No... w końcu jestem :) Jak mi brakowało pisania tutaj... Przez ostatni czas nie miałam ani chwili na to, żeby usiąść i sklecić choćby kilka zdań. Wyjątkiem była tylko ostatnia notka, żeby jakoś dać Wam znać o co chodzi. Wasze wpisy czytałam na bieżąco, choć nie zawsze zostawiałam po sobie ślad, bo albo weny nie było, albo czasu...
Przez ostatnie dni wiele się u nas działo. Przede wszystkim spędzaliśmy bardzo długie wieczory, a czasem nawet noce na pisaniu pracy dyplomowej B. No ale tak to jest jak się mnie nie słucha i zostawia wszystko na ostatnią chwilę. Na szczęście skończyliśmy wszystko na czas, napisaliśmy naprawdę sporo, na moje oko wyszło nam super, teraz tylko czekamy na ostateczny wynik i jedna sprawa z głowy :)
Teraz możemy w pełni skupić się na przygotowaniach do ślubu, który zbliża się coraz większymi krokami. Czas pędzi jak rollercoaster, za kilka dni do ślubu zostaną tylko 2 miesiące i coraz więcej spraw już trzeba załatwiać. Wczoraj byliśmy u naszego księdza i spisaliśmy protokół przedmałżeński. Dobrze, że wcześniej przeczytaliśmy w internecie pytania, to przynajmniej wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, a niektóre z nich były naprawdę ... hmm... dziwne? ;) No ale wszystko już załatwione, dokumenty podpisane, pod koniec tygodnia zaniesiemy zapowiedzi do naszej parafii, a później musimy zgłosić się do naszego "ślubnego" księdza z dokumentami. Ale to dopiero jakieś 3 tygodnie przed ślubem, sam powiedział, że to spokojnie wystarczy. Ogólnie spisywania protokołu przebiegało w bardzo miłej, przyjaznej i wesołej atmosferze, aż nie chciało się wychodzić. Teraz czeka nas jeszcze wizyta w USC i sprawy papierkowe będziemy mieć już na półmetku. Za 2 tygodnie przymiarka sukni - im bliżej, tym bardziej nie mogę się doczekać :) B. ostatnio dopytuje się jak ta suknia wygląda, chciał, żebym podała mu jej nazwę, ale nie ze mną te numery Bruner... ;) Pokazałam mu jedną o dość podobnym kształcie jak moja i stwierdził, że może być :) Uff... ulżyło mi. Choć tak naprawdę do końca będę się zastanawiać, czy mu się spodoba :) B. już jest ubrany od stóp do głów i w zasadzie mógłby się żenić nawet dziś :) A co nam zostało z pozostałych spraw? Hmm... zaczynają spływać brakujące potwierdzenia, choć i tak jeszcze trochę ich zostało. Ludzie pewnie jak zwykle zostawią to na ostatni dzień, albo wcale się nie odezwą i trzeba będzie się dopytywać czy przyjdą. Jak ja tego nie lubię... Skoro ktoś dostał zaproszenie, to czy tak ciężko zadzwonić na jeden z podanych numerów i powiedzieć "Dzięki, będziemy" albo "Dzięki za zaproszenie, odezwiemy się jeszcze bo... (coś tam)". My tak właśnie byśmy zrobili, ale widocznie się nie znamy, o! :P
Generalnie zostały nam do załatwienia same drobiazgi. Mnóstwo drobiazgów. Są ta między innymi zamówienie bukietu, próbna fryzura i makijaż (jestem już zapisana), kupno części dekoracji, ustalenie menu, ustalenie szczegółów z fotografem i z zespołem itp...Także mimo wszystko sporo pracy przed nami, żeby podopinać wszystko na ostatni guzik, a czasu coraz mniej :) Ale damy radę, bo niby czemu nie? ;)
Jedynym problemem ostatnio jest mój ojciec, który od jakiegoś czasu ma jakiegoś focha na cały świat. W ogóle nie można z nim pogadać, jeszcze niedawno chciał nam narzucać jakieś swoje wizje, ale to nasz ślub i to my decydujemy. Więc się obraził. Chyba o to, bo tak naprawdę nikt nie wie o co mu chodzi. Chyba on sam tego nie wie. W tej chwili przyjął strategię ignorowania nas przy każdym spotkaniu i traktowania jak powietrze. Mimo, że nigdy nie byliśmy z nim w tak wspaniałych stosunkach jak z moją mamą, to jednak jest to przykre. Bo jak można próbować za wszelką cenę psuć własnemu dziecku przygotowania do ślubu? Jest to dla mnie niepojęte, ale widać to taki typ człowieka. No i "niestety" nie uda mu się popsuć nam nastrojów, a jak sam ma problem ze sobą, to już jego sprawa. Ja nikogo nie będę na siłę uszczęśliwiać. Trudno, takie życie...
Ostatnio z ciekawości postanowiłam poczytać o ślubie w Waszym kościele i w moim, ewangelicko-augsburskim. I u mnie jest o wiele prościej. A wszystkie komplikacje, jakie stwarza KRK przy małżeństwach mieszanych to czysta paranoja.
OdpowiedzUsuńDlatego z jednej strony się cieszę, że L. nie zależy na jego kościele, bo nie będziemy się musieli użerać z milionem dodatkowych papierków.
Jestem pewna, że niezależnie od sukni B. będzie Tobą zachwycony! Swoją drogą też z chęcią bym ją zobaczyła :pp
to prawda, formalnosci sa skomplikowane jak cholera i jest ich cala masa. Ale na szczescie da sie jakos przezyc :)
UsuńO sukni pisalam tu
http://kfiatushek.blogspot.com/2011/10/obiecaam-ze-zdam-wam-relacje-z-wizyty-w.html
Moi rodzice strzelili strasznego focha przed naszym ślubem - generalnie nie podobało im się wszystko: że ślub, że z tym a nie z innym, że tak szybko, że w Warszawie a nie moim rodzinnym mieście... Do ostatniej chwili nie było pewne czy przyjadą. Pojawili się jednak. Tata po kilku kieliszkach wódeczki wyluzował, ale mama siedziała cały czas jak chmura gradowa, ani chwili nie pogadała z rodzicami mojego męża (widzieli się po raz pierwszy i niestety z teściową po raz ostatni). Nieładnie, no. Mam nadzieję, że Twój tata widząc że za nic w świecie się jego humorami nie przejmujecie przejrzy na oczy i zachowa się jak należy. W końcu to Wasz wielki dzień i niech nikt i nic nie śmie go psuć :-)
OdpowiedzUsuńnie rozumiem takich ludzi. Tak naprawde sami sobie robia na zlosc i to do siebie zrazaja ludzi. Miejmy nadzieje, ze jeszcze cos sie zmieni, ale poki co nie zanosi sie na to :/
UsuńPamiętam te pytania z protokołu. Masakra. Niektóre faktycznie były zupełnie od czapy.
OdpowiedzUsuńszczegolnie pytanie - czy nie byl pan kiedys ksiedzem? :)
UsuńSuknie zobaczyłabym i ja ;D :D
OdpowiedzUsuńpisalam o niej tu
Usuńhttp://kfiatushek.blogspot.com/2011/10/obiecaam-ze-zdam-wam-relacje-z-wizyty-w.html
Ojcowie są bardzo często zazdrośni o swoje córki i podświadomie robią właśnie później ze wszystkiego problemy. Może to dotyczy także i Ciebie?
OdpowiedzUsuńTe papierkowe sprawy związane z kościołem mnie zaczynają przerażać. Widzę, że papierologia stosowana normalnie;P My mamy rok do ślubu, ale jeszcze o księdza nie zahaczyliśmy. Ale powoli już o tym myślimy.
Zobaczysz, wszystko sobie poukładacie i zdążycie;) A 2 miesiące szybciutko zlecą;)
Pobiegłam raz jeszcze do linku o sukni powyżej i po raz kolejny mówię-przepiękna!!! Przerabiałaś w niej coś w końcu czy będzie taka jak na zdjęciu??
no wlasnie z moim ojcem jest zupelnie inna historia. On zazdrosny nie jest na pewno. Bardziej chyba wkurza go fakt, ze nie moze nami rzadzic tak jak mu sie podoba. Pisalam na jego temat kiedys, o tu:
Usuńhttp://kfiatushek.blogspot.com/2010/03/dziecinstwo-dorosle-zycie.html
Musimy sobie wszystko zorganizowac w czasie, inna opcja nie wchodzi w gre :)
Suknia bedzie prawie identyczna :)
U nas już 25 dni :P Próbna fryzura i makijaż jeszcze przede mną... Druga przymiarka już tuż tuż... Rany! Jak tez czas Kfiatuszku zapiernicza.... Już niedługo będziemy zaobrączkowane :P
OdpowiedzUsuńwy to jestescie juz na ostatniej prostej :)
UsuńJa tez czasami nie moge uwierzyc, ze to wszystko dzieje sie naprawde i ze naprawde dotyczy mnie :)
:) oj jak już blisko :) wiesz, może tata sobie przypomniał że powinien Cię hmm wychowywać? nakierowywać? uczyć? tak "rychło w czas", ale czasem i tak bywa. Przymknij oko na wszystko i ciesz się tym nadchodzącym dniem bo jest przede wszystkim Twój :) Suknia jest cudna i basta, a jak jeszcze Ty w niej będziesz to Twój już wtedy mąż zakocha się od nowa na zabój :) czekam z niecierpliwością na dalsze relacje!!
OdpowiedzUsuńtu chyba nawet nie chodzi o wychowywanie, tylko o chec rzadzenia wszystkimi wkolo i stawiania na swoim. Brak slow i tyle...
UsuńCiesze sie, ze suknia Ci sie podoba. Mam taka cicha nadzieje, ze spodobam sie mojemu juz wtedy mezowi :) i ze zakocha sie na nowo. Bo to takie fajne jest... ;)
A relacje beda na pewno. Jeszcze Was troche pomecze tym tematem ;)
Eh, ja sie nie wypowiadam jesli chodzi o ojca bo ja mam jeszcze gorsze niz Ty relacje. Jak sie z nim widzialam bedac w Polsce to potem 3h nastepne plakalam(tak mnie wyprowadzil z rownowagi)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze wszystko idzie jak po masle jesli chodzi o przygotowania :D Mam nadzieje ze wstawisz jakies zdjecia ze slubu na blog? :)
zdaje sobie sprawe z tego, ze wiele ludzi ma gorsze relacje, niemniej jednak jest to przykre.
UsuńNie wstawie zdjec na blogu :)
No ja z Tata mam super relacje choć rzadko Go widuje ale czasem warto puścić mimo uszu takie zachowanie i już :)
OdpowiedzUsuńczasami niestety sie nie da
UsuńNo pytania w protokole przedmałżeńskim niektóre są dziwne;)
OdpowiedzUsuńZ tatą-przykra sprawa:(
Z tatą mojego Narzeczonego też jest nie fajnie, ale a propos ślubu jak narazie z żadną głupotą nie wyskoczył-zobaczymy jak dalej będzie.
Pozdr i miłych przygotowań.
Nasz Ślub za 2 dni i bardzo się denerwuję-brrrr
ciekawa jestem jak udal sie Wasz slub... Na pewno wszystko wyszlo pieknie :)
UsuńE, kiedyś z ciekawości muszę poczytać o tych pytaniach w protokole przedmałżeńskim:) Nawet nie wiem, o co chodzi.
OdpowiedzUsuńTe drobiazgi są najgorsze i stres przy nich największy, by przypadkiem o czymś nie zapomnieć:) Powodzenia:):)
mnie sama niektore pytania zaskoczyly ;)
UsuńOj zebys wiedziala, ze drobiazgi zabieraja najwiecej czasu. Ale na szczescie na razie stresu nie ma :)
Właśnie słyszałam, że najwięcej czasu pochłaniają te drobiazgi, bo co to suknia, garnitur, załatwienie sali, fotografa itd, sen spędza z powiek takie rzeczy jak bukiet, kwiaty, i inne takie takie ;)
OdpowiedzUsuńdokladnie tak, sama niebawem sie przekonasz ;)
UsuńDuzo juz zalatwiliscie, teraz tylko dopieszczanie :) Alez jestem ciekawa tej Twojej sukni, mam nadzieje, ze zamiescisz nam jakas foteczke po slubie :)
OdpowiedzUsuńtak, teraz tylko zostalo dopinanie wszystkiego na ostatni guzik :)
UsuńNie bede wstawiala zdjec na bloga.