wtorek, 12 kwietnia 2011

wiosenny leń

Ależ mnie dziś dopadł leniwiec. Nic mi się nie chce. Pogoda za oknem jakaś taka niepewna - niby wiosna, niby ciepło, ale na niebie jest tyle "chmurzysków", jakby lada chwila miało lunąć. Dodatkowo czuję się wypluta, zbliża mi się @ i przez to chyba całe moje marudzenie. Brzuch mnie od wczoraj coraz bardziej boli. Przez zjazdy na studiach, całkowicie pomieszały mi się dni tygodnia :) Wczoraj wydawało mi się, że jest wtorek, dziś natomiast jest "dzień bliżej nieokreślony". Gdyby ktoś nagle zapytał mnie co dziś jest, wywaliłabym na niego oczy jak spodki i musiałabym sie długo zastanawiać nad odpowiedzią. A i tak nie ręczę za jej poprawność :P Ale bardzo pociesza mnie fakt, że maraton moich podyplomowych weekendów (zjazdy były co 2 tygodnie) dobiegł szczęśliwie końca. Przede mną tylko ostatni weekend przeznaczony na podsumowania tego, czego nauczono nas przez tych kilka miesięcy (ale to dopiero w połowie maja), a później egzamin końcowy. I będę nareszcie miała spokój. Nie mogę się już doczekać perspektywy WSZYSTKICH wolnych weekendów. No, powiedzmy wolnych od nauki i ślęczenia nad notatkami :) Ekstra :))) Cóż ja biedna pocznę z tym nadmiarem wolnego czasu? :PPP Na razie chciałabym, żeby ta pogoda się wyklarowała, żeby można było chodzić na długie spacery nie ciągając za sobą parasola.

Czas na króciutki update w kwestiach ślubnych. W weekend powiedzieliśmy rodzicom o naszych planach :) Nie powiem, żeby zbytnio się zdziwili. Powiedziałabym wręcz, że sami się wszystkiego domyślili. Padło tylko "Taaak? To fajnie... A kiedy?". No... i po naszej odpowiedzi się zaczęło. Moja przyszła teściowa odprawia modły dziękczynne pod tytułem "W KOŃCU", moja mama wpadła w taki ogólny szał ślubny, związany ze wszystkim co ślubne. Zrobiłyśmy już nawet wstępną listę osób z naszej strony, które chcielibyśmy zaprosić i to już chyba będzie lista ostateczna. Nie chce nikogo więcej zapraszać - tylko tych, z którymi utrzymuję jako taki kontakt. Bo  bez sensu jest dla mnie zapraszanie ludzi, których nigdy w życiu się nie widziało. I tak wyszło nam ok 76 osób. Na pewno wszyscy nie przyjadą, więc liczę, że zmieścimy się w 60. I podobnie będzie ze strony B., więc będzie po równo :)  Chyba tylko tato póki co zachowuje stoicki spokój i zastanawia się jakie ma "kontakty" odnośnie wódki, fotografa itp. :) Co do kosztów, rodzicom przegadać się nine dało i nam zostają drobiazgi typu stroje, kwiaty, obrączki, tort i tego typu pierdoły. Póki co, staramy się oswoić z taki obrotem sprawy i jakoś to przełknąć. Ale i tak będziemy dokładać swoje pieniążki gdzie się tylko da :) Kościół czeka już zarezerwowany, w tym tygodniu załatwiamy salę - padło na tą, którą oglądaliśmy pierwszą i która zrobiła na nas takie piorunujące wrażenie :)

Poza tym wszystko u nas ok :) W spokoju mija dzień za dniem, oby tak dalej :)

22 komentarze:

  1. Serce Na Dłoni12 kwietnia 2011 16:00

    Aj jena :D Przygotowania powolutku ruszają :) Zazdroszczę :P
    U mnie nowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz zupełnie z Tobą jak i ze mną :P Mam weekendy zjazdowe źle, a gdy ich nie mam za długo to tęskno ;P I zrozum tu kobietę ;) Nie da rady :D

    O! Przygotowania ruszyły pełną parą :) Nic jak tylko czekać na całą resztę i.. zaproszenie ;P:P

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to obyś już jak najszybciej miała te wolne weekendu Kochana :*
    To super, że Mama tak się cieszy i ogólnie rodzice :)
    Czekam na dalsze relacje :)

    Pozdrawiam Ciepło ; **

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli rodzice chcą pomóc, nie odmawiajcie :* ale to już wałkowałyśmy :)
    Jejku ja tak nie mogłam doczekać się końca studiów - i się doczekałam, moment - zleci, zobaczysz Kochana :****. Sama nie będziesz wiedziała co ze sobą zrobić w tym wolnym czasie ;)

    Fajnie, że machina ruszyła, aż miło :)

    P.S. Nie mam parcia na ślub, ale Michał chciał wiedzieć, to pooglądaliśmy :) a co z tego będzie zobaczymy, co prawda uważam, że mógłby się zadeklarować do końca tego roku, a ślub się nie pali :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiechnęłam się gdy przeczytałam o twoich obawach co do wolnego czasu.Moja córka ma bardzo podobne.Kfiatuszku będziesz odpoczywać i pomagać w przygotowaniach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie tez pogoda paskudna. Aż się nie chce wychodzić z domu. Co do studiów, to chciałam być poczuć taką wolność, że już nigdy nie będę musiała otwierać notatek, ale to nie prędko przynajmniej przez najbliższe 10 lat :D
    Zazdroszczę przygotować ślubnych jak nie wiem co, ale wszystko ma swój czas. :D Za parę lat to ty mi będziesz zazdrościć jako już żonka :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne sa te przygotowania przedslubne, fajne....:)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Lolcia -> no ja juz jedne studia skonczylam i "z nudow" zapisalam sie na podyplomowke :) Po roku od obrony pracy mgr :)

    OdpowiedzUsuń
  9. do wszystkich -> ja tez jestem zadowolona, ze rodzice tak sie ciesza z naszego slubu. To bardzo mile uczucie :) Przygotowania do slubu to naprawde cos, co mnie pasjonuje. A to dopiero poczatek :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem, wiem, że to podyplomówka, ale uczyć się trzeba, materiału jest bardzo dużo, a tylko 2 czy 3 semestry :) dlatego chylę głowę :*
    Buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę takiego nastawienia rodziny.. U mnie jest nieco inaczej.
    Dziewczyny mają rację, nie odrzucajcie pomocy rodziny, bo dla nich jest to też równie ważne wydarzenie, jak dla Was. Chcą mieć swój wkład ;)
    Cieszę się, że przygotowania ruszyły na dobre! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ja tez sie ciesze. U Ciebie Kolysanko tez wszystko z czasem sie ulozy

    OdpowiedzUsuń
  13. My też musimy usiąść i wszystko na spokojnie ułożyć, bo narazie wszystkie zapiski mam ja w swoim notesie, który praktycznie wygląda jak jakieś nieporozumienie :P :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. usmiechzpapieru pisze:
    Wolny czas, wolne weekendy? Och, mam podobnie- koniec szkoły! Jakie to cudowne. No w zasadzie do szkoły wracam 13 czerwca, ale wtedy to już oceny będą wystawione, więc 22 czerwca pójdę po świadectwo, a potem klasa trzecia i wszystko od nowa. Damy radę!

    Lepiej mieć dużo czasu wolnego, niżeli miałoby go brakować, tak jak mi w poprzedni weekend!

    Co do ślubu- świetnie. Z jednej strony fajnie, że rodzicom nie da się przegadać, zawsze macie jakieś zabezpieczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz, że zaczęłam się do siebie uśmiechać czytając o Waszych planach weselnych? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nabi -> Ja chyba tez musze stworzyc sobie jakis notatnik, bo poki co wszystko fruwa na luznych kartkach i boje sie, ze cos zgubie

    Karolina -> Super, ze wszystko masz tak "dopiete" :) gratuluje wynikow :) Wakacje przyjda szybciej niz Ci sie wydaje, zobaczysz. I bedziesz miala zasluzony odpoczynek :)

    Ewelina -> Bardzo mnie to cieszy Ewelinko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiedziałam, nie raz i nie dwa. Widocznie nie jest mu łatwo sobie odpuścić, ale... Mnie już nie zdobędzie, co prawda, to prawda! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję decyzji o ślubie :) też slubujecie 18stego ;-) My już za 59 dni :P
    A przygotowania ślubne to piekny okres ale i niekiedy nerwowy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. to prawda :) Czasami jest bardzo nerwowy, a wszystko tak naprawde przed nami. To dopiero poczatki przygotowan. Chcialam odwiedzic Twoj blog, ale wyglada na to, ze jest tylko dla osob zaproszonych :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Podasz mi e-maila. Wyślę zaproszonko ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. kfiatushek@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Ah, studia... Ja w czerwcu bronię licencjat. I w sumie przeciwko studiowaniu nic nie mam. Aczkolwiek ja studiuję dziennie. Mogłabym tak w nieskończoność, gdybym tylko miała Mojego blisko siebie, a nie w odległości 130km :/
    Co do ślubu, to oczywiście gratulacje i trzymam kciuki, żeby to był niezapomniany dzień, z którego będziecie bardzo zadowoleni.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń