Bo niedługo urlop :) A jak urlop, to i pakowanie. A że my się pakować nie umiemy, to znowu będzie wyzwanie. Pierwszy dłuższy urlop z Juniorem oznaczał bagażnik SUVa załadowany po dach (!!), z czego 75% rzeczy przejechało się nad morze i z powrotem. Rok temu poszliśmy (trochę) po rozum do głowy i mocno ograniczyliśmy listę "niezbędnych" rzeczy. Tym sposobem już tylko 50% klamotów przejechało się na darmo :D W tym roku może uda nam się zejść do 25% :P
Co roku powtarzam sobie, że przecież nie jedziemy na odludzie, że tam też są sklepy i jak coś będzie nam potrzebne, ewentualnie jak czegoś zapomnimy, to przecież można kupić na miejscu. Ale to co łatwo się mówi, jest trudniejsze w praktyce :) W tym roku odpada nam jeden element, który choć niewielki, to jednak miejsce w bagażniku zabierał i uniemożliwiał załadowanie większej ilości rzeczy. Wózek! Spacerówkę Juniora jeszcze mamy, choć młody nie korzysta z niej już od dłuższego czasu. Niebawem trzeba będzie ją sprzedać gdzieś w sieci. Junior należy do gatunku leniuszków jeśli chodzi o długie piesze spacery, więc pewnie będzie się buntował jak każemy mu tyle chodzić nad morzem, ale cóż, kiedyś w końcu musi sobie wyrobić kondycję, a tam będzie miał ku temu świetna okazję. Poza tym wiek prawie 4 lat zobowiązuje i moim zdaniem Junior zwyczajnie jest już za stary na jeżdżenie w wózku. O! No więc wózek zostaje w domu, najwyżej będziemy się wspomagać Mężowymi ramionami :P Ale...! Jak wózek zostaje, to powstanie dodatkowe miejsce w bagażniku. I już słyszę Mężowe "jest jeszcze sporo miejsca, jak chcesz coś jeszcze dołożyć, to dawaj". I koło się zamyka :) No cóż... zobaczymy jak nam to wyjdzie.
Ale przedtem mamy jeszcze tyle roboty i spraw do załatwienia, że nie mam pojęcia jak my to wszystko ogarniemy w tym czasie. Mamy kilka grubszych robót i robótek koło domu i w domu, których niestety nie możemy przesunąć na "po urlopie", bo akurat tak się złożyło, że wykonawcy wyrobili się wcześniej niż zakładaliśmy i klops. Psychicznie nastawiłam się (zresztą Mężu też), że temat zamkniemy gdzie w połowie sierpnia (najwcześniej), a tu mi Pan Majster dzwoni, że on już jest gotowy i może wchodzić. Udało nam się wyrwać tydzień na dokończenie rozgrzebanych rzeczy i tym sposobem mamy co robić każdego popołudnia dopóki nie zrobi się ciemno/zimno/ póki Junior nie zacznie jęczeć. Dziadkowie muszą przyjść z odsieczą i przejąć Juniora, a my będziemy zapitalać, bo inaczej czarno to widzę. Ale za to będzie z głowy i jak to mądrzy ludzie mówią nie ma tego złego... ;) Miłego popołudnia.
A co jej, kurka, do tego, gdzie Wy jedziecie na urlop ;)? Ja również bardzo lubię nasze polskie morze, zwłaszcza okolice Dębek i Białogóry. Z resztą to u nas rodzinne - moi rodzice wymiennie jeżdżą jeden rok gdzieś na południe, drugi nad Bałtyk :)
OdpowiedzUsuńHaha, bo tak to jest jak ma się tyle miejsca. Pamiętam wakacje, gdzie moi rodzice z dwójką małych dzieci mieścili się najpierw do takiej starej Skody, popularnej w latach 90-tych, a potem do Nexii (pod namiot do Chorwacji!) :p Jak w końcu kupili Forda kombi, do tego "trumnę" na dach to nagle jakoś człowiek się przyzwyczaił do tego, że mu wygodnie ;)
Udanego pakowania i wakacji :)
no własnie też mnie to zastanawia :)
UsuńBo do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja :P Nie no, tym razem plan ograniczenia klamotów do minimum jest ambitny, zobaczymy co z niego wyjdzie :P
Urlop to fajna sprawa nie ważne gdzie ważne jaka pogoda i z kim :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, wychodzę z tego samego założenia. Najwyraźniej dla niektórych najważniejsze jest GDZIE i zeby później móc się pochwalić na fejsie :P
UsuńA ja fejsa nie mam, nie palnuję mieć, więc nie muszę się chwalić, o! :)
Wasze wakacje, wasza sprawa. Równie dobrze jak teściowa będzie się wybierała na urlop, zgłoś swój sprzeciw, że dlaczego tam a nie gdzie indziej:) zobaczymy co powie.
OdpowiedzUsuńDobre :D
UsuńZanotowałam :)))
Teściowe to temat rzeka. Generalnie więcej z nimi problemów, niż pożytku :D
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze i tyle :) A z pakowaniem, to wychodzę z założenia, że jak człowiek jedzie autem, to może wziąć o te dwie czy trzy rzeczy za dużo.
Oj żebyś wiedziała ��
UsuńTo prawda można zabrać tych kilka rzeczy więcej choć to niepotrzebna strata czasu przy pakowaniu. Ale i tak weźmiemy za dużo znając nas ��
Pozdrawiam
Ja do swojej teściowej nie mam nic. Byłam u nich teraz 2,5tygodnia. Starczy mi na rok🙂
OdpowiedzUsuńNadskakuje juniorowi,nie usiedzi na pupie,ciągle ją Filip ciąga,nie piernie już leci. Męża to wkurza,ja zlewam chwaląc tego na górze odległość która nas dzieli. 🙂
Plus że nie wtrąca się w nasze decyzje,nigdy nie neguje,co chcemy to robimy.
Nie wiem jakby to było gdyby na miejscu byli.
Filip miał dwa lata jak z wózka wyrósł. On długo dystansowiec.
No to tylko pozazdroscic. Moja tesciowa niestety jest TĄ z kawałów o tesciowej :P
Usuń