Jak w tytule - jestem :) Nie odzywałam się przez jakiś czas, bo najpierw sie było o czym pisać, a później nie było kiedy. Teraz trochę wyszłam z czasem na prostą i powracam. No więc, gdzie byłam, jak mnie nie było? Przede wszystkim Mężu i Tatuś nasz kochany w jednej osobie postanowil nam zrobić prezent z okazji drugiej rocznicy ślubu i na początku sierpnia zabrał nas na tydzień nad morze :) To była prawdziwa niespodzianka, bo powiedział mi o tym na trzy dni przed wyjazdem, żebym zdążyła się przygotować i ogarnąć to, co trzeba było zabrać :) Nie przypuszczałam, że dane nam będzie pojechać w tym roku gdziekolwiek, a już tym bardziej nad morze, a tu proszę, taka niespodzianka. Cieszyłam się tymi krótkimi wakacjami jak murzyn blaszką, naprawdę. A radość Juniora na widok morza i TAAAAAAAAAAAAAAKIEEEEEEEEEJJJJJJ ilości wody, którą kocha miłością ogromną, jest wprost nie do opisania. A jak jeszcze odkrył, że do tej wody można wejść, to już w ogóle była pełnia szczęścia :) Gorzej było z wychodzeniem i miałam wrażenie, że zamieszkamy na morzu w pontonie, ale jakoś obyło się bez tego :) Tego było nam trzeba... odpoczęliśmy po stresach i nerwach minionych miesięcy, spędziliśmy ten czas tylko we czworo, nawdychaliśmy się helu i ogólnie wykorzystaliśmy ten tydzień na maksa. Było cudownie. Po powrocie zajmowaliśmy się ogrodem, tzn. bardziej jego tworzeniem, sianiem, sadzeniem itp., a wczoraj Junior został z dziadkami w domu, a Mężu zabrał mnie na rocznicową obiado-kolację. Fajnie było. Jak na prawdziwej randce ;P
A teraz czas na powrót do rzeczywistości, Mężu od jutra idzie do pracy, w tym tygodniu mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, więc na nudę narzekać nie będziemy :)
A co do poprzedniego posta (piszę, bo kilka osób o to pytało) - Ktosia się nie odezwała i nie sądzę, żeby miała się odezwać. Wiem na pewno, że wiadomość odczytała, a brak odpowiedzi mówi sam za siebie. Cóż, nic na siłę. Ja sto razy to przemyślałam i uważam, że postąpiłam słusznie, a jak Ktosia na dalszy kontakt nie ma ochoty to trudno, tak bywa. Ja mam czyste sumienie i nie będę się przynajmniej zastanawiać "co by było, gdyby...". I w sumie dobrze mi z tym, choć nie powiem, że gdzieś tam w środku liczyłam na inne zakończenie i troche mi smutno. No, ale co zrobić... życie...
"spędziliśmy ten czas tylko we czworo" - czy ja coś przeoczyłam?
OdpowiedzUsuńA, przepraszam, bo chyba jednak przeoczyłam coś. Mówiąc o Waszej czwórce miałaś pewnie na myśli także Waszego psa :P
UsuńCieszę się, że urlop się udał, taie niezapowiedziane są czasem lepsze niż te planowane z dużym wyprzedzeniem :)
tak, mialam na mysli psa, rodzina nam sie poki co nie powieksza :)
UsuńKocham morze nic nie może się z nim równać
OdpowiedzUsuńswiete slowa :)
Usuńaz sama nabralam jeszcze wiekszej ochoty na wyjazd. nie moge doczekac sie reakcji Mikula na wszedobylski piasek, morzeeee piasku!
OdpowiedzUsuńwarto :)
UsuńNad morzem wdycha się jod:) Chyba, że to taka aluzja do tego gdzie dokładnie byliście:)
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej cieszę się, że wakacje się udały:)
o widzisz, dzieki, ze zwrocilas mi na to uwage, czlowiek czasem mysli o jednym, a pisze drugie :P ale wiadomo o co chodzi :)
Usuńo tak, wakacje sie udaly, z helem i bez helu :P (choc faktem jest, ze hel tez byl, w balonie :P)
Ale Wam zazdroszczę tego wyjazdu nad morze :))
OdpowiedzUsuńNaszym pierwszym "urlopem" za rok już we trójkę też ma być wielka woda :)
ściskamy
super sprawa, a radosc Juniora - bezcenna :)
UsuńJa też czytam i czytam.. jakiś hel, was czworo wtf? No ale wszystko jasne :) czwarty członek to psiak (swoją drogą miło, że miejsce do którego jechaliście zezwalało na zwierzaki, to wciąż jednak rzadkość).. no a hel to po prostu jod :) ojj zakręcona jesteś Kfiatushku.. na szczęście pozytywnie i ja tam Ciebie lovam :)
OdpowiedzUsuń