I powróciwszy. A urlop jak zwykle minął za szybko.
Zdecydowanie zbyt szybko. Szał pakowania trzymał mnie w zasadzie aż do momentu,
kiedy ruszyliśmy spod domu. Cały wieczór chodziłam i przeglądałam, sprawdzałam,
odhaczałam na liście, dopakowywałam, znowu sprawdzałam, obchodziłam cały dom,
żeby sprawdzić czy wszystko zrobione, zamknięte, zakręcone itd. Efekt był taki,
że 80% rzeczy, które ze sobą zabraliśmy tylko się przejechało i nie użyliśmy
ich ani razu. My to jednak nie potrafimy się pakować :P Ale za to miałam ten
komfort psychiczny, że wszystko mamy w razie potrzeby :P Droga minęła nam
fajnie i szybko. Mimo tego, że wyjechaliśmy w środku nocy ruch był już ogromny,
ale na szczęście obyło się bez stania w korkach i śniadanie zjedliśmy już nad
morzem. Z powrotem było jeszcze lepiej, wyjechaliśmy od razu po śniadaniu,
kiedy nie było jeszcze praktycznie żadnego ruchu na drodze znad morza na
południe – 4 godzinki i byliśmy w domu. Za to na przeciwnym pasie mijaliśmy 4
kilkunastokilometrowe korki w kierunku morza. Masakra. Współczuliśmy ludziom,
którzy musieli w nich stać.
Junior morzem zachwycony, piaskiem jeszcze bardziej i gdyby
tylko mu pozwolić w ogóle nie schodziłby z plaży. No chyba, że na żarełko. O to
to tak, bardzo chętnie nawet J
Dziecko nasze bowiem od morskiego powietrza nabrało takiego apetytu, że głowa
mała. Szczególnie zasmakował w rybkach i różnego rodzaju zapiekankach
makaronowych z warzywami, bo Junior kocha makaron w każdej postaci. Tylko skąd
ja mu teraz będę takie świeże rybki brała :P Wypoczęliśmy, głównie psychicznie,
bo o wypoczynku fizycznym przy niespełna dwulatku jest bardzo ciężko J Ale ten wypoczynek
psychiczny jest chyba ważniejszy od fizycznego. W tych krótkich chwilach, kiedy moi chłopcy
bawili się sami, a ja mogłam spokojnie poleżeć sobie na ręczniku, posłuchać
szumu morza (oraz „gotowana kukurydza”, „popcorn”, „naleśniki”, „mrożona kawa”
:P), same układały mi się w głowie notki, a tematy same napływały do głowy.
Szkoda, że część z nich szybko wyparowała, ale ja sobie przypomnę co tam
chciałam ;) Także postaram się przelać na klawiaturę to, co mi się tam w głowie
zalęgło i mam nadzieję, że uda mi się to zrobić jakoś tak w miarę sprawnie i
systematycznie, żeby znowu nie zapuścić się w pisaniu.
A tymczasem wracamy do rzeczywistości...
To wspaniale, że urlop się udał :) Że Junior zachwycony :D
OdpowiedzUsuńFakt odpoczynek psychiczny jest ważniejszy... :)
:)
UsuńSuper, ze mieliscie udany urlop! Fajnie tez, ze Juniorowi sie podobalo. Moj Mlodszy niestety sie oceanu wystraszyl, ale mniejsze zbiorniki wodne jakos akceptuje. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że odpoczęłaś :)
OdpowiedzUsuń