wtorek, 23 lipca 2013

Ciążowo z trochę innej strony

Ostatnio uświadomiłam sobie, że nie napisałam Wam jeszcze o wrażeniach ze szkoły rodzenia :) A przecież chodzę do niej już od dwóch tygodni. Powiem tak - naprawdę warto i bardzo się cieszę, że się na nią zdecydowałam. Zajęcia mamy 2 razy w tygodniu po 2 godziny, w poniedziałki i piątki późnym popołudniem. Mężu, choć początkowo sceptycznie nastawiony do sprawy, teraz też jest zadowolony z tego, że chodzi ze mną na zajęcia. Prowadzą je na zmianę 2 panie położne ze szpitala, w którym mamy zamiar rodzić, więc będziemy już mieć tam kogoś znajomego :) Na razie byliśmy 4 razy i były to zajęcia typowo ciążowe, następnym razem przechodzimy do poszczególnych faz porodu, później będą tematy dotyczące połogu i opieki nad noworodkiem, więc w zasadzie zaczyna się robić coraz ciekawiej :) Mężu wcześniej nie chciał być przy porodzie, a ja nie naciskałam, bo według mnie to musi być jego decyzja (taka delikatna natura :P), ale ostatnio chyba zaczyna się przełamywać, bo coś tam kilka razy przebąkiwał, że może jednak... No cóż, zobaczymy jak przyjdzie co do czego :)
Wczoraj długo nie mogłam zasnąć, bo jakoś nie mogłam się wygodnie ułożyć (czyżby uroki III trymestru? :P) i myślałam sobie o tym jak się czuję psychicznie z faktem, że niedługo zostaniemy rodzicami. I do jakiego doszłam wniosku? Że super! :) Póki co nie boję się w ogóle, ani porodu, ani tego jak sobie poradzimy z taką malutką istotką, czy będziemy umieli dobrze się nim zaopiekować i dobrze go wychować. Będzie dobrze, musi być. Na pewno dużo się nauczymy w szkole rodzenia, a to czego nie będziemy wiedzieć przyjdzie z czasem. Instynkt na pewno nam podpowie co robić, w razie czego moja mama na pewno nam pomoże (teściowa pewnie też, ale jakoś wolę rady i pomoc mojej mamy :P).
Ciąża to taki specyficzny stan, kiedy kobieta stwierdza, że jednak nie jest taka niezniszczalna, jak wcześniej mogłoby się jej wydawać. Przynajmniej ja tak mam :) Jestem coraz "większa", choć na razie mamy tylko 9kg na plusie i przybieramy na wadze książkowo. No więc jestem coraz "większa" i coraz bardziej odczuwam różne ograniczenia z tym związane. Szybciej się męczę, schylanie się jest coraz większym problemem, podobnie jak wstawanie z całkowicie płaskiej pozycji. W nocy muszą przetestować wiele pozycji zanim znajdę jakąś w miarę wygodną, budzę się co jakoś czas, żeby biec do toalety, bo pęcherz wzywa, cały czas jest mi gorąco, ale mimo wszystko nie mogę narzekać, bo jestem na chodzie, dobrze się czuję i naprawdę dobrze przechodzę ten czas. Poza tym podskakujący brzuch i widok wypinającej się pupki naszego Syneczka rekompensuje wszelkie drobne niedogodności i wręcz pozwala się nimi cieszyć. Bo to przecież sama ciąża i narodziny dziecka to dla mnie prawdziwy piękny cud :)
Godzina "zero" zbliża się coraz większymi krokami, zostało nam jakieś 10 tygodni do porodu, a my coraz bardziej nie możemy się doczekać Synka :) Trudno, musimy się uzbroić w cierpliwość i czekać grzecznie jeszcze tych kilka tygodni, aż przyjdzie pora. A podejrzewam, że przy natłoku spraw, które teraz mamy na głowie ten czas minie błyskawicznie :)

30 komentarzy:

  1. Minie jak chwila. Ja jestem dopiero w 10 tyg.a mam wrażenie, że dopiero co robiłam test ciążowy.
    Ja mam wzdęcia i chwilami wyglądam jakbym była już w 5/6 miesiącu ciąży :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, ze minie, tym bardziej, ze te 10 tygodni to tylko taki orientacyjny czas, a moze byc mniej. Okaze sie :)
      oj wzdecia... od razu Ci mowie - unikaj potraw powodujacych wzdecia, bo to jakas masakra jest. Mnie ostatnio dopadlo takie, ze zwijalam sie z bolu i lekarz zalecil lekkostrawna dietke bogatoresztkowa :)

      Usuń
  2. nie ma co sie bac porodu- tyle pokolen kobiet to przezylo to Ty tez :) boli jak ja pierdu no ale primo- warto! ultimo- naprawde warto :D
    A ciaza to leci jak z bicza strzelil... nawet sie nie obejrzysz, a juz bedziesz na porodowke jechala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że boli, co do tego nie mam najmniejszych watpliwosci :) Ale wlasnei wychodze z tego samego zalozenia, ze tyle kobiet przezylo, ze ja tez dam rade, poza tym to bedzie meka z cudowna nagroda! :)
      Oj leci czas, leci, ja nawet nie wiem kiedy mi te 29 tygodni minelo. Teraz to juz ostatnia prosta :)

      Usuń
  3. Teraz już końcówka Ci została :) zajęcia w szkole rodzenia myślę, że przy pierwszej ciąży zawsze są przydatne :) a i doświadczenie rodzinne na pewno też pomaga - ja też wolałabym pomoc mamy niż teściowej... chyba nawet sobie tego nie umiem wyobrazić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, teraz juz ostatnia prosta.
      Zajecia w szkole rodzenia naprawde duzo nam daja i mysle, ze latwiej bedzie nam sie oswoic z Synkiem jak juz bedziemy z nim w domu

      Usuń
  4. Zapewne już zleciało Ci to 28 tygodni, więc ta końcóweczka też będzie leciała :)
    Ja wychodzę z założenia, ze jak facet był przy poczęciu, to ma być przy narodzinach. Skoro kobieta męczy sie całą ciąże (nie czarujmy się, sielanką tego nazwać nie można), to facet moze pomęczyć się te pare godzin :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja wlasnie uwazam, ze to ma byc jego wybor, bo znam przypadki, kiedy kobieta zmusila faceta do bycia przy porodzie i nie wyszlo im to na dobre. Jak bedzie chcial to nie ma sprawy, jesli nie, damy rade :) Poza tym znajac sklonnosci mojego Meza do panikowania, nie wiem o kogo martwilabym sie bardziej o siebie i Malego czy o to, zeby mi Mezu nie padl :P

      Usuń
    2. Nie chodzi o zmuszanie, tylko o to, żeby facet wiedział, że to nie jest tylko Twoja sprawa :)
      Mój mąż chciał być przy pierwszym, przy drugim nie, ale jak przyszło co do czego to nie chciał wyjść :P

      Usuń
    3. On bardzo dobrze wie, ze to nie tylko moja sprawa. Ale chce tez, zeby jego udzial w porodzie byl tez jego swiadomym i nieprzymuszonym wyborem. Oboje tak ustalilismy juz na samym poczatku ciazy i tego sie trzymamy.

      Usuń
  5. Szkoła rodzenia to podobno fajna sprawa ale dużo zależy od prowadzących

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my na szczescie trafilismy na bardzo fajne polozne :)

      Usuń
  6. Ja to bym chyba nawet nie chciała, żeby biedny przyszły tatusiek musiał się męczyć przy porodzie :D
    Jednak kobieta przez 9 miesięcy się do tego momentu przygotowuje... dochodzi stres, strach, ból, adrenalina... wydaje mi się, że inaczej przeżywa kobieta a inaczej taki biedny facecik ;)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie, tak kobieta, jak i mezczyzna inaczej to odbieraja. U faceta dodatkowo dochodzi swiadomosc, ze jego ukochana cierpi, a on nie moze nic zrobic, zeby jej pomoc :)

      Usuń
  7. Wiesz co... Ja chyba nie chcialabym zeby moj facet byl przy porodzie... Dla nich musi byc meczace widzac ze ich ukochana jest w bolu + duzo facetow jest bardzo wrazliwych na widok krwi itp. A dla kobiet nooo coz wiem ze sporo kobiet chce zeby ich partner byl obecny jako ze bedzie psychicznym oparciem, jednak mnie ogolnie by wkurzal :P + ja nie przepadam jak ktos widzi mnie w bolu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie ja wlasnie z tego powodu nie zamierzam Meza na to namawiac. Raz widok bolu i niemoc, a moj Mezu jest wrazliwy na takie kwestie, dwa tez obawiam sie, ze by mnie wkurzal oczywiscie niechcacy i uslyszalby wiazanke z moich ust :) a trzy - nasz znajomy po udziale w porodzie mial problem z seksem, bo ciagle przypominala mu sie krew i wszystko inne.

      Usuń
  8. My kiedyś z L. rozmawialiśmy o obecności mężczyzny w trakcie i ja stwierdziłam, że chyba bym nie chciała, na co L. stwierdził, że on sobie nie wyobraża, że mogłoby go nie być ;) Na szczęście jeszcze sporo czasu przed nami zanim będziemy musieli takie decyzje podejmować.

    Aż ciężko uwierzyć, że to już 29 tydzień :) Dopiero co nam się chwaliłaś, a tutaj już tak blisko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Meza na pewno nie bede zmuszac, bo to musi byc jego wlasny swiadomy wybor.
      Ja tez jestem zaskoczona, ze czas tak szybko plynie. Ale to dobrze, bo szybciej zobaczymy sie z Synkiem :)

      Usuń
  9. Czas będzie płynął szybko, ale jak już będziecie naprawdę blisko godziny"zero" dopiero wtedy czas będzie się dłużył.. Wiem z własnego doświadczenia:). Zazdroszczę szkoły rodzenia, ja nie chodziłam i bardzo tego żałuje..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak, wtedy to na pewno bedzie sie dluzyl. Zwlaszcza jest Synus postanowi posiedziec w srodku dluzej niz 40 tygodni :)
      Ja bardzo sie ciesze, ze zdecydowalam sie na szkole rodzenia.

      Usuń
  10. Ehh pamietam ten czas... 10 tyg to zleci jak oszalaly. Ja sama tak odliczalam niedawno a Filipo ma juz 7 mc : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zleci tym bardziej, ze mamy mnostwo zajec i czeka nas jeszcze kompletowanie wyprawki, ktore tez bedzie czasochlonne.
      A Ty nawet sie nie obejrzysz, a Filipek bedzie biegal ;)

      Usuń
  11. A mówiłam, że szkoła rodzenia to będzie miłe doświadczenie? Widzisz, nie pomyliłam się i cieszy mnie to, że Wam odpowiadają prowadzące i zajęcia:) To na plus:)
    Co do Męża przy porodzie - uważam, że każdy ma prawo wyboru. A jednocześnie wiem, że ja chciałabym, by ktoś był przy moim porodzie, bo panikuję mocno i wszystkiego się boję - nawet pobierania krwi. Jeśli będzie to Norbert (a mam taką nadzieję:) to nie muszę się obawiać, bo mi kiedyś powiedział, że nie wyobraża sobie by go nie było.

    Każdy facet jest inny i zmuszanie na nic dobrego się nie zdaje:) Pewnie Twój Mąż jednak będzie z Wami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mowilas, mowilas i mialas racje :) Jak sama bedziesz w ciazy to nawet sie nie zastanawiaj tylko lec na zajecia :)
      Dokladnie, kazdy ma prawo wyboru i chce, zeby Mezu sam o tym zdecydowal, nie chce go do niczego zmuszac. W razie gdyby spanikowal, moja mama juz sie zglosila na ochotnika, wiec luzik :) Damy rade :)

      Usuń
  12. Myślę, że Twój mąż podoła ;) Stanie na wysokości zadania i będzie z Tobą w tym wyjątkowym momencie ;)) Tego Ci życzę! We dwoje zawsze raźniej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, ja wcale nie bede rozpaczac jesli nie bedzie chcial isc :)

      Usuń
  13. a mi się zdaję, ze ta szkoła rodzenia otworzyła Twojego męża na to by być z Tobą przy porodzie;)

    a mi się podoba to że on może wybrać sobie czy chce być z Tobą czy nie, może to dziwne, ale nie rozumiem podejściach niektórych osób że facet musi być... cóż jego wybór, kobieta przecież też się decydowała na dziecko, więc wiedziała że czeka ją poród;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczymy co postanowi :)
      Ja osobiscie nie wyobrazam sobie, ze mialabym go zmusic do udzialu w porodzie. To nie jest zadna przyjemnosc i wcale mnie nie zdziwi ani nie bede mu miala za zle jesli nie bedzie chcial. To nie jest najwazniejsze :) Najwazniejsze jest to co bedzie dalej :)

      Usuń
  14. Ja zawsze mówie że takie szkoły rodzenia dla młodych rodziców to bardzo dobre rozwiązanie ;-)

    Masz racje nie ma co naciskać na męża czy chce zostać przy porodzie czy nie.. Mój mąż mi powiedział że on nie chce być..,i ja to rozumiem.. i naciskać go nie będę ;)

    Jeśli chodzi o pomoc,to ja też zdecydowanie wolała bym pomoc mojej mamy niż teściowej ;) i tak zawsze jest że przyszła młoda mama woli pomoc od swojej mamy niż teściowej ;)

    Ohh.. takkk do porodu coraz bliżej;) aż jestem w szoku że jeszcze nie masz żadnych obaw..
    Ja mimo że nie jestem w ciąży,boje się porodu.. ;P

    a imie już wybrane dla synka?;) jeśli można wiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to bardzo dobre rozwiazanie i ciesze sie, ze jest w naszym szpitalu. Meza naciskac nie bede, sam musi zdecydowac.
      Wiadomo, co mama, to mama. Moja tesciowa w dodatku jest dosc specyficzna i jej rady nigdy mnie nie przekonuja :P
      Obaw nie mam, moze pojawia sie jakies blizej porodu, ale poki co jestem calkowicie spokojna :)
      Imie wybrane. Bedzie Michałek :)

      Usuń