Zabieram się do kolejnego posta jak pies do jeża, ale jakoś mi nie idzie.
Jestem, pamiętam, zaglądam na bieżąco, ale muszę ogarnąć rzeczywistość i wtedy napiszę więcej.
U nas czas płynie nieubłaganie i za 10 dni będziemy świętować 4 (!) urodziny Juniora. A ja przecież dopiero z Go w brzuchu taszczyłam. Goście już zaproszeni, muszę jeszcze dziś zamówić tort i zastanowić się co przygotować na imprezkę. Póki co nie mam pomysłu, ale coś wymyślę :P
Oprócz urodzin ogarniamy ogród i otoczenie wokół domu przed jesienią i zimą. A że pogoda ostatnio u nas w kratkę, to i różnie nam to wychodzi. Dziś nie pada więc trzeba trawę skosić, bo już straszy niemiłosiernie, a jak jeszcze trochę urośnie, to trzeba będzie jeździć kosiarką po 4 razy w jednym miejscu.
Macie czasem tak, że nie chcecie głośno mówić (ba! nawet myśleć głośno) o swoich przypuszczeniach / obawach / nadziejach ze strachu, że się nie spełnią albo że właśnie się spełnią? Ja tak mam od pewnego czasu, dlatego nie pisałam. Myślę, że za kilka dni wszystko będzie jasne i będę mogła powiedzieć co mi tak spędza sen z powiek, ale póki co sama ze sobą muszę dojść do ładu. A łatwo nie jest, zwłaszcza, że różne myśli same nieproszone pchają się do łepetyny. Dam znać.
Trudno czasem nie myśleć wyłączyć się od życia
OdpowiedzUsuńJa myślę, że to jest nawet niemożliwe :)
UsuńJak mam nie myśleć, to się na robotę rzucam :) od razu widać, że mam myślawkę, bo dom lśni ;)
OdpowiedzUsuńa powiem Ci, że to jest dobry sposób, choć jak ja coś robię, to wtedy dopiero włącza mi się myslenie... No cóż... niedługo wszystko będzie jasne
UsuńJa, jak tak mam, to najchetniej bym ten czas przespala, bo jestem wtedy bezuzyteczna. Zarowno w domu, jak i w pracy, nie potrafie myslec o niczym innym. A wylaczyc myslenia tez nie umiem. :)
OdpowiedzUsuńno to prawda, mam tak samo. Faceci chyba mają lepiej pod tym względem, bo nie rozkładają wszystkiego na czynniki pierwsze.
Usuń