Tak jak pisałam ostatnio, mieliśmy bardzo pracowity weekend. Zresztą, kiedy nie mamy pracowitego i zalatanego dnia traktujemy go jak prawdziwe święto i cieszymy się, że możemy posiedzieć na tyłku :)
Tym razem jednak weekend umilała nam moja chrześnica, lat 4,5. Jej rodzice i dziadkowie szli na wesele, a ponieważ obecność dzieci nie była tam przewidziana, musieli coś zrobić z Małą. Jako że ciocia jest jeszcze w miarę mobilna oraz ma jeszcze siły i chęć spędzić weekend z szaloną prawie-pięciolatką, skorzystali z naszej oferty pomocy i Mała spędziła weekend z nami. Zaliczyliśmy zakupy, bo musieliśmy kupić trochę akcesoriów dla Synka, a Mała dzielnie nam w nich pomagała. Jej mama, ku wielkiej rozpaczy córki, nie chce mieć więcej dzieci, więc moja chrześnica postanowiła swoje niespełnione siostrzane uczucia przelać na naszego Synka i póki co naprawdę fajnie jej to wychodzi. Tuli się do mojego brzucha, gada do niego, opowiada Maluszkowi co będą razem robić jak już się urodzi i generalnie nie może się dziewczyna doczekać swojego ciotecznego braciszka :) Fajnie tak :) A najbardziej chwyciła nas za serce tym, jak w jednym ze sklepów wyciągnęła z plecaczka swój portfelik i kupiła Synkowi zabawkę - kolorowego pluszowego motylka z dzwoneczkiem z brzuszku. Poprosiła Męża o wyliczenie odpowiedniej kwoty i przechowanie zabawki do czasu, aż Bąbelek się urodzi. Nie chciała nawet słuchać naszych zapewnień, że nie musi Mu nic kupować, żeby zatrzymała sobie pieniążki. Nie i koniec, bo ona chce Mu coś kupić :) Zabraliśmy ją za to na wieeeelkie lody do najlepszej lodziarnio-cukierni w Miasteczku. Później musieliśmy jeszcze ogarnąć kilka spraw, w niedzielę do kościoła, obiadek, a pod wieczór Małą odebrali już rodzice. Byli pod wrażeniem czynu swojej córki, a ja cały czas cieszę się, że mam taką fajną chrześnicę :) Jeszcze nie tak dawno była diabełkiem wcielonym, ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy naprawdę wydoroślała i robi się z niej naprawdę fajna dziewczyna :) Oby tak jej już zostało :)
Takie dzieci to są fajne i szczere ponad wszystko :-)
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńJejku, jaka kochana :) I powiem Ci, że bardzo dojrzała, jak na swój wiek. Większość dzieci jeszcze nie ma dostępu do swoich pieniędzy. Fajną masz chrześnicę, w wieku mojej :)
OdpowiedzUsuńMiala pieniazki bo rodzice jej dali wiedzac ze jedziemy na zakupy gdyby chciala cos sobie kupic
UsuńFajną masz chrześnicę:)
OdpowiedzUsuńMy idziemy jutro na urodziny mojej chrześnicy, kończy 11 lat. To już prawdziwa panna, a jeszcze niedawno zmieniałam jej pampersa, była taka maleńka z kręconymi włoskami...ehhh:)Jak ten czas zapitala :)Za chwilę nasze chłopaki będą oglądać się za pannami, a my będziemy zastanawiały się kiedy to zleciało :)
Oj zebys wiedziala. Dopiero po dzieciach widac jak czas szybko leci
UsuńFaktycznie, fajna ta Twoja chrześnica :)
OdpowiedzUsuńCzy tak jej zostanie? Oby :)
Rowniez mam taka nadzieje :-)
Usuńehhh rozczulające;)
OdpowiedzUsuńDokladnie :-)
UsuńDziecięca szczerość, bezinteresowność nie zna granic. Dlatego chyba kocham dzieci. Piękny gest:) A wy możecie tylko być dumni, że macie taką cudowną chrześnice, to często rzadkość:)
OdpowiedzUsuńWlasnie to jest najfajniejsze w dzieciach ze sa do bolu szczere i oddane. Jestesmy dumni i oby tak jej juz zostalo :-)
UsuńPrzeuroczy gest z jej strony ! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :-)
UsuńDzieci czasami dojrzewają tak szybko, że z tygodnia na tydzień widać zmianę w ich zachowaniu ;)
OdpowiedzUsuńto prawda, po Małej szczególnie to zauwazylam :)
Usuń