piątek, 3 września 2010

przewrotna ze mnie dusza ;)

Tak tak... "przewrotna" to najodpowiedniejsze określenie tego, co właśnie stwierdziłam. Na czym ta moja przewrotność ma niby polegać?? Otóż już tłumaczę :)
Przez całe lato cieszyłam się z pięknej pogody i ciepełka (wyłączając dni kiedy piździło jak w listopadzie i lało niemiłosiernie). Marzyłam o tym, żeby lato trwało wiecznie, żeby przez cały rok było ciepło, słonecznie, kolorowo, żeby noce były takie ciepłe, a dni długie. Kiedy myślałam o jesieni, która wtedy wydawała mi się taka odległa, dostawałam mdłości. Ponieważ czas szybko mija, cichaczem, całkiem niespodziewanie przyszła ta nieszczęsna jesień. Nie widać jej co prawda jeszcze w kalendarzu, ale za oknem i owszem. A ja nawet się z tego cieszę... Sama się sobie dziwię i zastanawiam się, co mi strzeliło to mojego ptasiego łebka, ale naprawdę się cieszę. Miło będzie wracać do domu z myślą ze jest tam tak ciepło, podczas, gdy na dworze ziąb. Usiądę sobie w wygodnym fotelu z książką i kubkiem gorącej herbaty albo razem z B. będziemy oglądać filmy na DVD. A później przyjdzie zima i pojedziemy na upragnione narty. Ach już nie mogę się doczekać :) Ciekawe - starzeję się czy po prostu cieszę się życiem i zwykłą codziennością... :)
Moja przewrotność przejawia się w jeszcze jednej rzeczy, ale więcej powiem o tym jak sama będę wiedzieć co i jak :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz