Kilka dni temu skończyłam czytać swój najnowszy książkowy nabytek - "Spadkobierców" autorstwa Kaui Hart Hemmings. To opowieść o pewnej rodzinie, w której matka przebywa w śpiączce po tym jak uległa wypadkowi na łodzi. Ojciec niespodziewanie musi bardziej niż do tej pory zaangażować się w wychowanie swoich córek mając na względzie fakt, że jego żony nie da się już uratować i zostało jej kilka dni życia. Sytuację dodatkowo komplikuje sekret kobiety, który wychodzi na jaw w tym czasie. Historię możecie poznać albo w wersji książkowej, albo filmowej z George'em Clooneyem w roli głównej (film dostał Oscara, 2 Złote Globy i kilka innych nagród).
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że już bardzo dawno żadna książka, którą przeczytałam, nie pozostawiła po sobie tak mieszanych uczuć. Nie chodzi o to, że mi się nie podobała, bo naprawdę mnie wciągnęła i podobała mi się. Chodzi o to, że jest jakaś taka... realistyczna. W zasadzie jak dla mnie cała akcja była dla mnie całkowicie jednostajna - mało wprowadzenia, nie było jakiegoś konkretnego punktu kulminacyjnego czy zakończenia. Do tego dość trudna tematyka, która po części może wydać się przytłaczająca. Ale oprócz tego cała historia pokazuje wiele tłumionych emocji, co to znaczy kochać kogoś mimo przeciwności losu, co to znaczy wybaczyć. Mimo, że książka nie powaliła mnie na kolana, mimo że nie jestem jakoś strasznie zachwycona, bo uważam, że czytałam lepsze pozycje, to jakoś tak nie może wyjść mi z głowy. Tak naprawdę sama nie wiem co myślę o tej książce i chyba mam tak po raz pierwszy.
Ciekawa jestem czy ktoś ma podobne odczucia co ja. Anybody?
Nie czytałam książki, ale widziałam film, bardzo reklamowany wszędzie. Film mi się podobał, historia też. Naprawdę dobrze zrobiony obraz. Ale jak się ma do książki i czy ją wiernie odtwarza, jak jest napisana - nie wiem. I nie sądzę bym po książkę jeszcze sięgnęła. Rzadko to robię po obejrzeniu filmu. Znam już historię, jej bieg i zakończenie, więc rzadko jestem ciekawa jak to jest ukazane w książce.
OdpowiedzUsuńAle temat rzeczywiście trudny. I w sumie ciężko powiedzieć, czy taka historia może się 'podobać'. Mnie poruszyła.
no wlasnie tu jest ten haczyk - "ciezko powiedziec czy moze sie podobac".
UsuńJa zazwyczaj robie odwrotnie i najpierw siegam po ksiazke :) i tez nie sadze, bym obejrzala jeszcze film :)
a mi film nie przypadl do gustu.
OdpowiedzUsuńja teraz czytam "bez mojej zgody" i juz nie moge doczekac sie az skoncze, do 350 strony bylam strasznie wkrecona, a teraz ciagnie sie jak flaki z olejem...
Poczekaj az dojdziesz do konca. Bedziesz zaskoczona :-) bardzo mi sie podobala ta ksiazka
UsuńA ja niestety nie czytałam ale chyba wyślę M. do biblioteki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie realistyczne ,,flaki z olejem,,... :D
A powieść w filmie traci moc ;P Nie lubię oglądać takich filmów, bo moje wyobrażenia podczas czytania zupełnie się z mieniają...
dokladnie, ja tez wyobrazilam sobie wszystko w jakis konkretny sposob i nie lubie jak moje wyobrazenia nie pokrywaja sie w rzeczywistoscia :)
UsuńJa też bardzo rzadko oglądam film przed książką. Ale tym razem oglądałam tylko film (szczerze nawet nie wiedziałam, że jest książka). Film dosyć mi się podobał, nie powalił, ale jakoś tak zaintrygował.
OdpowiedzUsuńNo to ja mam dokladnie takie same odczucia co do ksiazki :-)
Usuń