Z moim ojcem nie dogadywałam się w zasadzie nigdy (za to z moją mamą zupełnie odwrotnie). Ma parszywy charakter i sporo sobie w życiu nagrabił u mnie i mojej mamy (do tego stopnia, że słowo "tato" przechodzi mi przez gardło z wielkim trudem), choć oczywiście, gdyby ktoś popatrzył z zewnątrz mógłby odnieść wrażenie, że to spoko gość. Pozory robią swoje. Każdy kto go zna doskonale zdaje sobie sprawę co to za ziółko, bo wielu osobom zalazł za skórę, nie tylko nam. Relacje teść-zięć też są dość oschłe. Mężu od początku próbował, starał się, ale skoro druga strona nie wyrażała chęci zawracia dobrych kontaktów, to przecież nic na siłę. Tylko w stosunku do Juniora jest w porządku i niemalże tylko z nim rozmawia, kiedy przychodzimy. No cóż bywa i tak i jakoś byśmy to przeżyli, gdyby nie to, że ostatnio włączyła mu się chęć kontroli naszego życia. Kiedy zrobicie to i to, dlaczego tak, a nie inaczej, itp. i stara sie narzucać nam swoje zdanie na każdym kroku. Chciałby, żeby każdy robił wszystko pod jego dyktando, bo "pan i władca tak zarządził". Sorry, ale tak dobrze nie będzie - od ładnych "kilku" lat jestem dorosła, mam swoją rodzinę i swoje życie i nikt, a zwłaszcza on, nie będzie mi go ustawiał po swojemu, a jego fochy nie robią już na mnie żadnego wrażenia.
Zazdroszczę wszystkim, którzy mają normalnych i fajnych ojców. Przyrzekliśmy sobie z Mężem, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Junior miał z każdym z nas dobre relacje i żeby zaoszczędzić mu tego wszystkiego złego, którego sami w życiu doświadczyliśmy.
Przepraszam za przynudzanie, ale musiałam sobie ulżyć i się wygadać, bo nie chcę sobie szarpać nerwów u progu weekendu.
Mam te same doświadczenia, ale choroba Taty przekreśliła wszystkie złe chwile..
OdpowiedzUsuńpewnie cos w tym jest
UsuńJestes pewna, ze piszesz o swoim tacie a nie o moim??!!
OdpowiedzUsuńO matko u nas TO SAMO.. i tez poprzysieglismy sobie z Fabiem, ze postaramy sie z calych sil Oleksemu tego oszczedzic :(
Przykro mi, ze Ty tez masz zle doswiadczenia Kinius, ale jedyne co mozemy zrobic to tak jak piszesz - zaoszczedzic tego naszym dzieciom, a co przeszlysmy, to nasze
UsuńI o moim też w sumie napisałaś:) I też jestem zdania, że trzeba robić wszystko by szczędzić naszym pociechom tego bólu, tej bezsilności. :)
Usuńdokladnie
Usuńskądś znam podobny problem... hmmm zgadnijmy...
OdpowiedzUsuńszkoda się denerwować
kolejna do klubu?
Usuńtaaa u mnie jest wersja żeńska...
Usuńniestety tak
przykre
Usuńprzykre ale po dwóch latach małżeństwa umiemy "jakoś" z tym żyć i stać na swoim stanowisku bo to nasze życie i ew. nasze błędy... szkoda tylko, że nie może być zwyczajnie dobrze
Usuń"szkoda tylko, że nie może być zwyczajnie dobrze " - i to jest wlasnie sedno sprawy...
UsuńPrzynajmniej wiesz, przed czym chcesz uchronić swojego syna...
OdpowiedzUsuńi bede sie starac z calych sil
UsuńSzkoda, ze masz takie doświadczenia :(
OdpowiedzUsuńJa córeczką tatusia nigdy nie bylam, ale mój tato zawsze był i jest dla mnie ogromnym autorytetem.
no szkoda, moj niestety nie jest... :(
UsuńTo przykre co napisałaś..
OdpowiedzUsuńJa mam wspaniałych rodziców..
przykre, ale co zrobic... za to mam wspaniala mame,
UsuńNiestety, ale i ja mogłabym wiele złego o moim ojcu napisać...:(
OdpowiedzUsuńszkoda, ze jest nas tak duzo... :(
Usuń