Jak w tytule. Święta tradycyjnie minęły błyskawicznie i wracamy do codzienności. Pogoda jaka była wszyscy wiedzą, choć przyznaję w poniedziałek nie było źle. Świąteczne dni minęły nam dość towarzysko. Niedziela u rodziców i u teściowej, a w poniedziałek my mieliśmy gości. Wpadła moja kuzynka z mężem i dwójką dzieci i całą trójkę z Juniorem na czele roznosiła energia. Bawili się super i nawet było przy tym grzeczni, a wieczorem Junior padł jak betka. Pozostała dwójka podobno odpłynęła w samochodzie w drodze do domu. Dostaliśmy też zaproszenie na wesele, ale nie wiem czy pójdziemy, bo to w pierwszy weekend sierpnia i szczerze mówiąc jakoś nie widzę tego typu imprezy z dwumiesięczną Lusią. No ale zobaczymy. Póki co nie mówimy ani tak, ani nie.
Moi panowie ruszyli dziś do pracy i przedszkola po świątecznej przerwie. Jak zamknęły się za nimi drzwi zapadła taka błoga cisza, która się teraz rozkoszuję 😁 i biorę się powoli za wicie gniazdka Luśki. Muszę przejrzeć rzeczy, które już mamy, w przyszłym tygodniu biorę się za pranie ubranek i pieluszek tetrowych, bo 33 tc to już chyba najwyższa pora. Luśka rośnie, waży już prawie dwa kilo, więc nie wiadomo kiedy postanowi się wykluć. Trochę się zestresowalam, bo maly uparciuch twardo siedzi na pupie zamiast przyjąć już pozycję a'la nietoperz. Doktorek ostatnio powiedział, że biorąc pod uwagę jej wielkość będzie miała problem, żeby zmienić pozycję i może się to skończyć cesarką. Wolałabym jednak tego uniknąć, ale jak mus to mus. Okaże się za kilka tygodni.
Wczoraj skończyłam czytać książkę "Cudowny chłopak". Przyznaję, że spodziewałam się czegoś innego, ale i tak mi się podobała. Książka z morałem, mogę polecić z czystym sumieniem.
Uciekam wypić ciepłą herbatkę i idę prasowac, póki mam natchnienie 😜 miłego dnia.
Cieszy mnie Twój pozytywny nastrój. Ja chyba całą drugą ciążę miałam depresję :/
OdpowiedzUsuńSmacznej herbatki.
Jest całkiem ok, choć przyznaję, że przez różne dolegliwości nie raz zdarzało mi się narzekać, ale to chyba normalne. Przykro mi, że miałaś ciążowa depresję, znam osobę, która też przez to przeszła i wiem jak jest ciężko
UsuńNie tyle ciążowa - u mnie ten stan trwał kilka lat, a zaczęło się jeszcze przed ciążą. Wychodzę z tego.
UsuńGłównie dzięki swoim dzieciom :)
To dobrze. Trzymam za Ciebie kciuki 😉
UsuńNasza Luśka długo tak była łebkiem do góry, w końcu gdzieś wyguglałam, żeby się położyć na plecach i pod tyłek dać poduszkę, żeby było wyżej niż reszta. O dziwo się młoda obróciła, duża była więc to poczułam wyraźnie. I cesarka nas ominęła. Możesz spróbować ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuję, może zadziała.
UsuńLila też długo była ułożona pośladkowo, obróciła się bardzo późno, w nocy, kiedy spałam. I o dziwo ja tego nie poczułam, ale Marcin relacjonował, że wyglądało to, jakbym w brzuchu miała tornado.
OdpowiedzUsuńU mnie Lusia urządza w brzuchu dzikie harce, ale poki co nic z nich nie wynika. Jak siedziała, tak siedzi. Ma jeszcze chwilę i liczę na to, że jednak zdecyduje się przybrać właściwą pozycję ��
UsuńOch tak, powrót dziecka do przedszkola to coś, o czym większość rodziców już na początku świąt marzy ;-)Co do Maluszka, to my, Mamy lubimy wszystko mieć rozplanowane i dobrze zorganizowane, jednak na pewne rzeczy nie ma rady...Mały uparciuch już pokazuje Ci kobiecy charakterek ;-)Trzymam kciuki, żeby Mała zmieniła jednak zdanie, pozdrawiam,Ania z vivalazycie.pl
OdpowiedzUsuńOj tak Aniu, fajnie jest być z dzieckiem i spędzać z nim czas, ale chwila wytchnienia też dzikie przydaje, a przedszkole jest tu nieocenione, serio 😜
UsuńTak Lusia pokazuje charakterek od początku, najpierw nie chciała ujawnić płci, później na USG tak zasłaniala buzię, że doktorek nie mógł jej zrobić zdjęcia 3D, a teraz to. Ale stwierdziłam, że wrzucam na luz. Nie ma co się przejmować czymś na co nie mam żadnego wpływu. Będzie co ma być
Mi brakuje tego wytchnienia właśnie, ale jak tylko się przeprowadzimy to Młodą zapisuję do przedszkola nawet prywatnego. Wyjdzie to na dobre i jej i mnie i synowi ;)
UsuńNa pewno wyjdzie jej to na dobre. Pomijając choroby uważam, że przedszkole to bardzo diva decyzja
UsuńTak, te choroby są nieuniknione. Jak syn zaczynał to strasznie chorował na początku, a później ponad rok nic, może katar. Teraz znowu jakąś masakra bo od listopada ciągle chorujemy.
UsuńU nas pierwszy rok był straszny, co chwilę był chory. Teraz na szczęście tylko dwa razy,
UsuńBi tez dosc dlugo siedziala glowa w gorze, az jakas pielegniarka mnie postraszyla, ze "teraz to juz sie raczej nie obroci". A wlasnie, ze sie obrocila, czego zupelnie nie poczulam. Dopiero podczas wizyty przed samym porodem doktorek sprawdzil, ze lezy prawidlowo. :)
OdpowiedzUsuńNik za to wisial dupka do gory polowe ciazy, taki grzeczny chlopczyk! :D
Widocznie dziewczyny tak mają, że muszą od początku pokazać charakterek ��
UsuńZ tego co pamiętam Junior też dość szybko się odwrócił i w ogóle nutę było tematu. Ale cóż, wszystko zależy od Pani hrabiny, ja nie mam na to większego wpływu. Będzie co ma być
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem nowa tutaj, ale trzymam mocno kciuki za same dobre wiadomości z frontu porodowego (i nie tylko) ;)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję i zapraszam częściej ��
Usuń