Święta jak zwykle minęły jak z bicza strzelił i czas powrócić do rzeczywistości. W sobotę poszliśmy do kościoła z koszyczkiem, później posprzątaliśmy w domu to, co jeszcze zostało nam do sprzątnięcia, a po południu delektowaliśmy się długim spacerem i chwilą relaksu przy herbatce. Ojjj tego mi było trzeba :) Niedzielę Wielkanocną jak co roku zaczęliśmy bardzo wcześnie, bo już przed 5 rano. Z uwagi na zmianę czasu i moją ciążową wielką miłość do spania baaaaardzo ciężko było mi się zwlec z łóżka, ale byłabym chora, gdybym nie dotrzymała tradycji i nie zaliczyła rezurekcji :) Mężu dzielnie dotrzymał mi kroku, choć i jego tak wczesne wstawanie kosztowało całkiem sporo :) Trzeba się powoli przyzwyczajać, przynajmniej psychicznie :P W momencie wyjścia z kościoła ciśnienie skoczyło mi chyba do 300, bo kiedy wchodziliśmy było zielono, a 1,5 godziny później po zieleni nie zostało ani śladu i wszystko przykrywała (nie powiem jaka) biel po kostki. Bleeee.... Po śniegu na szczęście nie ma już śladu i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Śniadanie zjedliśmy tym razem u moich rodziców (właściwie zawsze mi smakowało, ale w tym roku wyjątkowo :P Dzidziusiowi najwyraźniej też, bo domagał się dokładki), a na obiad poszliśmy do teściowej (o dziwo było całkiem miło). Poniedziałek zamiast lania wody uczciliśmy wielką bitwą na śnieżki. Ten dzień częściowo spędziliśmy u moich rodziców, a częściowo ( po południu) u mojej chrześnicy. Kurcze, nie widziałam jej przez kilka tygodni i naprawdę byłam w szoku jak ona urosła. Ma już skończone 4 latka i jest taka fajna i wygadana, że aż miło jej słuchać :) Potrafi wyskoczyć z takim tekstem, że nie sposób powstrzymać się od śmiechu. To dobrze, bo miała taki okres, że była strasznie nieznośna. Wszystko było na nie, wystarczyło, że ktoś nie tak na nią popatrzył i już był ryk na pół miasta. Dlatego tym lepiej, że tak się "wyrobiła". Naprawdę fajna dziewczynka mi się trafiła :) Posiedzieliśmy u nich, pośmialiśmy się, panowie troszkę popili, a kiedy wieczorem zbieraliśmy się do domu byłam tak wypompowana tymi dwoma dniami, że nie miałam siły utrzymać oczu otwartych. W domu padłam na łóżko jak kawka i spałam prawie 12 godzin :P Całe szczęście, że wczoraj mieliśmy jeszcze wolne (a i tak trzeba wybrać jeszcze kilka dni zaległego urlopu :P), więc mogliśmy na spokojnie sobie odpocząć, a później korzystając z dnia wolnego mogliśmy na spokojnie załatwić kilka spraw związanych z naszym gniazdkiem. Prace idą pełną parą, więc tym bardziej mnie to cieszy :)))
Dzidziuś chyba ma się dobrze, brzuszek jeszcze mi nie "wyskoczył", ale wyraźnie czuję, że zaczyna mi się powoli zaokrąglać, bo coraz ciężej jest mi się schylić i czuję, że "coś tam mam" :) Także myślę, że w połowie kwietnia może się coś pojawić. Fajnie :) W tym tygodniu muszę jeszcze zrobić zlecone badania, żeby mieć już wszystkie wyniki na kolejną wizytę.
Aha, zrobiłam mazurek wg przepisu Dulce. Wyszedł pyszny :)
super, że mieliście udane święta;)
OdpowiedzUsuńa co do śniegu to u mnie co dwa dni pada, więc znów jest go pod dostatkiem, a ja tak liczyłam na wiosnę;)
podobno od przyszlego tygodnia ma byc ladnie. Oby...
UsuńOczywiście pochwalisz się brzuszkiem? :)
OdpowiedzUsuńcos sie wymysli jak brzuszek sie pojawi :)
UsuńZa rok kochana pomarzysz o rezurekcji.
OdpowiedzUsuńU nas śniegu więcej niż w styczniu hehe
Fajnie, że udały Wam się święta.
Pozdrawiam
wiem, pomarze zarowno o rezurekcji, jak i o pasterce na Boze Narodzenie :) Ale mysle, ze jakos to przezyje ;)
UsuńPrzeczytałam wczoraj, że wiosna wcale się nie spóźnia tylko daje nam ostatnią szansę, na zrzucenie zbędnego tłuszczyku :P
OdpowiedzUsuńhmm... moze byc i tak :) W tym roku u mnie wrecz przeciwnie, powolutku rosniemy :)
UsuńFakt, święta jak zwykle minęły, zanim sie człowiek obejrzał. Ale w tym roku nawet mi to pasuje, bo mam nadzieję, że w miarę upływu czasu, bliżej wiosny bedziemy...
OdpowiedzUsuńoj tak, jesli to prawda co mowia i w przyszlym tygodniu bedzie naprawde ladnie i cieplo, to jak dla mnie moze juz byc niedziela albo nawet poniedzialek :)
UsuńU nas (Radom, Lublin) śniegu od groma.. I jeszcze sypie. I nic nie wskazuje na to, że ma przyjść wiosna.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Ciebie i Dzidziusia!
www.mojezycie-przedslubem.blogspot.com
ja naprawde mam nadzieje, ze to badziewie w koncu zniknie, bo ilez mozna...
UsuńNo u mnie gruba pierzyna póki co. W sumie mi to zwisa i powiewa tak jak niestety większość wszystkiego ;) ale szkoda mi Juli której wyraźnie śnieg przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńno to ze wzgledu i na Jule i na Ciebie mam jeszcze wieksza nadzieje, ze to juz niedlugo. Moze slonce i Tobie pomoze choc troche
UsuńU mnie śnieg po kolana, fe...
OdpowiedzUsuńTak czytając stwierdzam, że czujesz się dobrze i ciążowe przygody nie są ci znane :) Oby do końca maluszek był grzeczny :)
A an zdjęcie brzuszka czekam i ja! :)
oj sa mi znane ciazowe przygody typu bieg do toalety w wiadomym celu, zasypianie na stojaco czy meczarnia przy zapachu kawy :) Na szczescie te najgorsze juz mijaja :)
UsuńJa tez mam nadzieje, ze Maluszek bedzie grzeczny :)
Mi zabrakło czasu na odpoczywanie w te Święta ;) Ale zamierzam w ten weekend nadrobić.
OdpowiedzUsuńU mnie śnieg dalej sypie...
ja tez mam taki plan, bo swieta totalnie mnie wypompowaly :)
UsuńOsobiście uważam, że śnieg nadał Wielkanocy jeszcze więcej magii:)
OdpowiedzUsuńdla mnie snieg nadaje magii Bozemu Narodzeniu. Wielkanocy magii nadaje slonce, kwiaty i zielen wokolo :)
UsuńCzujesz że coś tam masz, hehe, fajne to hasło:))
OdpowiedzUsuńno brzuszek będzie rósł, wktótce zaczniesz to zauważac:D
Ciesze sie, że wyszedł Ci ten mazurek:) Ja też zrobiłam:) Relacja u mnie:)
bo to tak ciezko okreslic :) Przy schylaniu czuje, ze moj brzuch jest inny niz byl jeszcze do niedawna i czuje, ze ktos tam mieszka :) Brzuszek powoli sie powieksza, choc jeszcze tego na pierwszy rzut oka nie widac. Ale ja czuje po ubraniach :)
Usuńjak rozumiem, zdjęć brzuszka też tu nie wstawisz? nie mówiąc już o tym jak się urodzi?
OdpowiedzUsuńzdjecia brzucha moze wstawie, ale Dzidziusia na pewno nie. Nie raz juz pisalam co rozumiem przez swoja anonimowosc na blogu i zdania nie zmienilam. A Ty podpisuj sie jesli decydujesz sie komentowac
UsuńCiesze sie, ze swieta udane i ze wszystko u Was ok :) U mnie snieg juz z tydzien przed swietami zaczal padac i na swieta bylo go prawie po kolana. A teraz jest jeszcze wiecej. Caly czas pada. W centrum miasta troche mniej, ale u moich rodzicow jest go od groma :/
OdpowiedzUsuńu nas na szczescie jakos tak spokojniej jest i mam nadzieje, ze to juz naprawde koncowka, bo szalu idzie dostac.
UsuńOj wyskoczy wyskoczy brzusio zobaczysz ;*
OdpowiedzUsuńwiem wiem, konczymy juz 13 tc i wchodzimy powoli w 14, wiec pewnie lada dzien sie pojawi :)
OdpowiedzUsuńU mnie z tym śniegiem było identycznie :)) Czekaj, jak Cię "wywali" to dopiero będziesz miała widoczek :)) Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńpowoli cos tam zaczyna sie pojawiac. Wczoraj uslyszalam, ze zaczyna byc juz widac :)
UsuńWybacz, że mnie tak długo u Ciebie nie było, teraz mam tak mało czas... Pewnie myślałaś, że już Cię nie czytam? :P
OdpowiedzUsuńSuper miałaś święta! Ja o moich właśnie ostatnio napisałam na blogu, w końcu :)
Fajnie, że mazurek wyszedł, ja nie dałam rady czasowo upiec, poza tym mieliśmy dużo ciastek i pyszne, miodowe ciasto :)
rozumiem, pamietam jak sama mialam mature i musialam sie uczyc, uczyc i jeszcze raz uczyc... Ale nie martw sie, niedlugo bedziesz miala ja z glowy :)
Usuń