Ależ mnie dziś dopadł leniwiec. Nic mi się nie chce. Pogoda za oknem jakaś taka niepewna - niby wiosna, niby ciepło, ale na niebie jest tyle "chmurzysków", jakby lada chwila miało lunąć. Dodatkowo czuję się wypluta, zbliża mi się @ i przez to chyba całe moje marudzenie. Brzuch mnie od wczoraj coraz bardziej boli. Przez zjazdy na studiach, całkowicie pomieszały mi się dni tygodnia :) Wczoraj wydawało mi się, że jest wtorek, dziś natomiast jest "dzień bliżej nieokreślony". Gdyby ktoś nagle zapytał mnie co dziś jest, wywaliłabym na niego oczy jak spodki i musiałabym sie długo zastanawiać nad odpowiedzią. A i tak nie ręczę za jej poprawność :P Ale bardzo pociesza mnie fakt, że maraton moich podyplomowych weekendów (zjazdy były co 2 tygodnie) dobiegł szczęśliwie końca. Przede mną tylko ostatni weekend przeznaczony na podsumowania tego, czego nauczono nas przez tych kilka miesięcy (ale to dopiero w połowie maja), a później egzamin końcowy. I będę nareszcie miała spokój. Nie mogę się już doczekać perspektywy WSZYSTKICH wolnych weekendów. No, powiedzmy wolnych od nauki i ślęczenia nad notatkami :) Ekstra :))) Cóż ja biedna pocznę z tym nadmiarem wolnego czasu? :PPP Na razie chciałabym, żeby ta pogoda się wyklarowała, żeby można było chodzić na długie spacery nie ciągając za sobą parasola.
Czas na króciutki update w kwestiach ślubnych. W weekend powiedzieliśmy rodzicom o naszych planach :) Nie powiem, żeby zbytnio się zdziwili. Powiedziałabym wręcz, że sami się wszystkiego domyślili. Padło tylko "Taaak? To fajnie... A kiedy?". No... i po naszej odpowiedzi się zaczęło. Moja przyszła teściowa odprawia modły dziękczynne pod tytułem "W KOŃCU", moja mama wpadła w taki ogólny szał ślubny, związany ze wszystkim co ślubne. Zrobiłyśmy już nawet wstępną listę osób z naszej strony, które chcielibyśmy zaprosić i to już chyba będzie lista ostateczna. Nie chce nikogo więcej zapraszać - tylko tych, z którymi utrzymuję jako taki kontakt. Bo bez sensu jest dla mnie zapraszanie ludzi, których nigdy w życiu się nie widziało. I tak wyszło nam ok 76 osób. Na pewno wszyscy nie przyjadą, więc liczę, że zmieścimy się w 60. I podobnie będzie ze strony B., więc będzie po równo :) Chyba tylko tato póki co zachowuje stoicki spokój i zastanawia się jakie ma "kontakty" odnośnie wódki, fotografa itp. :) Co do kosztów, rodzicom przegadać się nine dało i nam zostają drobiazgi typu stroje, kwiaty, obrączki, tort i tego typu pierdoły. Póki co, staramy się oswoić z taki obrotem sprawy i jakoś to przełknąć. Ale i tak będziemy dokładać swoje pieniążki gdzie się tylko da :) Kościół czeka już zarezerwowany, w tym tygodniu załatwiamy salę - padło na tą, którą oglądaliśmy pierwszą i która zrobiła na nas takie piorunujące wrażenie :)
Poza tym wszystko u nas ok :) W spokoju mija dzień za dniem, oby tak dalej :)
Aj jena :D Przygotowania powolutku ruszają :) Zazdroszczę :P
OdpowiedzUsuńU mnie nowa.
Wiesz zupełnie z Tobą jak i ze mną :P Mam weekendy zjazdowe źle, a gdy ich nie mam za długo to tęskno ;P I zrozum tu kobietę ;) Nie da rady :D
OdpowiedzUsuńO! Przygotowania ruszyły pełną parą :) Nic jak tylko czekać na całą resztę i.. zaproszenie ;P:P
Pozdrawiam :*
No to obyś już jak najszybciej miała te wolne weekendu Kochana :*
OdpowiedzUsuńTo super, że Mama tak się cieszy i ogólnie rodzice :)
Czekam na dalsze relacje :)
Pozdrawiam Ciepło ; **
Jeśli rodzice chcą pomóc, nie odmawiajcie :* ale to już wałkowałyśmy :)
OdpowiedzUsuńJejku ja tak nie mogłam doczekać się końca studiów - i się doczekałam, moment - zleci, zobaczysz Kochana :****. Sama nie będziesz wiedziała co ze sobą zrobić w tym wolnym czasie ;)
Fajnie, że machina ruszyła, aż miło :)
P.S. Nie mam parcia na ślub, ale Michał chciał wiedzieć, to pooglądaliśmy :) a co z tego będzie zobaczymy, co prawda uważam, że mógłby się zadeklarować do końca tego roku, a ślub się nie pali :D
Uśmiechnęłam się gdy przeczytałam o twoich obawach co do wolnego czasu.Moja córka ma bardzo podobne.Kfiatuszku będziesz odpoczywać i pomagać w przygotowaniach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie tez pogoda paskudna. Aż się nie chce wychodzić z domu. Co do studiów, to chciałam być poczuć taką wolność, że już nigdy nie będę musiała otwierać notatek, ale to nie prędko przynajmniej przez najbliższe 10 lat :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę przygotować ślubnych jak nie wiem co, ale wszystko ma swój czas. :D Za parę lat to ty mi będziesz zazdrościć jako już żonka :))
Fajne sa te przygotowania przedslubne, fajne....:)))))
OdpowiedzUsuńLolcia -> no ja juz jedne studia skonczylam i "z nudow" zapisalam sie na podyplomowke :) Po roku od obrony pracy mgr :)
OdpowiedzUsuńdo wszystkich -> ja tez jestem zadowolona, ze rodzice tak sie ciesza z naszego slubu. To bardzo mile uczucie :) Przygotowania do slubu to naprawde cos, co mnie pasjonuje. A to dopiero poczatek :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, że to podyplomówka, ale uczyć się trzeba, materiału jest bardzo dużo, a tylko 2 czy 3 semestry :) dlatego chylę głowę :*
OdpowiedzUsuńBuźka:*
Zazdroszczę takiego nastawienia rodziny.. U mnie jest nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńDziewczyny mają rację, nie odrzucajcie pomocy rodziny, bo dla nich jest to też równie ważne wydarzenie, jak dla Was. Chcą mieć swój wkład ;)
Cieszę się, że przygotowania ruszyły na dobre! :*
ja tez sie ciesze. U Ciebie Kolysanko tez wszystko z czasem sie ulozy
OdpowiedzUsuńMy też musimy usiąść i wszystko na spokojnie ułożyć, bo narazie wszystkie zapiski mam ja w swoim notesie, który praktycznie wygląda jak jakieś nieporozumienie :P :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
usmiechzpapieru pisze:
OdpowiedzUsuńWolny czas, wolne weekendy? Och, mam podobnie- koniec szkoły! Jakie to cudowne. No w zasadzie do szkoły wracam 13 czerwca, ale wtedy to już oceny będą wystawione, więc 22 czerwca pójdę po świadectwo, a potem klasa trzecia i wszystko od nowa. Damy radę!
Lepiej mieć dużo czasu wolnego, niżeli miałoby go brakować, tak jak mi w poprzedni weekend!
Co do ślubu- świetnie. Z jednej strony fajnie, że rodzicom nie da się przegadać, zawsze macie jakieś zabezpieczenie :)
Wiesz, że zaczęłam się do siebie uśmiechać czytając o Waszych planach weselnych? :)
OdpowiedzUsuńNabi -> Ja chyba tez musze stworzyc sobie jakis notatnik, bo poki co wszystko fruwa na luznych kartkach i boje sie, ze cos zgubie
OdpowiedzUsuńKarolina -> Super, ze wszystko masz tak "dopiete" :) gratuluje wynikow :) Wakacje przyjda szybciej niz Ci sie wydaje, zobaczysz. I bedziesz miala zasluzony odpoczynek :)
Ewelina -> Bardzo mnie to cieszy Ewelinko :)
Powiedziałam, nie raz i nie dwa. Widocznie nie jest mu łatwo sobie odpuścić, ale... Mnie już nie zdobędzie, co prawda, to prawda! ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję decyzji o ślubie :) też slubujecie 18stego ;-) My już za 59 dni :P
OdpowiedzUsuńA przygotowania ślubne to piekny okres ale i niekiedy nerwowy :)
to prawda :) Czasami jest bardzo nerwowy, a wszystko tak naprawde przed nami. To dopiero poczatki przygotowan. Chcialam odwiedzic Twoj blog, ale wyglada na to, ze jest tylko dla osob zaproszonych :(
OdpowiedzUsuńPodasz mi e-maila. Wyślę zaproszonko ;*
OdpowiedzUsuńkfiatushek@onet.pl
OdpowiedzUsuńAh, studia... Ja w czerwcu bronię licencjat. I w sumie przeciwko studiowaniu nic nie mam. Aczkolwiek ja studiuję dziennie. Mogłabym tak w nieskończoność, gdybym tylko miała Mojego blisko siebie, a nie w odległości 130km :/
OdpowiedzUsuńCo do ślubu, to oczywiście gratulacje i trzymam kciuki, żeby to był niezapomniany dzień, z którego będziecie bardzo zadowoleni.
Pozdrawiam :)