam swoje dzieciństwo, też mieszkałam w bloku, dzieci były w podobnym wieku i zabaw nie było końca :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Beztroskie czasy dzieciństwa- kiedy to było. Niby tak niedawno, a jednak całe lata świetlne temu...

    OdpowiedzUsuń
  3. No szkoda naprawdę, że dzieci już się tak nie bawią... Ja sama pamiętam , że wystarczyła piłka by była zabawa, nie to co teraz...
    A o dzidzie zacznijcie się starać po ślubie :) Dobra kolejność :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wszystko przyjdzie czas ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz dzieci mają komputer i gry pc. Niebezpieczne to były czasem zabawy ale za to jakie wspomnienia. Współczesne dzieci będą pewnie wspominać ilość punktów i ranking w grze. Życzę też spełnienia tego słodkiego pragnienia... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojj, moje dzieciństwo też było takie kolorowe, te zabawy, koleżanki i koledzy, ach :))

    OdpowiedzUsuń
  7. A wiesz, że przed każdą ciążą nagle zauważałam ogromnie dużo kobiet w ciąży. Teraz ich jakoś nie widzę, czyżby ich nie było? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maciejka --> mam nadzieje, ze jeszcze ten rok wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Maciejka- coś w tym chyba jest. Ja też przed ciążą widziałam pełno kobiet z brzuszkami. Z resztą i teraz jeszcze widzę. Może po porodzie to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po przeanalizowaniu własnych zabaw z dzieciństwa stwierdzam, że za nic w świecie nie pozwoliłabym na takie niebezpieczne rzeczy moim dzieciom :D

    OdpowiedzUsuń
  11. ja w sumie tez, ale w naszym wykonaniu bylo suuuuper!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj te nasze zabawy z dzieciństwa.. ;) Ja bym swoim dzieciom na pewno nie pozwoliła robić tego czego ja robiłam ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że miałam dzieciństwo takie, jakie miałam. Urodziłam się w czasach cudownych. Jako dziecko potrafiłam się bawić z innymi dziećmi, zrobić coś z niczego, siedzieć, nudzić się i nawet to było ciekawe. Nie uciekało się w telewizję, czy internet. Liczyło się "tu i teraz" - cały dzień na powietrzu, biegało się i przychodziło ubrudzonym od stóp do głów! A gdy "dojrzałam" służył mi internet, jako źródło informacji, jako świetna rozrywka - nie zapominając o rzeczywistości. A dzisiaj... maluchów dzieciństwem często są komputery, gdy strategiczne. Tęsknię trochę za dzieciństwem, chociaż z drugiej strony wcale nie chciałabym wrócić do tamtych czasów, chociaż... Jakby tak zacząć wszystko od nowa? :)

    A na dzisiusia przyjdzie czas, jak na wszystko w życiu!

    OdpowiedzUsuń